Gigant sektora bankowego, o którym w ostatnich dniach robi się coraz głośniej – Credit Suisse – zapowiedział, iż pożyczy pieniądze od Szwajcarskiego Banku Centralnego. Kwota, która ma pomóc mu stać się „prostszym i bardziej skoncentrowanym”, a w praktyce być może choćby uratować go przed upadkiem, sięgnie 50 miliardów franków szwajcarskich (54 miliardów dolarów).
W środę akcje Credit Suisse – 17. największego pożyczkodawcy na Starym Kontynencie – spadły o 24%, po tym, jak bank stwierdził, iż znalazł „istotną słabość” w swoich raportach finansowych. Ponadto jego główny inwestor – Narodowy Bank Arabii Saudyjskiej – oznajmił, iż nie kupi więcej akcji z powodów regulacyjnych, przez co nie ma możliwości podreperowania pokiereszowanego budżetu. Sugestia ograniczenia wsparcia dla Credit Suisse, który odnotował stratę w wysokości 7,3 mld CHF (6,6 mld GBP) w 2022 r., również przełożyła się na spadek kursu akcji.
– Ja i mój zespół jesteśmy zdeterminowani, aby iść naprzód i uczynić nasz bank prostszym i bardziej skoncentrowanym, zbudowanym wokół potrzeb klienta – powiedział w oświadczeniu dyrektor generalny Credit Suisse, Ulrich Koerner.
Kłopoty ze światowym sektorem bankowym swój początek miały w USA, gdzie w ubiegłym tygodniu doszło do upadłości Silicon Valley Bank, będącego szesnastym największym bankiem na terenie kraju. Następnie, po upływie dwóch dni, zamknięto Signature Bank. Teraz, z coraz większą trwogą, spoglądamy w stronę Szwajcarii. Problemy Credit Suisse odbijają się czkawką całemu sektorowi. Indeks akcji bankowych Stoxx Europe spadł w środę o 7%. Trzyprocentową przecenę zaliczył też nasz rodzimy indeks WIG-banki.
– Problemy Credit Suisse po raz kolejny rodzą pytanie, czy jest to początek globalnego kryzysu, czy tylko kolejny „przypadek” – pyta retorycznie Andrew Kenningham z Capital Economics.
Credit Suisse jest pod ścianą?
W ostatniej dekadzie bankiem wstrząsały rozmaite kryzysy i skandale. Obejmowały między innymi szpiegostwo korporacyjne, złamanie sankcji, pranie brudnych pieniędzy czy uchylanie się od płacenia podatków. Przez to Credit Suisse odpływu klientów, którzy pośpiesznie wyciągali gotówkę. Przez to przyczyniali się do ogromnych strat, które wzrosły do 7,3 mld franków szwajcarskich w 2022 r. Ostatnio władze banku ostrzegły, iż w 2024 roku rentowność ich interesów stanie pod dużym znakiem zapytania.
Przecena akcji banku trwa już od wielu miesięcy. W poprzednim roku ich cena spadła niemal o dwie trzecie. Credit Suisse jest jednak jednym z trzydziestu banków na świecie uznanych za zbyt duże, by upaść. Przez to jest zmuszony do odkładania większej ilości gotówki na przetrwanie ewentualnego kryzysu.
Zobacz również: