Korea Północna w ubiegłym roku była odpowiedzialna za przestępczość cybernetyczną na ogromną skalę. Działający w jej imieniu hakerzy mieli w 2023 r. dokonać włamań, w wyniku których skradziono kryptowaluty warte 600 milionów dolarów. Pieniądze te niestety zasilą reżim. Raport w tej kwestii opublikowała firma analityczna TRM Labs.
Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna – jak oficjalnie nazywa się rządzona przez Kim Dzong-Una autarkiczna, komunistyczna despotia – uchodzi za jedno z najbiedniejszych, a przy tym najbardziej tyrańskich i totalitarnych państw świata. W jednej kwestii z pewnością jest jednak niekwestionowaną potęgą. Jest to cyberprzestępczość i działania hakerskie.
Choć omawiana suma 600 milionów oznacza spadek w stosunku do roku poprzedniego (850 milionów w 2022 r.), to i tak wystarczyło to, by obciążyć rzeczony reżim odpowiedzialnością za niemal 1/3 wszystkich szkód spowodowanych przez przestępczość ukierunkowaną na kryptowaluty na świecie.
W sumie – jak widać w danych firmy – w ciągu ostatnich 6 lat KRLD miała ukraść, wyłudzić, wyprowadzić lub zdefraudować aktywa wirtualne warte prawie 3 miliardy.
Reżim chce pieniędzy
Jest to przy tym działalność zaplanowana i systemowa. KRLD na skalę całego kraju posługuje się przestępczością jako jednym z głównych źródeł zarobku. Oczywiście przestępczością zagraniczną – od swoich własnych „obywateli” dyktator wymaga bowiem tępej uległości i serwilizmu. Nie będzie jednak wiele przesady w określeniu niektórych struktur państwowych KRLD (na czele z wyspecjalizowanymi organami tamtejszego wywiadu i bezpieki organizującymi działalność kryminalną za granicą) jako zorganizowanych grup przestępczych.
Nie tylko są one bowiem finansowane przez „państwo” (jeśli reżim Kima można tak określić), ale same mają przynieść mu zysk, przy okazji utrzymując siebie z transgranicznej przestępczości. To, co zdaniem TRM Labs odróżnia je od typowych przestępców to motywacja. Normalni bowiem przedstawiciele profesji cyberprzestępczej kierują się motywacją finansową. W przypadku państwowych służb specjalnych na świecie dochodzą do tego dążenia do zdobycia władzy i kontroli oraz motywy polityczne.
Tymczasem hakerzy powiązani ze służbami północnokoreańskimi kradną owszem, dla profitu, ale nie własnego. Całość ich łupów bierze bowiem dla siebie reżim Kima, który przeznacza te zyski na swoje priorytetowe projekty. Pośród których za absolutnie najważniejszy uchodzi program atomowy. Który, choć prymitywny, swoją rolę w terroryzowaniu świata niestety spełnia.
I jego dalszemu finansowaniu prawdopodobnie posłuży wykradzione w 2023 r. 600 milionów.