Witam w Nowym Roku, ale mimo iż dopiero 6 stycznia, to już sporo się zadziało i to naprawdę SPORO.
Brak rajdu Świętego Mikołaja ostrzeżeniem? | https://dnarynkow.pl/dobry-zagraniczny-broker-dla-kazdego-testujemy-platforme-freedom24-recenzja/ |
Biden utrudni wydobycie ropy naftowej | https://dnarynkow.pl/inwestycje-ktore-moga-dac-ci-nawet-100-zysku-do-2030-roku/ |
Amazon przejmie Lyft? | https://dnarynkow.pl/inwestuj-w-spolki-ktore-realizuja-skup-akcji-wlasnych/ |
Chiny chcą kontroli nad rynkiem baterii | https://dnarynkow.pl/czy-warto-dzis-inwestowac-w-akcje-technologicznych-spolek-analizujemy-apple-amazon-google-i-innych/ |
Kiepska sytuacja juana | https://dnarynkow.pl/uber-to-dzis-bardzo-ciekawa-okazja-inwestycyjna/ |
Co Dalej z Giełdą USA!? | Biden Sabotuje Politykę Trumpa? | Amazon Szykuje Przejęcie! #finweek
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Spalone oczekiwania odnośnie do rajdu Świętego Mikołaja. Czy to pierwsze ostrzeżenie od rynków?
Rajdu Świętego Mikołaja na rynkach… nie było! Co w takim razie będzie dalej? Na tegoroczny rajd Świętego Mikołaja po grudniowych spadkach czekała większość. Jak to więc zwykle bywa… większość się nie doczekała. Rajd Świętego Mikołaja to zjawisko obserwowane pod koniec roku, podczas którego ceny akcji zwykle rosną.
Tradycyjnie obejmuje ostatnie pięć dni handlowych grudnia oraz pierwsze dwa dni handlowe stycznia. Od 1950 roku w USA, indeks S&P 500 zyskiwał średnio 1,3% podczas Rajdu Świętego Mikołaja, a prawdopodobieństwo wystąpienia wzrostów w tym okresie wynosi około 75%, a więc całkiem sporo jak na rynkowe szanse.
Ten rok był pod tym względem wyjątkowy i pomimo tego, iż S&P 500 zaliczył fantastyczne 12 miesięcy, to okres przypadający na rajd Mikołaja nie zachwycił i przyniósł zwrot na poziomie około -2%. jeżeli spojrzymy na cały grudzień, bo niektórzy błędnie z nim utożsamiają rajd świętego Mikołaja, to wypada on zresztą jeszcze gorzej ze stopą zwrotu na poziomie -2,5%.
Czy w takim razie jest to początek większych problemów na indeksie amerykańskim indeksie? W badaniu SubuTrade pokazano, iż gdy S&P 500 spadał przez 4 dni z rzędu na koniec roku, to za każdym razem wzrastał w kolejnym miesiącu, a średni wzrost wynosił ponad 6%.
Jeśli ktoś obstawia dziś dalsze załamanie, to ponownie gra przeciwko statystyce i żeby było jasne. Pewnie, iż w wypadku tak małych próbek może być inaczej. Jednak niezmiennie powtarzam wam, iż inwestowanie to gra prawdopodobieństwa i po prostu bardziej opłaca się obstawiać to, co jest bardziej prawdopodobne.
Swojego ogólnego zdania o rynku w USA przedstawionego w osobnym materiale nie zmieniam, ale przestrzegam wszystkich przed rzucaniem się na granie na spadki rynku tylko dlatego, iż nie było rajdu Mikołaja.
Faktycznie w pierwszym kwartale pierwszego roku nowego Prezydenta rynek ma tendencję do słabszego zachowania się i kiszenia bez zmian. To scenariusz realny i wpasowujący się w nasze ogóle oczekiwania dotyczące rynku. Jednak do wielkiego krachu i bessy potrzeba o wiele więcej niż po prostu kiepskiej sezonowości. Potrzeba jakiegoś zewnętrznego wydarzenia do tego, żeby rynek się „załamał”.
Gdy w dalszym ciągu spółki dowożą swoje wyniki, a oczekiwania dotyczące całego 2025 roku mówią o ogólnym wzroście zysków dla indeksu S&P500 na poziomie +15%, to ciężko o rynkowy krach. O wiele bardziej prawdopodobne jest po prostu lekkie spowolnienie rynku, bo część tych oczekiwań na wzrost zysków o 15% została już przez rynek wyceniona.
