Nike zawarła umowę z chińską firmą AntChain dotyczącą wykorzystania jej rozwiązań opartych na blockchainie. Mają być one wykorzystane do śledzenia butów (i ich użytkowników), które Nike wyposaża w umieszczone w podeszwie chipy. Myślałeś, drogi czytelniku, iż tylko elektronika chce Cię szpiegować?
O tym, iż władze Chin na czele z Xi Jinpingiem mają ochotę na stworzenie sobie miłej i przytulnej dystopii cyfrowej, wiadomo od dawna. Jest to zgodne zarówno z „najlepszymi” tradycjami komunistycznego totalitaryzmu, jak i mandaryńskich zwyczajów społeczno-administracyjnych, toteż bywa przyjmowane ze wzruszeniem rąk, jako przysłowiowy miś na miarę ich możliwości.
Tego, iż zarządy niektórych zachodnich koncernów po cichu zazdroszczą Komunistycznej Partii Chin jej pomysłów, niby też można podejrzewać – pomimo regularnie publikowanych, ociekających oślizgłą nieszczerością oświadczeń o „szanowaniu prywatności naszych użytkowników” i kierowaniu się wyłącznie „wysoką jakością usług”. Tia, jasne… Zawsze jednak czym innym jest podejrzewać, a czym innym – wprost zobaczyć przepełnione dumą i nadzieją zysku obwieszczenia o nowych produktach rodem z Krainy Deszczowców.
Dystopia w praktyce
Ostatni przykład – buty od Nike. Produkowane, jak większość, we wspomnianych Chinach, od konkurencji różniły się (nie tylko, ale przede wszystkim) metką. Od pewnego czasu jednakże niektóre odmiany butów Nike odróżniają się także czipami w podeszwie, których celem jest, co tu dużo mówić, ordynarne śledzenie. Oficjalnym celem jest kontrola pochodzenia butów, aby móc w dowolnym momencie rozpoznawać i wyeliminować podróbki.
Na tym zresztą nie poprzestaje. W minioną niedzielę, 18. czerwca Nike poinformowała o zawarciu partnerstwa z firmą AntChain, należącą do grupy Alibaba. Partnerstwo ma polegać na wykorzystaniu opartych na blockchainie rozwiązań AntChaina do śledzenia butów Nike’a. Co więcej, chipy w podeszwach mają także zawierać dynamicznie szyfrowane układy NFC, przez co śledzenie będzie mogło odbywać się zdalnie.
Co ciekawe, Nike dysponuje własnymi rozwiązaniami blockchainowymi, ale koncentruje ich zastosowanie w innych obszarach. AntChain z kolei oferuje swój blockchain w wywołującej ciarki na szyi formule o nazwie Traceability as a Service (TaaS). Biorąc pod uwagę stan ochrony prywatności w Państwie Środka, nie dziwi, iż można tę firmę uznać za eksperta w dziedzinie śledzenia.
Głupie jak but?
Każdy prawdopodobnie kojarzy plastikowe zabezpieczenia towarów w sklepach, które – jeżeli próbować by je wynieść – powodowałyby kakofonię i światła alarmowe bramek przy wejściu do sklepu. Nowe buty Nike ich nie potrzebują – bo też ich celem jest śledzenie butów (a wraz z nimi ich nabywcy) przez cały okres ich użytkowania. Firma chce przy tym wiedzieć nie tylko, iż kupiłeś jej oryginalne produkty, ale też gdzie i jak to zrobiłeś.
W istocie, jak to w przypadku chipów, zakres danych, które mają zbierać, nie jest sztywno ograniczony, zaś jako iż nie ma żadnej gwarancji, iż nie jest on szerszy (bo przecież nie jest takową gwarancją firmowa deklaracja), można założyć iż – prędzej czy później – zakres ten jest lub będzie szerszy i szerszy. Cóż, w walce o profit firmy twoja prywatność prawdopodobnie zginie, ale jest to poświęcenie, na które Nike jest gotowa.
Jacyś chętni na owoce postępu technicznego w obuwnictwie? Nie? Chętni jednak, jak się okazuje, jednak się zdarzają – firma chwali się, iż sprzedała już 130 tys. par butów zawierających opisywane rozwiązania. Niech nam żyje nowy wspaniały świat…