Cyfrowe Euro nie wcześniej, niż w 2029 roku? Tak twierdzi Europejski Bank Centralny

2 tygodni temu
Zdjęcie: cyfrowe euro


Europejski Bank Centralny znów przesuwa terminy. Cyfrowe euro, które miało być odpowiedzią UE na amerykańską ekspansję stablecoinów i azjatyckie eksperymenty z CBDC, może nie ujrzeć światła dziennego przed połową 2029 roku. Według członków zarządu EBC to optymistyczna prognoza.

Parlament Europejski jako główny hamulec opóźnień

Piero Cipollone, członek zarządu EBC, nie owijał w bawełnę podczas wydarzenia Bloomberg Future of Finance we Frankfurcie. Według niego głównym problemem w realizacji projektu cyfrowe euro jest… Parlament Europejski. Instytucja, która powinna przecierać szlaki dla europejskiej innowacji finansowej, stała się jej największą przeszkodą.

Parlament prawdopodobnie będzie miał stanowisko w sprawie cyfrowego euro do maja 2026 roku

– stwierdził Cipollone.

Brzmi to jak dyplomatyczny sposób na powiedzenie: siedzą nad tym już pięć lat i dalej nie wiedzą, czego chcą.

Ironiczne, iż podczas gdy Europa debatuje, Chiny już w 2022 roku uruchomiły pilotażową wersję cyfrowego juana. Prawda, iż adopcja przebiega opornie i krytycy nazywają większość CBDC „kosztownymi replikami fiata”, ale przynajmniej działają, a nie tkwią w parlamentarnych komisjach. Z drugiej strony, duża niechęć społeczeństwa państw zachodnich sprawia, iż prace nad CBDC ciągnął się już latami. Świetnym tego przykładem jest społeczne odrzucenie koncepcji cyfrowego funta (nazywanego potocznie Britcoinem) przez obywateli Wielkiej Brytanii.

Kompromis, który może nie być kompromisem

W zeszłym tygodniu ministrowie UE osiągnęli „kompromis” w sprawie mapy drogowej wprowadzającej cyfrowe euro, dodając limity posiadania potencjalnej waluty cyfrowej. Paschal Donohoe, irlandzki minister finansów, ogłosił to jako sukces, ale brzmi to raczej jak kolejna biurokratyczna przeszkoda niż postęp.

Kompromis polega na tym, iż zanim EBC podejmie ostateczną decyzję w sprawie emisji, będzie możliwość dyskusji w Radzie Ministrów

– wyjaśniał Donohoe.

Innymi słowy: jeszcze więcej dyskusji, jeszcze więcej komisji, jeszcze więcej opóźnień.

Cyfrowe euro i timeline’y, które nikogo nie zaskoczyły

Projekt „Cyfrowe Euro” oficjalnie rozpoczął się w październiku 2020 roku. Od tego czasu EBC zakończył fazę badawczą w listopadzie 2023 roku i przeszedł do fazy przygotowawczej, która ma się zakończyć w październiku 2025 roku. To już będzie pięć lat „przygotowań” bez żadnego namacalnego rezultatu dla obywateli.

Najbliższym kamieniem milowym jest raport posła do Parlamentu Europejskiego, który ma zostać przedstawiony 24 października tego roku. Po nim parlamentarzyści będą mieli sześć tygodni na zgłoszenie poprawek i kolejne pięć miesięcy na dyskusje. Matematyka jest prosta: jeżeli wszystko pójdzie idealnie (a nic nie wskazuje, żeby miało), to może do 2026 roku będziemy wiedzieć, czy jako europejskie społeczeństwo w ogóle chcemy cyfrowe euro.

Sceptycyzm z każdej strony

Projekt spotyka się z oporem banków, prawodawców, państw członkowskich, a choćby zwykłych użytkowników. Głównym powodem są obawy o prywatność – zrozumiałe, biorąc pod uwagę, iż CBDC dają bankom centralnym bezprecedensową kontrolę nad przepływem pieniędzy i mogą teoretycznie (tak naprawdę praktycznie) śledzić każdą transakcję.

Banki tradycyjne widzą w cyfrowym euro zagrożenie dla swojego modelu biznesowego, podczas gdy obywatele pytają: po co nam to, skoro mamy już płatności bezgotówkowe? To pytanie, na które europejscy urzędnicy wciąż nie mają przekonującej odpowiedzi.

Wyścig, który Europa przegrywa

Podczas gdy Europa ugrzęzła w parlamentarnych procedurach, inne regiony świata aktywnie działają. Chiny testują cyfrowego juana od lat, Bahamy mają sand dollar od 2020 roku, a Nigeria wprowadził eNaira w 2021. choćby jeżeli te projekty nie odnoszą spektakularnych sukcesów, to przynajmniej istnieją w rzeczywistości, a nie tylko w białych księgach.

Amerykańskie stablecoiny, takie jak USDC czy Tether, zyskują na popularności globalnie, de facto stając się cyfrowymi dolarami bez oficjalnego błogosławieństwa od FED. Europa miała odpowiedzieć cyfrowym euro – teraz wygląda na to, iż gdy w końcu je wprowadzi, może być już za późno na zdobycie znaczącej pozycji rynkowej.

Czy 2029 to realistyczny termin?

Cipollone mówi o połowie 2029 roku jako o „uczciwej ocenie”. Biorąc pod uwagę tempo prac z ostatnich pięciu lat, brzmi to raczej jak kolejne życzeniowe myślenie niż konkretny plan. Parlament Europejski ma historie opóźniania choćby mniejszych projektów technologicznych, zaś cyfrowe euro to przedsięwzięcie o wiele bardziej skomplikowane politycznie i technicznie.

Prawdą jest, iż CBDC to nie tylko kwestia techniczna, ale przede wszystkim polityczna i społeczna. Wymaga zaufania obywateli, akceptacji banków i jasnej wizji regulacyjnej. Europa jak na razie nie może pochwalić się żadnym z tych elementów w kontekście cyfrowego euro.

Może zamiast kolejnych komisji i raportów, warto byłoby wreszcie zapytać Europejczyków, czy w ogóle chcą cyfrowe euro? I jeżeli tak, to jakie konkretnie problemy ma rozwiązać. Bo jak dotąd wygląda na projekt szukający problemu, a nie rozwiązanie realnych potrzeb.

Idź do oryginalnego materiału