The Economist opublikował w maju raport dotyczący zależności międzynarodowych przedsiębiorstw od potencjału chińskiego rynku. Wyniki badań Economist Intelligence Unite (EIU) mogą być dla wielu obserwatorów gospodarki Chin niezwykle zaskakujące. Wyniki raportu wykazują jasno: wbrew obiegowej opinii Chiny nie są wcale tak wielkim rynkiem jakimi być powinny biorąc pod uwagę dane demograficzne. Raport udowadnia również, iż jedną z przyczyn są zwyczaje chińskich konsumentów, których zachowania są zdecydowanie różne od tych znanych na całym świecie.
Dla przykładu: Starbucks wciąż rozwija swoją sieć w Chinach. Jednak ekspansja ta nie przekłada się na wyniki finansowe organizacji. Główną przyczyną problemów Stabucksa w Państwie Środka są…tamtejsi konsumenci. Chińczycy uwielbiają amerykańskie kawiarnie. Odwiedzają punkty Stabucksa tłumnie. Gdzie więc problem? No właśnie: chińscy klienci sieci przesiadują w kawiarniach godzinami spotykając się ze znajomymi, grając w gry na laptopach, czatując lub mailując. Jednocześnie zaś częstokroć nie kupują niczego, choćby jednej małej kawy. Traktują kawiarnie Starbucksa po prostu jako ładne, przytulne miejsce spotkań towarzyskich. Świetlice takie…
Jedną z przyczyn zaskakującej postawy Chińczyków są relatywnie wysokie ceny kaw serwowanych przez amerykańską sieć. Aby napić się dużej caramel macchiato z ekspresu Starbucksa mieszkaniec Chin Wschodnich musi przepracować nieco ponad godzinę. Przeciętny mieszkaniec Chin Zachodnich już niemalże dwie. Nic zatem dziwnego, iż w w ogólnych przychodach wynoszących w zeszłym roku ponad 11 miliardów dolarów przychody spółki operującej w ChRL stanowiły zaledwie 3,3% z kwotą 358 milionów.
To dobry przykład, aby wykazać jak bardzo mylne są powszechne poglądy na strategiczną rolę rynku chińskiego dla ponadnarodowych korporacji. Analitycy i komentatorzy często wpadają w zachwyt dotyczący potencjału Chin i niemal półtoramiliardowej armii konsumentów. Liczby są jednak nieubłagane. Konsumenci stają się cenni dla firm tylko wtedy kiedy posiadają wolne środki, z których część są w stanie przeznaczyć na zakup ich towarów i usług. Potencjalni konsumenci uprawiający namiętnie window shopping są koncernom absolutnie obojętni. Chociaż byłoby ich choćby kilak miliardów.
Spośród 70 badanych przez EIU firm globalnych, tylko 10 mogło pochwalić się przychodami z Chin przekraczającym 20% przychodów ogólnych. Do tej grupy należą firmy raczej mało w Polsce znane takie jak: Mead Johnson, Cartier, BHP Billiton, Yum, Advanced Micro Devices. Liderem bez wątpienia jest Kentucky Fried Chicken, które generuje w Chinach aż 49,8% swoich przychodów.
Jednak w przypadku większości wielkich firm Chiny wcale nie są tak istotnym rynkiem jak można by sądzić na podstawie informacji medialnych. Tu przecież co chwilę słyszymy, czy czytamy, iż kolejny koncern wkracza do Chin, aby zaistnieć na tym największym rynku konsumenckim świata. W tym samym czasie możemy przeczytać w raportach rocznych firm zaskakujące dane. Na przykład Coca-cola, która dostępna jest w każdym zakątku tego ogromnego kraju generuje w Chinach zaledwie 7% swych ogólnych przychodów. Volkswagen jeszcze mniej, bo zaledwie 5%. Menadżerowie tych firm mają coraz mniej entuzjastyczny stosunek do potencjału rynku chińskiego. jeżeli w roku 2004 prawie 41% szefów firm widziało w Chinach miejsce generowania swoich największych zysków w przyszłości, to dzisiaj tego zdania jest tylko 37%. Równocześnie ci sami biznesmeni są większymi pesymistami jeżeli chodzi o czas, w którym Chiny faktycznie zajmą pozycję lidera w konsumpcji dóbr i usług. Znakomita większość ankietowanych przesunęła czas tego wydarzenia o co najmniej 5, a choćby 10 lat.
W tej dość długiej perspektywie, biorąc pod uwagę dynamikę przemian obecnej sytuacji ekonomicznej na świecie, wszystkie się może zmienić. Nie mamy pojęcia co się będzie działo w świecie finansów za rok, opowiadanie o tym co wydarzy się za 5, czy 10 lat to już wyłącznie wróżenie z fusów lub kości kurczaków.
Jedno jest pewne. Wielkie organizacje nie boją się rozwoju sytuacji w Państwie Środka. Utrata nagła tego rynku, za nielicznymi wyjątkami takimi jak KFC, nie będzie dla nich poważnym uszczerbkiem. To zaskakujący, naprawdę nieoczekiwany wynik badań fachowców z The Economist. I przyczynek do zupełnie innego spojrzenia na Chiny.
Kliknij, żeby powiększyć!
Źródło: The Economist