Pierwsi chętni na Galę
W sieci przybywa ogłoszeń o chęci zakupu Gali. Nie są to typowe ogłoszenia zawierające cenę, konkretny sport, pożądane kalibry i inne wymagania. Chodzi raczej o znalezienie kontaktów, rozeznanie się w rynku i chociaż ramowe zapewnienie wolumenów potrzebnych na pierwsze wysyłki. Pośrednicy i bezpośredni eksporterzy podkreślają, iż często chodzi o dłuższą współpracę.
Kupujący tradycyjnie szukają owoców, które trafią przede wszystkim do Indii, ale też do państw arabskich. Z jednej strony słyszymy od naszych rozmówców, iż popyt nie jest większy niż zazwyczaj. Z drugiej strony przyznają, iż będą potrzebowali większych ilości niż w poprzednim sezonie.
2 klasa też trafi na eksport
Doskonale wiemy, iż liczne sporty Gali źle znoszą przymrozki. Nie brakuje ordzawień i deformacji. Eksporterzy informowali o tym fakcie swoich odbiorców od kilku tygodni. Ci, którzy mają takie możliwości godzą się także na zakup jabłek drugiej klasy. Niemniej przedsiębiorcy podkreślają, iż owoce drugiej klasy trafią na rynek europejski. Dopuszczalne są nieduże ordzawienia i ślady po gradzinach.
Gdy pytamy o cenę, każdy „milczy jak zaklęty”. Przypomnijmy, iż w ubiegłym sezonie cena za paskowane sporty w szczycie zbiorów wynosiła 1,80 zł za każdy kg w skrzyni (przełom sierpnia i września). Z kolei pod koniec września stawki wzrosły do 2,10 – 2,20 zł/kg i pozostały na takim poziomie przez dłuższy czas. Pierwsze stawki prawdopodobnie wyklarują się pod koniec sierpnia i na pewno wrócimy do tematu, ale sądzimy, iż przy mniejszej ilości owoców wysokiej jakości, ceny powinny być wyższe.
Morze Czerwone przez cały czas niebezpieczne
Skupiamy się na tym co jest blisko, ale często zapominamy o odległych problemach, na które nie mamy wpływu. Tak problemem jest sytuacja na Morzu Czerwonym. Akwen przez cały czas jest bardzo niebezpieczny z powodu ataków jemeńskich rebeliantów Huti. W ich wyniku, armatorzy decydują się na omijanie Morza Czerwonego, kierując statki wokół Afryki, co wydłuża czas podróży do Indii o około dwa tygodnie.
Wydłużenie tras i opóźnienia w dostawach skutkują wzrostem stawek frachtowych i dodatkowymi opłatami. Nierzadko armator nie jest w stanie dostarczyć towarów choćby w dłuższym terminie. To już dotyczy eksporterów i znacząco wpływa na konkurencyjność naszych jabłek. W efekcie dotyczy także pośrednio każdego sadownika w Polsce, który będzie chciał sprzedać swoje jabłka na dalekie rynki. Ale dotyczyć będzie to również eksporterów z innych krajów.