Coraz więcej wskazuje na to, iż Chiny mogą przeprosić się z kryptowalutami A przynajmniej ich oficjalnym obiegiem, bo ten nieoficjalny i zakazany od pewnego czasu, jak to w życiu bywa, miał się mimo tego nie najgorzej. Intencją rządu i Ludowego Banku Chin jest, jak wiadomo, wprowadzenie krypto-juana, i prace nad nim są kontynuowane. Tymczasem jednak kolejne urzędowe jaskółki ćwierkają i latają nisko nad tematem klasycznych, zdecentralizowanych kryptowalut.
Miejska Komisja Nauki i Technologii Pekinu, znana też jako Zhongguancun Chaoyang Park (niechaj nazwy te nie będą mylące, należy domniemywać, iż jest to instytucja o znaczeniu niewspółmiernie większym niż tylko podrzędny oddział pekińskich władz miejskich) opublikowała dokument określony jako „Biała księga innowacji i rozwoju Web3”.
Jak by to powiedzieć, żeby nie powiedzieć wprost
Dokument ów, pośród passusów dotyczących sztucznej inteligencji, wirtualnej rzeczywistości czy rozwoju treści internetowych, przyjmuje do wiadomości – oczywiście używając do tego stosownie pokrętnego, aluzyjnego i biurokratycznego języka – fakt obrotu aktywami internetowymi (w tym i, jak nakazuje logika, także obrót krypto). Stwierdza też, iż rozwój innowacji w tej dziedzinie jest „nieunikniony”.
Deklaracja ta wywołała falę spekulacji co do faktycznych intencji chińskiego rządu i partii komunistycznej. W chińskim systemie bowiem nie ma mowy o jakimkolwiek posunięciu (czy choćby opinii) dowolnego organu bez akceptacji wszystkich wyższych instancji. Co więcej, dokument zawiera także – w sposób ogromnie eufemistyczny, ale jednak – konstatacje, iż konieczne są zmiany prawne obecnego stanu rzeczy (!). To wszystko, pamiętajmy, w rzeczywistości politycznej, w której już podjęte decyzje partyjnej wierchuszki traktowane są jako nieomylne, ostateczne i nigdy, przenigdy niepodważalne (no, chyba iż przez następną ekipę u władzy).
Panie Areczku, obrót krypto to dla zarządu
Jak przy tym wiadomo, Komunistyczna Partia Chin nie jest organizacją zrzeszającą fanów swobód rynkowych – niekiedy toleruje je jako zło konieczne, innym razem przykręca śrubę, gdy ludziom znowu przyjdzie zrobić do głowy coś we własnym interesie, ale już nie w interesie partii. Nie budzi to zdziwienia, biorąc pod uwagę, iż Chińska Republika Ludowa nigdy nie odcięła się od swoich maoistowskich, totalitarnych korzeni, zaś polityka obecnego establishmentu partyjnego zmierza z powrotem w tę stronę i każe podejrzewać, iż Xi Jinping widzi się w historii jako drugi Mao.
Stąd też nie było szczególnie zaskakujące, gdy w 2021 roku chińskie władze zakazały wydobycia i obrotu krypto. W końcu partia musi rządzić wszystkim – taki bitcoin zaś, czy inne kryptoaktywa, swoimi zdecentralizowanymi blockchainami samym swoim istnieniem zuchwale zadrwiły z neoorwellowskiej kontroli nad człowiekiem, którą chińskie instytucje rządowe tak usilnie starają się wprowadzić w życie.
Najbardziej okrężna droga do kapitalizmu
Tymczasem w tym tygodniu SFC (Securities and Futures Commission), organ regulacyjny Hong Kongu, ogłosił był nowe wytyczne, umożliwiające obrót krypto indywidualnym użytkownikom. Wytyczne te jawią się naturalnie jako egzemplifikacja tzw. zamordyzmu – dopuszczają do obiegu jedynie bitcoina, ethereum i niektóre inne tokeny o wysokiej kapitalizacji czy wymuszają korzystanie z pośrednictwa zarejestrowanych i (jakżeby inaczej) scentralizowanych giełd – jednak z punktu widzenia mieszkańców stanowią mimo to przełom na plus.
Można oczywiście skonstatować, iż chodzi tutaj o Hong Kong, nie Chińską Republikę Ludową jako całość. Niestety dawna kolonia brytyjska już dawno faktycznie utraciła swoją oficjalnie zagwarantowaną autonomię, i obecne władze wyspy uważane są po prostu za pas transmisyjny poleceń z Pekinu, jedynie zachowujący dawną fasadę. Rodzi to tę konsekwencję, iż radykalna zmiana polityki (krypto)monetarnej z pewnością nie została dokonana bez inspiracji gremiów kierowniczych partii komunistycznej. Co z kolei oznacza, iż reforma ta interpretowana jest jako balon próbny władz ChRL w kontekście planowanych zmian w całym kraju.
Kto by pomyślał, iż obcesowy zakaz jako metoda na rozwój okaże się nieskuteczny?