Cyber-Paradoks: Dlaczego lawinowy wzrost cyberataków nie przekłada się 1:1 na przychody branży security?

1 godzina temu
Zdjęcie: cyberparadoks, cyberatak


Czy strach rzeczywiście sprzedaje? Analiza danych z lat 2019–2024 obala popularny w branży mit. Mimo iż liczba incydentów cyberbezpieczeństwa w Polsce wzrosła w tym czasie o ponad 1500%, rynek usług i rozwiązań security urósł “zaledwie” o ok. 120%. Gdzie leży przyczyna tego rozziewu i dlaczego sektor MŚP wciąż pozostaje „ziemią niczyją” dla integratorów?

W narracji handlowej branży IT od lat dominuje prosta logika: im więcej zagrożeń, tym większe wydatki klientów na ochronę. Rzeczywistość rynkowa ostatnich pięciu lat pokazuje jednak, iż korelacja ta jest znacznie słabsza, niż mogłoby się wydawać. Mamy do czynienia z bezprecedensową asymetrią – podczas gdy krzywa zagrożeń pnie się w górę wykładniczo, krzywa przychodów dostawców technologii rośnie w tempie liniowym, stabilnym, ale dalekim od eksplozji.

Krajobraz bitwy: Eskalacja o 1500 procent

Aby zrozumieć skalę dysproporcji, musimy spojrzeć na twarde dane dotyczące „podaży” zagrożeń. Statystyki CERT Polska (NASK) z ostatnich pięciu lat malują obraz cyfrowego pola walki, które uległo całkowitemu przeobrażeniu.

Jeszcze w 2019 roku, uznawanym za ostatni rok „starej ery”, CERT Polska zarejestrował 6 484 incydenty bezpieczeństwa. Już wtedy mówiono o rekordach. Jednak prawdziwy wstrząs przyniósł rok 2020 i pandemia, kiedy liczba ta przebiła 10 tysięcy. To był dopiero początek.

Kolejne lata to już efekt kuli śnieżnej. W 2021 roku odnotowano blisko 30 tysięcy incydentów, a rok 2023 zamknął się liczbą ponad 80 tysięcy zarejestrowanych incydentów. Wstępne szacunki i komunikaty za rok 2024 wskazują na dalszy drastyczny wzrost, z liczbą incydentów przekraczającą 100 tysięcy (średnio 300 dziennie).

Matematyka jest nieubłagana: w ciągu 5 lat wolumen skutecznych ataków i incydentów wzrósł o blisko 1500%. Gdyby rynek reagował wprost proporcjonalnie, branża cybersecurity powinna być dziś największym sektorem gospodarki cyfrowej. Tak się jednak nie stało.

Rynek: Solidny wzrost, ale bez euforii

Zestawienie tych danych z wynikami finansowymi sektora cybersecurity ujawnia fundamentalny „rozjazd” (decoupling). Według analiz firmy badawczej PMR, wartość rynku cyberbezpieczeństwa w Polsce w 2018 roku wynosiła 1,14 mld zł. Prognozy na rok 2024 oscylowały wokół 2,5–3 mld zł.

Oznacza to, iż w tym samym czasie, gdy liczba ataków wzrosła piętnastokrotnie, rynek urósł o około 120-140%. Jest to wynik bardzo dobry na tle innych gałęzi IT, ale pokazuje wyraźnie, iż elastyczność popytu na bezpieczeństwo jest niska. Każdy kolejny tysiąc ataków generuje relatywnie niewielki przyrost nowych budżetów.

Dane Eurostatu (klasyfikacja NACE 62.09) oraz wskaźniki cen usług (PPI) potwierdzają ten trend – mamy do czynienia ze stabilnym wzrostem obrotów, ale nie ma mowy o skoku, który odpowiadałby skali zagrożeń.

Diagnoza: Dlaczego MŚP nie kupuje bezpieczeństwa?

Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest struktura polskiej gospodarki. O ile sektor bankowy i duże korporacje (Enterprise) inwestują adekwatnie do ryzyka, o tyle sektor MŚP – stanowiący trzon gospodarki – pozostaje w tyle. Zjawisko to można nazwać „luką inwestycyjną”.

1. Bariera finansowa i mikrobudżety

Średnie roczne nakłady na cyberbezpieczeństwo w firmach MŚP to zaledwie 24 000 zł. W zderzeniu z kosztami nowoczesnych systemów klasy SIEM, EDR czy wynagrodzeniami specjalistów, kwota ta jest kroplą w morzu potrzeb. Pozwala na zakup podstawowych licencji, ale nie na budowę realnej odporności.

2. Świadomość vs. Praktyka

Badania ESET i Dagma z 2024 roku są alarmujące: aż 41% polskich firm nie stosuje choćby systemu antywirusowego. Mimo iż 87% firm uważa cyfryzację za kluczową, a 88% doświadczyło incydentu w ostatnich 5 latach, wciąż pokutuje podejście „jakoś to będzie”.

3. Dług technologiczny i Shadow IT

Wiele firm migruje do chmury (SaaS), błędnie zakładając, iż bezpieczeństwo jest w cenie abonamentu za pakiet biurowy. Te wydatki często nie są klasyfikowane jako “cybersecurity”, co zaniża statystyki rynkowe, ale też usypia czujność przedsiębiorców, którzy nie inwestują w dodatkowe warstwy ochrony (backup, szkolenia).

Co naprawdę napędza rynek?

Analiza danych prowadzi do wniosku, iż liczba ataków nie jest głównym stymulantem sprzedaży. Polskie firmy są reaktywne, a nie prewencyjne. Prawdziwym “silnikiem” wzrostu wydatków są dwa inne czynniki:

  • Paraliżujący Incydent (Ransomware): Dopiero atak, który szyfruje dane i zatrzymuje produkcję, otwiera portfel zarządu. Drobne incydenty (spam, phishing) są ignorowane.
  • Regulacje (Compliance): Skokowy wzrost liczby raportowanych incydentów w 2020 r. zbiegł się z wdrożeniem ustawy o KSC. w tej chwili rynek czeka na efekt dyrektywy NIS2. To groźba kar administracyjnych (do 2% obrotu), a nie hakerów, zmusi tysiące podmiotów do realnych inwestycji w latach 2025–2026.

Przyszłość należy do firm, które zaoferują bezpieczeństwo jako skalowalną usługę (Managed Security Services), zdejmując z klienta ciężar zatrudniania drogich ekspertów, oraz do tych, którzy w swojej ofercie połączą technologie z obsługą prawną wymagań NIS2. Tylko w ten sposób można zasypać przepaść między rosnącym wykresem ataków a płaskim wykresem wydatków.

Idź do oryginalnego materiału