Wiele osób zapomina, iż do tego, aby rynek staniał nie potrzeba spadku cen. Wystarczy brak ich zmian przy rosnących wynikach spółek. Czy to jest pewny scenariusz na najbliższy czas? Nie. Czy jest on mocno prawdopodobny? Tak, a skoro inwestowanie to gra prawdopodobieństwa to… no właśnie.
Aktualizacja publicznego portfela Freedom24
Publiczny portfel Freedom24 rok 2024 zamknął wynikiem z około +41% na plusie, ale… po dwóch dniach nowego roku wzrósł o kolejne ponad 6% dając łączny wynik od 2024 bliski 49,5% stopy zwrotu bijąc na głowę wszystkie indeksy. Jednocześnie każdy mógł dokładnie taki sam wynik powtórzyć, bo o aktualizacjach tego portfela dowiadujecie się na bieżąco bez żadnych abonamentów. Czy ten wynik uda się powtórzyć w 2025 roku? Zobaczymy, ale patrząc na obecny skład portfela jestem dobrej myśli.
Zacznijmy od tego, iż publiczny portfel Freedom24, to jeden z dwóch publicznie prowadzonych dla was portfeli. Jednym z nich jest publiczny portfel kwartalny oparty o funduszach ETF, którego najnowsza aktualizacja będzie opublikowana w drugim tygodniu stycznia. Jest on o wiele spokojniejszy i przez 4 lata dałby każdemu zarobić prawie 130%.
Portfel Freedom24, to już portfel o wiele bardziej agresywny i oparty o indywidualne spółki zagraniczne. Ma on udowadniać wam, iż da się wygrywać z szerokim rynkiem akcji. Trzeba „tylko” się na tym znać albo wiedzieć, skąd czerpać odpowiednią wiedzę w tym temacie.
Do tego portfela każdego miesiąca wpłacam nowe 600 euro. Za nami nowy miesiąc, więc dokonałem kolejnej wpłaty i uzbierało się tam na razie 8400 euro kapitału, ale oczywiście gotówki jest już dzięki zyskom o wiele więcej.
Swoją drogą, dodatkowo prowadzimy też 3 portfele zamknięte dostępne są wyłącznie dla czytelników na dnarynkow.pl. Ich łączna wartość to na dziś ponad 3,3 miliona złotych. Obserwuje je na dziś ponad 1400 indywidulanych inwestorów. Zdecydowanie warto do nich dołączyć.
W każdym razie, w ostatniej aktualizacji publicznego portfela Freedom24 spieniężyłem duży zysk na akcjach Tesla oraz zdecydowałem się kupić akcje Mercadolibre. Tym razem 600 euro wykorzystałem w połowie do zwiększenia udziałów Marathon Digital Holdings oraz w Nu Holdings wykorzystując ostatnie spore spadki na spółkach. Poza tym dwoma zakupami nie realizowałem już żadnej zmiany.
Przestrzegam Was jednak, iż to ogólnie portfel BARDZO ryzykowny i jeżeli ktoś ma niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinno się nim w żadnym stopniu inspirować.
Jeśli jednak czujecie, iż chcielibyście spróbować, to analogiczny portfel można na pewno w całości odzwierciedlić na koncie we Freedom24. jeżeli na takie inwestowanie nie jesteście jeszcze gotowi, to możecie np. skorzystać z dobrej oferty planów oszczędnościowych, które pozwalają na zarabianie na wolnych środkach do choćby 7% rocznie w dolarach oraz 4,7% w euro. To jedna z lepszych ofert w tym zakresie na rynku, a jeżeli sam chcesz z niej skorzystać, to link do założenia konta znajdziesz tutaj.
Dalsze obniżanie wartości chińskiej waluty w oczekiwaniu na pierwsze cła po przejęciu urzędu przez Prezydenta Trumpa.
Chińska waluta juan straciła na wartości kolejny tydzień z rzędu. Tylko od początku października juan osłabił się względem dolara o 4,5%, a tylko w piątek 3 stycznia zaliczył zjazd o 0,3%. Łącznie w efekcie wartość chińskiej waluty spadła do najniższego poziomu od września 2023 roku i jest bardzo blisko minimów z ostatnich kilkunastu lat. Skąd to osłabienie?
Pomimo tego, iż sytuacja gospodarcza Chin jest daleka od ideału, to osłabienie juana w ostatnich miesiącach jest zgodne z polityką tamtejszego rządu i banku centralnego. Chiny bowiem najprawdopodobniej z premedytacją osłabiają swoją walutę chcąc w ten sposób wspomóc swoich eksporterów i zniwelować potencjalne negatywne efekty, jakie wywołają cła nałożone na importowane do Stanów Zjednoczonych chińskie towary.
