FED dokonał wczoraj pierwszej obniżki stóp od grudnia zeszłego roku. Rynek spodziewał się takiego ruchu, a Jerome Powell przygotował grunt pod decyzję już podczas sierpniowego wystąpienia w Jackson Hole. Inwestorzy zakładają teraz kolejne dwa cięcia w tym roku, o ile nie nastąpi wyraźne pogorszenie na rynku pracy lub istotny wzrost inflacji. Historycznie obniżki stóp procentowych w warunkach braku recesji sprzyjały zwykle notowaniom akcji. Szczególnie mogą zyskać spółki technologiczne, segment małych firm, branża mieszkaniowa i nieruchomości.
Obniżka stóp w USA – co to oznacza dla inwestorów?
Po obniżce podstawowa amerykańska stopa procentowa wynosi w tej chwili 4–4,25 proc. Inwestorzy oczekują jeszcze dwóch kolejnych cięć w tym roku. Dla porównania, w Polsce stopa referencyjna jest wyższa i wynosi 4,75 proc.
Patrząc w dłuższym horyzoncie obraz jest mniej klarowny. Obecne projekcje Fed przewidują jedynie jedną obniżkę w 2026 roku, co kontrastuje z oczekiwaniami rynku, który wycenia dwa lub choćby trzy takie ruchy. Historia pokazuje jednak, iż prognozy w polityce pieniężnej mogą się bardzo gwałtownie zmieniać. W ostatnich latach rynki akcji potrafiły radzić sobie dobrze choćby przy podwyższonych stopach, a inwestorzy coraz mniej patrzą na same wskaźniki polityki monetarnej, a w większym stopniu skupiają się na wynikach spółek.
Jak doszło do samej obniżki?
Protokóły z wcześniejszych posiedzeń w 2025 roku wskazują na rosnącą niepewność wśród członków FED, co jest odbiciem wysokiego poziomu niepewności w całej globalnej gospodarce. W styczniu amerykańska gospodarka była określana jako solidna, a decyzje zapadały jednomyślnie. W marcu zaczęły pojawiać się obawy o spowolnienie gospodarcze i konieczność ograniczenia programu QT. Prognozy wzrostu PKB obniżono do 1,7 proc., przy inflacji PCE rosnącej do 2,7 proc. Maj przyniósł kolejne pogorszenie prognoz i pierwsze ostrzeżenia o skutkach wprowadzonych ceł.. W czerwcu dynamika wzrostu spadła jeszcze mocniej, a prognozy bezrobocia wzrosły do 4,5 proc. W lipcu doszło już do otwartego podziału wewnątrz FED, bo część członków głosowała za natychmiastowym cięciem.
Dodatkowym elementem, który szczególnie mocno dotyka FED w ostatnich miesiącach jest presja polityczna. Coraz częściej podnoszone są głosy kwestionujące niezależność Fed. We wrześniowym badaniu Bank of America aż 24 proc. zarządzających aktywami wskazało właśnie utratę niezależności i osłabienie dolara jako jedno z głównych ryzyk. Jeszcze więcej, bo 26 proc., obawia się drugiej fali inflacji, a 22 proc. wzrostu rentowności obligacji. Dopiero na dalszym miejscach znalazło się ryzyko eskalacji wojny handlowej.
Jednocześnie rósł rozdźwięk między słabszymi danymi makro a optymizmem rynków. Wrześniowe badanie BofA przyniosło najwyższy od lutego poziom wiary w miękkie lądowanie gospodarki. Tylko 16 proc. respondentów spodziewa się spadku globalnego wzrostu w ciągu najbliższych 12 miesięcy, podczas gdy w sierpniu było to aż 41 proc. W efekcie zaangażowanie w akcje wzrosło do najwyższego poziomu od siedmiu miesięcy. Jest to klasyczny przykład zwiększonego rynkowego apetytu na ryzyko i trybu risk-on.
W obecnej sytuacji FED nie miał już komfortu czekania
Pogarszający się rynek pracy i słabnąca konsumpcja wymusiły decyzję o cięciu stóp. Obniżka o 25 punktów bazowych jest sygnałem wsparcia dla gospodarki, choć jednocześnie zawęża przestrzeń do dalszych działań, jeżeli cła ponownie napędzą amerykańską inflację. Powell musi przekonywać, iż bank centralny pozostaje niezależnym arbitrem, a nie poddaje się naciskom politycznym. W obecnym otoczeniu będzie to coraz trudniejsze.
Rynki przyjęły decyzję z ulgą. Historycznie obniżki stóp procentowych w warunkach braku recesji sprzyjały notowaniom akcji. Szczególnie mogą zyskać spółki technologiczne, segment małych firm, branża mieszkaniowa i nieruchomości, a także złoto i Bitcoin. Pozostaje pytanie, czy rynek nie zareaguje schematem „sell the news” i inwestorzy zamiast kupować postanowią zrealizować zyski. Tym bardziej, iż wrzesień zwykle bywa sezonowo jednym z najsłabszych miesięcy na rynkach kapitałowych. choćby jeżeli pojawi się chwilowa korekta, to wielu inwestorów prawdopodobnie wykorzystają ją do zakupów, o ile gospodarka uniknie recesji, a prognozy zysków spółek pozostaną mocne.
Podsumowanie
W tym kontekście warto zauważyć, iż polscy inwestorzy pozostają wyjątkowo ufni wobec dolara i gospodarki Stanów Zjednoczonych – wynika z badania Puls Inwestora Indywidualnego eToro. Aż 90 proc. z nich wierzy, iż dolar utrzyma status globalnej waluty rezerwowej, podczas gdy średnia światowa to 83 proc. Mimo obaw związanych z polityką handlową czy taryfami, przekonanie Polaków o sile amerykańskiej gospodarki i dominacji USA na światowych rynkach jest prawdopodobnie silniejsze niż wśród inwestorów globalnych. choćby jeżeli część z nich przygotowuje się na ewentualne osłabienie dolara, nie podważa to ich zaufania do jego długoterminowej roli w systemie finansowym.
O autorze
Paweł Majtkowski – analityk eToro na polskim rynku, który dzieli się swoim cotygodniowym komentarzem na temat najnowszych informacji giełdowych. Paweł jest uznanym ekspertem rynków finansowych z dużym doświadczeniem jako analityk w instytucjach finansowych. Jest on też jednym z najczęściej cytowanych ekspertów w dziedzinie gospodarki i rynków finansowych w Polsce. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Jest także autorem wielu publikacji z zakresu inwestowania, finansów osobistych i gospodarki.