Co nas ubogaci? [FELIETON OGÓRKA]

1 miesiąc temu

Sojusz najbogatszych z najbiedniejszymi, którzy oddali im władzę, pozostało niewypróbowanym wariantem ustroju państwowego, bo zwykle te grupy z dwu różnych biegunów społeczeństwa w najlepszym wypadku się nie cierpią, a zwykle sobą pogardzają. Czy biedacy wyjdą na tym jak Zabłocki na mydle, za które będą musieli bogatym teraz płacić jeszcze więcej, czy też w zadziwiający sposób ta nieoczekiwana między nimi sztama przyniesie jakąś korzyść, nie wiadomo. Doświadczenia ruchu okupującego Wall Street, wcale nie tak odległego w czasie, a którego nikt już nie pamięta, wróżą raczej kiepsko: na skutek tych protestów dołów społecznych Obama wszystkie pieniądze, jakie miał w skarbcu, dał bankierom. To okazało się początkiem obecnego, niewidzianego dotąd w takiej skali rozwarstwienia majątkowego w Stanach Zjednoczonych, w których górny 1 procent ma już tyle, co pozostałe 80.

Niemoralność systemu, w którym jedni nie przejedzą swoich pieniędzy do końca świata, a inni kładą się codziennie głodni spać na ulicy, wydaje się oczywista, a tymczasem oni się teraz zaczęli popierać. System opiera się na ogólnonarodowym czekaniu, co spadnie z pańskiego stołu. To już prawie cały nowy porządek społeczny w układzie żebraczym.

Idź do oryginalnego materiału