Crypto.com pomyliło adresy i wysłało 320,000 ETH (400 mln dolarów) na inny portfel

1 rok temu

Spektakularny upadek giełdy FTX doprowadził do podkreślenia roli tzw. proof of reserves, czyli upubliczniania przez krypto giełdy listy swoich portfeli i posiadanych aktywów. Na kilka godzin po tym, jak giełda Crypto.com podzieliła się z opinią publiczną informacją o zawartości swoich portfeli, miejsce miała niecodzienna sytuacja. Mianowicie Crypto.com pomyliło adresy i przetransferowało 320,000 ETH (ok. 400 mln dolarów) nie tam, gdzie planowało. Pomyłka wywołała kolejną twitterową burzę i mocno nadszarpnęła zaufanie inwestorów.

CEO Crypto.com, niejaki Kris Marszalek (ktoś tu chyba ma nadwiślańskie korzenie) zapewniał na Twitterze, iż „celem felernego transferu było przeniesienie środków na nowy, zimny portfel ale przez przypadek zostały wysłane na zewnętrzny adres z białej listy. Po krótkiej współpracy z Gate.io środki zostały zwrócone. Wdrożyliśmy też funkcje i proces, by zapobiec ponownemu wystąpieniu problemu w przyszłości.”

It was supposed to be a move to a new cold storage address, but was sent to a whitelisted external exchange address. We worked with Gate team and the funds were subsequently returned to our cold storage. New process and features were implemented to prevent this from reoccurring.

— Kris | Crypto.com (@kris) November 13, 2022

Choć Pan Marszalek zapewniał, iż Gate.io zwróciło wszystkie omyłkowo wysłane środki, to portal Cointelegraph powołujący się na dane on-chain informuje, iż Gate.io odesłało jedynie 285,000 ETH a brakujące 35,000 ETH powędrowało na jeszcze inny adres – choć ta wiadomość wciąż pozostaje w obszarze spekulacji.

Swoje zdanie na temat niefortunnego transferu giełdy Crypto.com wyraził także CEO Binance’a, Changpeng Zhao (CZ). Wg niego „jeśli giełda musi przenosić ogromne ilości kryptowalut na chwilę po pokazaniu swojego portfela to wiedz, iż coś się dzieję!”:

If an exchange have to move large amounts of crypto before or after they demonstrate their wallet addresses, it is a clear sign of problems. Stay away. Stay #SAFU.

— CZ Binance (@cz_binance) November 13, 2022

Pomijając fakt transferowania przez giełdę 400 mln dolarów chwilę po pokazaniu portfela i to, iż ktoś pomylił adresy (może się bardzo stresował?), to wielu inwestorów zwróciło uwagę na jeszcze jeden „szczegół”, czyli drugie pod względem wartości aktywo posiadane przez giełdę Crypto.com:

Źródło: CoinDesk

Tak, drugą co do wartości kryptowalutą posiadaną przez Crypto.com jest Shiba Inu (SHIB). Co więcej, na 20% portfela giełdy składają się „inne” i Bóg jeden wie, jakie perełki należą do tej grupy.

Seria podejrzanych incydentów

To kolejne „dziwne” wydarzenie, którego byliśmy świadkami w ciągu ostatnich kilku dni. Najpierw ktoś „hakuje” giełdę FTX dosłownie na chwilę po ogłoszeniu bankructwa, dzień później osoba decyzyjna w Crypto.com myli adresy i wysyła 320,000 ETH (ok. 400 mln dolarów) nie tam, gdzie trzeba.

Swoją drogą, choć Sam Bankman-Fried zapewniał opinię publiczną o realności wspomnianego „ataku hakerskiego” (niestety tweet został już usunięty), to wątpliwości, o ile ktokolwiek takowe posiadał, wokół incydentu zostały gwałtownie rozwiane przez szefa zespołu ds. bezpieczeństwa giełdy Kraken.

Niejaki Nick Percoco, bo o nim mowa, poinformował wczoraj, iż tożsamość osoby odpowiedzialnej za wyprowadzenie z FTX (rzekomego hakera) jest mu znana. Oczywiście okazało się, iż była to osoba z wewnętrznego kręgu FTX. Co więcej, nieudolny „haker” przelał skradzione środki na swoje konto na Krakenie, które wcześniej przeszło weryfikację tożsamości KYC.

We know the identity of the user.

— Nick Percoco (@c7five) November 12, 2022

Wracając do Crypto.com – to nie pierwszy raz, kiedy osoba/y odpowiedzialne za transfer środków giełdy mają z tym problem. Przypomnę, iż w sierpniu tego roku na jaw wyszła sprawa z maja roku 2021, kiedy to Crypto.com omyłkowo wysłało inwestorom z Melbourne 10,5 mld dolarów australijskich, zamiast oczekiwanego zwrotu w wysokości 100 AUD. Co ciekawe, pomyłkę odkryto dopiero podczas corocznego, grudniowego audytu. Ktoś w Melbourne nieźle zabalował.

Czy rodzi się nam nowy trend na rynku?

Bardzo możliwe, iż jesteśmy świadkami narodzin nowego trendu w świecie kryptowalut, mianowicie proof of reserves, niosącego za sobą większą transparentność giełd i sytuacje, w których będą one musiały regularnie dzielić się z użytkownikami (i regulatorami?) stanem swoich portfeli.

Czy to pomoże uzdrowić rynek kryptowalut i wyeliminować z niego hochsztaplerów pokroju SBF’a, Do Kwona i tak dalej, i tak dalej? Szczerze wątpię – w końcu to tylko pokazanie, ile na danym portfelu jest aktywów, a nieuczciwe cwaniaki znajdą prawdopodobnie tysiące sposobów na mydlenie inwestorom oczu pomimo proof of reserves.

Idź do oryginalnego materiału