Craig Wright może stracić cały majątek, a sędzia swą władzę widzi bez granic. Echa słynnego procesu

7 miesięcy temu

W toku głośnego procesu brytyjski sąd orzekł, iż Craig Wright, wbrew swoim zapewnieniom i pretensjom, nie jest słynnym Satoshim Nakamoto, wynalazcą i ojcem-założycielem Bitcoina. Sędzia James Mellor odrzucił wszystkie argumenty Wrighta i przyznał rację organizacji Crypto Open Patent Alliance (COPA), która pozwała go w tej kwestii.

W swym werdykcie Mellor stwierdził, iż Craig Wright nie był ani autorem pierwszej wersji systemu ekosystemu Bitcoina, ani też nie napisał Białej Księgi (White Paper) największej i najsławniejszej kryptowaluty.

Proces sam w sobie nie był wolny od kontrowersji – najnowsze posunięcia sądu będą jednak z pewnością źródłem kolejnych. Ten sam sędzia przyznał bowiem COPA kwotę 6 milionów funtów tytułem kosztów prawnych. I na poczet owych sześciu milionów nakazał zamrozić majątek Wrighta.

Craig Wright urzędowo podejrzany

Samo to nie byłoby niczym rażąco nadzwyczajnym – choć uzasadnione mogłyby być pewne pytania dotyczące gargantuicznego rozrostu kosztów, jakich życzą sobie za wykonywanie swoich obowiązków organa sądownicze (które przecież i tak są odrębnie finansowane przez podatników) oraz adwokaci.

Ciekawie poczęło robić się dalej. Na podstawie informacji z brytyjskiej Izby Przedsiębiorstw (Companies House) – prowadzącej rejestr podmiotów gospodarczych w Zjednoczonym Królestwie i będącej z grubsza odpowiednikiem polskiego REGON-u – sędzia zaczął podejrzewać Wrighta o ucieczkę.

Ten bowiem miał przetransferować posiadane przez siebie akcje RCJBR Holding do firmy DeMorgan. Ta ostatnia zarejestrowana jest w Singapurze – czyli daleko poza zasięgiem brytyjskiej skarbówki. Skłoniło to Mellora do konkluzji, iż Wright nie planuje posłusznie podporządkować się jego nakazom.

Sędzia wydał w związku z tym „światowy nakaz zamrożenia” („worldwide freezing order”) majątku Wrighta, Choć ujął to nader uprzejmymi słowy, uznał go za potencjalnego oszusta; wyrzucił mu też, iż ma on już historię unikania nakazów zapłaty. W związku z tym, w jakimkolwiek kraju odnalazłyby się aktywa Wrighta, Mellor niniejszym nakazuje je tam zamrozić.

Sięgnąć, gdzie jurysdykcja nie sięga

Niezależnie od uzasadnionych motywacji oraz poczucia słuszności sędziego, trudno nie odnotować tutaj refleksji, iż ma on o swym urzędzie i kompetencjach wprost fenomenalne mniemanie. Powszechnym bowiem na całym świecie standardem prawnym jest koncepcja jurysdykcji sądowej. Czyli mniej lub bardziej swobodnie interpretowanych, ale jednak granic tego, dokąd sięga władza interpretacji prawa przez sędziego. W tym przypadku – prawa brytyjskiego.

Nie sposób tymczasem nie zauważyć, iż James Mellor uważa się za władnego decydować o losach aktywów pozostających poza granicami Wielkiej Brytanii. Czyli tam, gdzie nie brytyjskie prawa, na podstawie których orzeka, w oczywisty sposób nie obowiązują (czyżby uważał on inaczej?).

To zaś powinno być zjawiskiem niepokojącym niezależnie od tego, jaką opinią cieszyłby się Craig Wright i jak oceniać jego postawę. W anglosaskiej tradycji organa sądownicze szeroko postrzegane są jako zapora przed zapędami instytucji rządowych i politycznych, usiłujących wyrwać dla siebie nienależną im władzę. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby sąd, zamiast spełniać tę właśnie rolę, wykazywał chęć powielania powyższych praktyk.

Idź do oryginalnego materiału