Słaba waluta sprzyja eksporterom, ponieważ obniża ceny ich produktów na rynkach międzynarodowych, czyniąc je bardziej konkurencyjnymi. Zagraniczni klienci mogą wtedy nabywać je po niższych dla siebie cenach.
Już niedługo stanowisko prezydenta w USA przejmie Donald Trump, który od dawna głośno zapowiada zintensyfikowanie wojny handlowej z Chinami, poprzez nałożenie ceł na produkty importowane. Chiny obrały więc taktykę osłabiania lokalnej waluty, żeby zniwelować efekty ceł i w ten sposób wspomóc lokalny eksport oraz ograniczyć negatywne efekty ceł dla chińskiej gospodarki. Wszystko jest teraz kwestią skali problemu, jaki Trump zafunduje Chinom. Nikt już za bardzo nie wierzy w cła na poziomie 60%, jak to było zapowiadane w kampanii. Tym bardziej, iż cła to broń obosieczna, a ostatnie czego Trump potrzebuje to problemów gospodarczych na początku kadencji.
Meta próbujące podlizać się nowej administracji i wymieniające swojego głównego lobbystę na takiego blisko powiązanego z Republikanami.
Meta Platforms ogłosiła, iż Nick Clegg ustępuje ze stanowiska prezesa ds. globalnych, a jego miejsce zajmie Joel Kaplan, dotychczasowy zastępca Clegga, ale również osoba silnie powiązana z Partią Republikańską. Zmiana następuje chwilę przed inauguracją Trumpa na drugą kadencję.
Nick Clegg to były wicepremier Wielkiej Brytanii i lider Liberalnych Demokratów, który dołączył do Meta w 2018 roku, by kierować działaniami lobbingowymi firmy. W trakcie jego pracy Meta mierzyła się z narastającą presją regulacyjną, licznymi pozwami antymonopolowymi.
Joel Kaplan z kolei dołączył do Meta w 2011 roku, aby nadzorować politykę publiczną w USA, a wcześniej pracował w administracji prezydenta George’a W. Busha. W nowej roli jako będzie odpowiedzialny za budowanie relacji z administracją Trumpa oraz za kształtowanie strategii politycznej firmy. Tak, w USA mówi się o tym otwarcie.
Meta intensywnie stara się naprawić relacje z Trumpem. Były prezydent oskarżał platformy społecznościowe, w tym wszystkie ze stajni Meta, o cenzurowanie konserwatystów, a napięcia nasiliły się po decyzji Facebooka o zablokowaniu konta Trumpa po ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Konto zostało przywrócone w 2023 roku.
W grudniu 2024 Mark Zuckerberg spotkał się z Trumpem na kolacji, a firma, według doniesień, przekazała również milion dolarów na fundusz inauguracyjny Trumpa.
Awans Kaplana to również symboliczny krok, który ma podkreślić zaangażowanie w odbudowę relacji z Republikanami i szerszą akceptację różnorodnych perspektyw politycznych na platformie.
Czas pokaże, czy nowe kierownictwo pomoże Meta, ale jedno jest pewne: na większości platform społecznościowych niedługo całkowicie zmieni się polityka, jeżeli chodzi o akceptację treści.
Cybertruck od 2025 łapie się w dofinansowania do pojazdów elektrycznych w USA. Tesla Elona Muska po raz kolejny może zaskoczyć.
Tesla Cybertruck po raz pierwszy kwalifikuje się do federalnej ulgi podatkowej w wysokości do 7 500 dolarów, co jest wynikiem zmian w przepisach, które weszły w życie 1 stycznia. Nowe zasady, wprowadzone w ramach ustawy Inflation Reduction Act autorstwa prezydenta Joe Bidena, zaostrzają wymagania dotyczące krajowego pochodzenia części akumulatorowych oraz surowców używanych do ich produkcji. W rezultacie liczba pojazdów elektrycznych i hybryd typu plug-in kwalifikujących się do dotacji spadła w zeszłym roku z 22 do 18 modeli.
Nowe przepisy nałożyły surowsze wymagania na producentów pojazdów elektrycznych, zmuszając ich do większego wykorzystania części i materiałów pochodzących z USA lub państw objętych porozumieniami handlowymi.
Cybertruck, będący jednym z czterech modeli Tesli kwalifikujących się do dotacji, dołącza do takich modeli jak Model 3, Model Y i Model S. Wśród innych marek, które również uzyskały kwalifikację, znalazły się Hyundai z modelami Ioniq 5 i Ioniq 9 oraz Kia z EV6 i EV9.
