Wszystko wskazuje na to, iż Pekin przygotowuje się do największego zamówienia w branży lotniczej od lat. Według medialnych informacji Chiny już w najbliższych tygodniach zamówią choćby kilkaset Airbusów. Amerykańska administracja, z byłym prezydentem Donaldem Trumpem na czele, może tego nie przełknąć tak łatwo.
Chiny zamówią kilkaset Airbusów
Chińskie linie lotnicze, zmuszone okolicznościami, zwracają się ku europejskiemu partnerowi. W obliczu eskalujących napięć handlowych ze Stanami Zjednoczonymi i niepewności wokół Boeinga, Airbus wyrasta na jedynego rozsądnego dostawcę nowoczesnych samolotów dla Państwa Środka. Według przecieków medialnych, Chiny planują złożyć zamówienie na kilkaset Airbusów, głównie średnio- i długodystansowych.
Według jednego ze źródeł chińskie zamówienie mogłoby objąć od 200 do choćby 500 samolotów. Z punktu widzenia branży lotniczej, tak duże zamówienie to prawdziwe złoto. Nowoczesne samoloty pasażerskie są dziś na wagę złota, a terminy realizacji sięgają kilku lat. Airbus, którego flagowa seria A320neo cieszy się niesłabnącą popularnością, ledwo nadąża z produkcją. Chiński kontrakt mógłby nie tylko podreperować wyniki finansowe, ale i zepchnąć Boeinga jeszcze dalej w cień.
Co ciekawe, jeszcze niedawno to właśnie Boeing był głównym graczem na chińskim rynku. Dziś jednak, po licznych problemach z modelem 737 MAX i politycznych zgrzytach między Waszyngtonem a Pekinem, amerykańska firma ma pod górkę. W kwietniu ogłoszono, iż chińskie linie nie odbiorą żadnych nowych maszyn od Boeinga. Na bocznicy stoją trzy gotowe do startu samoloty, które nie znalazły nabywcy. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej, bo w zasadzie Boeing nie otrzymał też z Chin żadnego większego zamówienia od 2017 roku.
BREAKING:
China is considering starting to replace Boeing orders with European Airbus – Bloomberg
China is considering placing an order for 'hundreds’ of European-made Airbus aircraft as soon as next month. pic.twitter.com/P6Dr7e3v43
— Megatron (@Megatron_ron) June 4, 2025
Dyplomacja czy lobbing?
W lipcu Pekin odwiedzą najwyżsi rangą przywódcy z Europy, między innymi kanclerz Niemiec, Friedrich Merz oraz prezydent Francji, Emmanuel Macron. Oficjalnym celem będzie świętowanie 50-lecia stosunków dyplomatycznych między Chinami a UE. Ale nie oszukujmy się – zakulisowe rozmowy będą krążyć wokół transakcji z Airbusem. Nic dziwnego, skoro Francja i Niemcy to główni udziałowcy europejskiego producenta.
Zamówienie u Europejczyków to coś więcej niż biznes. Jeśli Chiny zamówią kilkaset Airbusów, będzie to ostry sygnał polityczny, wysłany wprost do gabinetu owalnego: „Z Wami nie chcemy współpracować”. Decyzja Pekinu może być zatem odpowiedzią na lata cła, oskarżeń i geopolitycznych rozgrywek Donalda Trumpa.
Jak można było się spodziewać, giełda zareagowała natychmiast. Akcje Airbusa podskoczyły o blisko 4%, zbliżając się do historycznego maksimum. Entuzjazm udzielił się również producentom silników – notowania Rolls-Royce, Safran i MTU także poszły w górę. W branży, gdzie każdy kontrakt liczony jest w miliardach, takie wiadomości to prawdziwy zastrzyk energii.
Wyścig o dominację trwa
Rynek samolotów średniego i dalekiego zasięgu to praktycznie domena dwóch graczy: Airbusa i Boeinga. Mimo prób wejścia na rynek ze strony chińskiego COMAC (z modelem C919), to wciąż zachodnie koncerny dyktują warunki. Tym bardziej zaskakuje fakt, iż Chiny zamówią kilkaset Airbusów, a nie sięgają po „swojego” producenta. Dlaczego? Po pierwsze – COMAC korzysta z amerykańsko-francuskich silników. Po drugie – samoloty te dopuszczone są jedynie do lotów wewnętrznych.
Jeśli dojdzie do ogłoszenia umowy w trakcie europejskich wizyt, będzie to nie tylko sukces gospodarczy. To będzie pokaz siły. I swoiste upokorzenie dla USA, które przez lata uważały Chiny za jeden ze swoich największych rynków zbytu.
Znając styl prezydenta USA, reakcja będzie ostra. Donald Trump już wcześniej wielokrotnie atakował Airbusa, oskarżając UE o „niesprawiedliwe subsydia” i grożąc kolejnymi cłami. Taka decyzja Pekinu byłaby dla niego jak policzek – zwłaszcza, jeżeli pojawi się publicznie przy Macronie i Merzu.
Gigantyczne zamówienie na Boeingi. Trump leci do Kataru