Prezydent Donald Trump zapowiedział nałożenie 2 kwietnia ceł sektorowych, jak i celowanych na dużą część obrotu towarowego z Unią Europejską. Według analityków Amerykańskiej Izby Handlowej przy UE, cła te mogą objąć choćby 9,5 bln dolarów obrotów pomiędzy USA i UE. Byłby to bowiem efekt załamania inwestycji wzajemnych i sprzedaży firmowej.
Trump zapowiedział w trakcie konferencji prasowej na pokładzie Air Force One, iż „w niektórych przypadkach oba rodzaje” ceł zarówno sektorowe, jak i celowane zostaną nałożone na niektóre towary zagraniczne importowane do USA.
„Oni pobierają opłaty od nas, a my pobieramy je od nich, a oprócz tego na samochody, stal, aluminium będziemy mieć dodatkowe cła. 2 kwietnia to dzień wyzwolenia dla naszego kraju. Odzyskujemy część bogactwa, które bardzo, bardzo głupi prezydenci rozdali, ponieważ nie mieli pojęcia, co robią” – powiedział Trump w trakcie konferencji, co według analityków z Wall Street wskazuje, iż system celny będzie agresywny.
Administracja USA przygotowuje bowiem cła, które prezydent nazwał „cłami wzajemnymi” – mają uderzyć w eksport do USA każdego kraju według stawki celnej ustalonej na podstawie własnych obliczeń uwzględniających własne bariery celne i dodatkowe opłaty. Nie jest jasne, jakie kryteria będą tu zastosowane – jeszcze dwa tygodnie temu prezydent USA nazwał europejski podatek VAT „pewnym rodzajem cła”.
Cłami mają być objęte produkty dla kluczowych branż przemysłu USA: farmaceutycznej, motoryzacyjnej, hutnictwa stali i metali nieżelaznych oraz produkcji mikroprocesorów. w tej chwili nowa administracja USA nałożyła już 20% ceł na towary pochodzące z Chin oraz 25% cła na stal, stopy stalowe, aluminium i wyroby z tego metalu. 25% cła objęły też import z Kanady i Maeksyku prócz towarów zgodnych z północnoamerykańską umową handlową, znaną jako USMCA, wynegocjowaną w trakcie jego pierwszej kadencji. Ale z drugiej strony energia i potaż kupowane w Kanadzie obciążono stawką 10%.
Prawdziwa wojna handlowa według Amerykańskiej Izby Handlowej przy UE – AmCham EU – zacznie się 2 kwietnia, bowiem amerykańskie cła na import z UE i ewentualne europejskie cła odwetowe zagrażają wymianie transatlantyckiej wartej 9,5 bln dolarów rocznie. Analitycy Izby, do której należy ponad 160 członków, w tym Apple, ExxonMobil i Visa wykazali, iż w 2024 roku wymiana handlowa pomiędzy UE i USA osiągnęła rekord na poziomie 2 bln dolarów. Zagrożenie według raportu Transatlantic Economy jest jednak gdzie indziej. Handel stanowi bowiem tylko część wymiany poprzez Ocean Atlantycki, prawdziwym punktem odniesienia są inwestycje. Analitycy zwrócili uwagę na to, iż prezydent USA ostro skrytykował deficyt tego kraju w handlu towarami z UE, chociaż w usługach USA mają nadwyżkę, i wezwał producentów do przeniesienia zakładów produkcyjnych do Stanów Zjednoczonych. Prawdopodobnie spowoduje to załamanie procesu inwestycji wzajemnych.
„Wbrew powszechnemu przekonaniu większość inwestycji amerykańskich i europejskich płynie do siebie nawzajem, a nie do tańszych rynków wschodzących” – napisano w raporcie, zauważając, iż sprzedaż filii amerykańskich firm w Europie jest czterokrotnie większa od eksportu USA do Europy, a sprzedaż filii europejskich firm w Stanach Zjednoczonych jest trzykrotnie większa od eksportu europejskiego.
Jak stwierdził główny autor raportu Daniel Hamilton, załamania może doznać handel wewnątrzfirmowy, stanowiący około 90% handlu Irlandii i 60% handlu Niemiec. Jeśliby tak się stało to wojna handlowa rozleje się na usługi, przepływy danych lub energię, ponieważ Europa jest uzależniona od importu LNG ze Stanów Zjednoczonych, bowiem postawiła na tę najłatwiejszą opcję pozyskiwania gazu skroplonego, by uwolnić się od zależności energetycznej od Rosji.
„Skutki uboczne konfliktu w przestrzeni handlowej nie będą ograniczać się do handlu. Rozprzestrzeniają się na wszystkie inne kanały, a interakcje są dość znaczące. Nie jestem pewien, czy będziecie mieć odizolowane inwestycje. To po prostu sprawi, iż wszystko stanie się bardzo nieefektywne” – podsumował Hamilton, wskazując, iż firmy amerykańskie i europejskie miały powiązane łańcuchy wartości, aby być konkurencyjnymi na arenie międzynarodowej. w tej chwili mogą one ulec zerwaniu, wówczas „sytuacja może wrócić do poziomu z wczesnych lat 20. XX wieku”.