Nie wszyscy producenci mieli tyle szczęścia. Volkswagen ID.4, który wcześniej otrzymywał pełną ulgę podatkową w wysokości, stracił tę kwalifikację. Podobny los spotkał niektóre modele hybryd i EV od Forda, Nissana, Riviana, Stellantisa oraz grupy VW, które wcześniej mogły liczyć na częściowe dofinansowanie do 3 750 dolarów.
Zmiany te wprowadzane są w momencie, gdy ogólne zapotrzebowanie na pojazdy elektryczne nieco osłabło, a prezydent-elekt Donald Trump przygotowuje się do objęcia urzędu. Trump wielokrotnie groził zniesieniem programu federalnych dotacji dla pojazdów elektrycznych, co dodatkowo zwiększa niepewność w branży.
Informacja o kwalifikacji Cybertrucka do federalnej ulgi podatkowej pojawiła się w momencie, gdy model znalazł się na czołówkach gazet z powodu eksplozji jednego z pojazdów przed hotelem Trumpa w Las Vegas. Incydent jest w tej chwili badany jako potencjalny atak terrorystyczny.
Zmiany w zasadach kwalifikacji do federalnych dotacji mają istotny wpływ na rynek pojazdów elektrycznych w USA. Tesla Cybertruck, jako nowy beneficjent, może zyskać na popularności wśród klientów, podczas gdy inne modele na tej konkurencyjności stracą. Przyszłość programu dotacji pozostaje jednak niepewna w obliczu politycznych zmian w kraju. Na ich potencjalnym całkowitym zniesieniu najbardziej skorzysta jednak ponownie… Tesla. Jako jedna firma ma bowiem na tyle dużą przewagę w marżach i rentowności, iż dotacje głównie są potrzebne konkurentom, a nie firmie Muska.
Plotki o potencjalnym przejęciu przez Amazona firmy Lyft, amerykańskiego konkurenta Ubera.
Czy Amazon w tym roku przejmie zapomnianego konkurenta Ubera – Lyft? Niedawno w środowisku pojawiły się właśnie takie plotki.
Lyft to konkurent dla Ubera, który zajmuje się głównie przewozem osób z wykorzystaniem swojej aplikacji.
W przeciwieństwie do Ubera Lyft nigdy nie zbudował globalnej obecności i skoncentrował się głównie na rynku amerykańskim.
Pomimo tego, iż przychody spółki rosną w całkiem satysfakcjonującym tempie, to Lyft dalej nie osiągnął rentowności w przeciwieństwie do Ubera, który już drugi rok z rzędu osiąga dodatnie zyski operacyjne i przede wszystkim prowadzi szeroko zakrojoną ekspansję globalną.
Amazon z kolei jest to jedna z największych korporacji na świecie, która śmiało rozpycha się we wszystkich perspektywicznych branżach: streaming – mamy Prime video, usługi chmurowe – mamy AWS, e-commere – mamy no Amazona, a ZooX odpowiada za autonomiczną jazdę.
Nic dziwnego, iż Amazon chce teraz kupić sobie gotową bazę klientów do potencjalnych robo-taksówek Zoox. Zwłaszcza iż coraz więcej gigantów Big Tech idzie w stronę pojazdów autonomicznych. Tesla ma swoje pojazdy z Full Self Driving, Google swoje Waymo, a General Motors swoje Cruise, Amazon ma swoje Zoox, ale do zarabiania na nim potrzebuje jeszcze gotowego ekosystemu do sprzedawania usług transportowych. To właśnie miałby dać Lyft.
Biden utrudni wydobycie ropy naftowej
Wciąż jeszcze Prezydent USA Joe Biden przygotowuje się do wydania rozporządzenia wykonawczego, które wprowadzi trwały zakaz sprzedaży nowych praw do odwiertów naftowych i gazowych na niektórych wodach przybrzeżnych USA. Ta decyzja ma na celu ochronę wrażliwych ekosystemów morskich przed planami rozwoju sektora energetycznego przez nadchodzącą administrację Donalda Trumpa.
Rozporządzenie Bidena opiera się na 72-letnim prawie o zewnętrznym szelfie kontynentalnym, które umożliwia prezydentom trwałe zabezpieczenie obszarów przed dzierżawą naftową i gazową, bez łatwej możliwości cofnięcia takich działań przez następców. To może mocno skomplikować plany Trumpa dotyczące zwiększenia krajowej produkcji energii.
Krok ten jest odpowiedzią na presję Demokratów w Kongresie oraz grup ekologicznych, które apelowały o „maksymalne zabezpieczenie” wybrzeży przed wierceniami.
