Część druga: 'Bingo. Historia mojego psa'. / Schwengel2009

publixo.com 2 godzin temu

Część druga

Spoglądałem na mojego nowego szczeniaka – kulkę czarnego futra z bardzo białym pierścieniem wokół jego mordki. Nazwałem go „Bingo”, imieniem psa ze starej, angielskiej historii. Resztę zimy „Bingo” spędził w naszej leśnej chatce, dużo jedząc i rosnąc większym każdego dnia.
Gdy nadeszła wiosna, rozpocząłem jego tresurę. Nauczył się chodzić i doglądać naszej starej, żółtej krowy, która pasła się na prerii i kierować ją bezpiecznie ku zagrodzie dla krów. Stał się bardzo czuły czyniąc to i nic nie sprawiało mu większej przyjemności niż słuchać polecenia, i przyprowadzić krowę. Z przyjemnością rozpędzał się szczekając. W krótkim czasie powracał kierując krowę i prowadząc przed sobą. Nie dawał jej spokoju póki nie była bezpieczna w rogu stajni. niedługo stał się tak czujny wykonując te polecenia, iż zaczął przyprowadzać krowę choćby bez polecenia. W końcu nie raz, nie dwa ale tuzin razy dziennie wychodził i kierował krowy w kierunku domu, do stajni. Zdarzało się, iż rzucał się przez prerię i w kilka minut później powracał, kierując nieszczęsną krowę przed sobą. Krowa chudła i dawała mniej mleka. Spoglądała nerwowo na psa, którego nienawidziła i obawiała się wychodzić na pastwisko. Tego było za wiele! Zmuszałem „Bingo” aby dał sobie spokój z tą przyjemnością zupełnie. Nie mógł zrozumieć tego wszystkiego i teraz ze wstrętem pozostawał cały dzień przy koniach, w pobliżu ich stajni. Bydło należało do mnie, a konie do mojego brata i chociaż nie widywałem mego psa jednak często każdy z nas czuł, iż więź między człowiekiem, a psem jest jedną z tych ostatnich, trwających tak długo jak długie jest życie.
Niedługo potem „Bingo” ponownie funkcjonował jako pies pasterski od krów ale to był ostatni raz. Jesienią tego samego roku została ogłoszona nagroda na corocznym targu zwierząt dla najlepszego, trenowanego psa. Zgłosiłem „Bingo”. Wcześnie rano, w dzień targów, wyprowadziłem krowę na prerię. Gdy nadszedł czas, wskazałem krowę i dałem „Bingo” polecenie: „Idź i przyprowadź krowę!”. Oczywiście myślałem, iż pies przyprowadzi ją do mnie, tam gdzie czekał sędzia. Lecz, kiedy moja krowa ujrzała „Bingo” biegnącego w jej kierunku wiedziała, iż jej jedyną nadzieją spokoju i bezpieczeństwa było dostanie się do obory, a „Bingo” był pewny, iż to było jego obowiązkiem pokierować krowę tamże tak gwałtownie jak to było możliwe. Popędzili poprzez prerię w kierunku ich domu, dwie mile dalej, aż zniknęli w oddali. Wobec tego wszystkiego nie otrzymałem nagrody.


Idź do oryginalnego materiału