Argumentowano, iż takie działanie jest najważniejsze dla ochrony lokalnych społeczności, morskich ekosystemów przed wyciekami ropy oraz walki ze zmianami klimatycznymi.
Administracja Bidena od ponad dwóch lat analizowała możliwość wprowadzenia takiego zakazu, jednak prace przyspieszyły po zwycięstwie Trumpa.
Choć pełny zakres ochrony nie został jeszcze ujawniony, nowe regulacje mają obejmować najważniejsze obszary, zapewniające odporność wybrzeży, m.in. części Pacyfiku w pobliżu Kalifornii i wody Zatoki Meksykańskiej w pobliżu Florydy. Zakaz nie będzie obejmował istniejących koncesji, ale jego wprowadzenie znacząco utrudni przyszłe plany rozwoju w tych regionach.
Donald Trump prawdopodobnie podejmie próbę cofnięcia regulacji, ale to nie takie proste i historia to potwierdza. Podczas swojej pierwszej kadencji Trump próbował już unieważnić decyzję Baracka Obamy o ochronie ponad 125 milionów akrów wód Arktyki i Atlantyku, ale jego działania zostały zablokowane przez sąd federalny w 2019 roku.
Jak łatwo się domyślić, organizacje ekologiczne popierają regulację, a z kolei przedstawiciele przemysłu naftowego ostrzegają przed nowymi ograniczeniami, argumentując, iż świat będzie potrzebował paliw kopalnych przez wiele dekad, a USA produkuje je i tak w sposób bardziej ekologiczny niż inne kraje
Wiercenia offshore pozostają kwestią dzielącą społeczeństwo. Według badań Pew Research Center z maja 2024, mniej niż połowa respondentów popierała rozwój odwiertów przybrzeżnych, a w wielu stanach nadbrzeżnych liderzy obu partii ostrzegali przed negatywnym wpływem wycieków ropy na lokalną gospodarkę turystyczną.
Chiny zaostrzają kontrolę eksportu technologii baterii
Chiny planują wprowadzenie surowszych kontroli eksportu technologii związanych z produkcją materiałów do akumulatorów, aby utrzymać swoją dominację w kluczowym łańcuchu dostaw w obliczu narastających napięć handlowych na świecie.
Ministerstwo Handlu Chin opublikowało projekt regulacji, które dodają technologie wykorzystywane w rafinacji litu i produkcji chemikaliów akumulatorów do listy technologii objętych kontrolą eksportową. Celem jest ochrona osiągnięć technologicznych rozwiniętych przez Chiny podczas ich wzrostu na lidera globalnej produkcji baterii i pojazdów elektrycznych.
Projekt skupia się na procesach związanych z produkcją chemikaliów litowych klasy baterii, takich jak bezpośrednia ekstrakcja litu, w której Chiny osiągnęły znaczące postępy.
„Rząd zdaje sobie sprawę z kluczowego znaczenia utrzymania tych zaawansowanych technologii w tajemnicy” – stwierdził analityk Cofco Futures. Chociaż restrykcje mogą nie wpłynąć na już działające lub budowane projekty zagraniczne, mogą ograniczyć przyszłe inwestycje w sektorze, szczególnie w przypadku współpracy z firmami zagranicznymi.
Chiny odgrywają kluczową rolę w rozwoju technologii baterii LFP, które zdobywają coraz większą popularność na globalnym rynku pojazdów elektrycznych dzięki swojej efektywności i niższym kosztom.
Informacja o planowanych zmianach wywołała reakcję na rynku. Akcje chińskich producentów litu i materiałów spadły – Ganfeng Lithium Group odnotował spadek o 3%, Tianqi Lithium o 2,4%, a Hubei Wanrun New Energy Technology straciło aż 7,3%.
Propozycje regulacji wpisują się w szerszą strategię Chin polegającą na umacnianiu kontroli nad technologiami i materiałami strategicznymi. W zeszłym miesiącu Pekin wprowadził zakaz eksportu kilku materiałów o zastosowaniach zaawansowanych technologicznie i militarnych, takich jak gal, german, antymon czy grafit, w odpowiedzi na amerykańskie ograniczenia technologiczne wobec Chin.
Planowane zaostrzenie kontroli eksportu technologii produkcji materiałów do baterii to kolejny krok Chin w zabezpieczaniu swojej pozycji lidera w branży.
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Pamiętaj, iż przy inwestowaniu twój kapitał zawsze jest zagrożony. Prognozy i wyniki osiągane w przeszłości nie są wiarygodnymi wskaźnikami dla przyszłych wyników. Niezbędne jest przeprowadzenie własnej analizy przed dokonaniem jakiejkolwiek inwestycji.