Czy wystarczy spojrzeć na słupki wolumenu, by skutecznie zarabiać na rynku? To pytanie zadaje sobie każdy, kto zetknął się z analizą techniczną. W kwartalniku Praktyk Rynku znajdziemy entuzjastyczne podejście do metodologii Volume Spread Analysis (VSA), która opiera się właśnie na odczytywaniu relacji między wolumenem, zakresem ruchu ceny i jej zamknięciem. Ale czy sama analiza wolumenu jest wystarczającym narzędziem do osiągnięcia konsekwentnych zysków? Czy może potrzebne pozostało coś więcej? A jeżeli tak, to czym jest to „coś”?
Analiza wolumenu jak mierzenie „pulsu rynku”
Autor artykułu „VSA – pierwsze kroki w analizie wolumenu” słusznie zauważa, iż wolumen to nic innego jak miara zaangażowania uczestników rynku. Im wyższy – tym większa aktywność, emocje i potencjał zmiany trendu. Wolumen to nie tylko wskaźnik potwierdzający siłę ruchu, ale też narzędzie pozwalające zidentyfikować momenty przejęcia kontroli przez tzw. Smart Money – dużych, instytucjonalnych graczy.
Nie sposób nie zgodzić się z tezą, iż obserwacja wolumenu pomaga lepiej zrozumieć dynamikę rynku niż sama analiza ceny. Wysoki wolumen w miejscu oporu może sugerować dystrybucję, a nie kontynuację wzrostów. Z kolei niskie obroty podczas korekty mogą oznaczać chwilową zadyszkę, a nie odwrócenie trendu.
VSA (Volume Spread Analysis) to podejście stworzone przez Toma Williamsa, rozwijane dziś m.in. przez Rafała Glinickiego i społeczność VSA Trader. W teorii wszystko brzmi przekonująco. Jednak skuteczność tych sygnałów zależy od kontekstu, doświadczenia analityka i – co najważniejsze – umiejętności integracji ich z całościową strategią.
Sam wolumen to za mało
Choć analiza wolumenu ma ogromny potencjał predykcyjny, jej skuteczność jako samodzielnego narzędzia bywa według mnie przeceniana. Rynki nie działają w próżni. Cena i wolumen są efektem splotu czynników: decyzji politycznych, publikacji danych makro, algorytmów HFT, emocji tłumu. Sam wykres nie powie nam wszystkiego.
Co więcej, interpretacja wolumenu nigdy nie jest obiektywna. Dwie, choćby najbardziej doświadczone osoby, mogą zupełnie inaczej odczytać ten sam układ świec i wolumenu. Brak znajomości kontekstu może prowadzić do fałszywych wniosków, szczególnie w okresach niskiej płynności lub manipulacji rynkowych. A do tego wystarczy przeoczyć tylko jedną informację, np. na temat spotkania OPEC na temat ceny ropy naftowej czy choćby krótkiej wrzutki Donalda Trumpa na temat ceł, która może całkowicie zmienić trend na rynku amerykańskich akcji czy par forexowych z dolarem.
Przykłady rynkowe: sukcesy i rozczarowania
Zwolennicy VSA często przywołują momenty, gdy analiza wolumenu umożliwiła złapanie dołków – np. po krachu FTX, gdy panika sprzedażowa dała idealne warunki do akumulacji. Jednak równie często ignorowane są przypadki, gdy wysokie wolumeny nie poprzedziły żadnej zmiany kierunku. Rynek nie zawsze jest przecież logiczny. O takich wydarzeniach też warto pamiętać.
Wyraźna akumulacja często towarzyszy momentom zwrotnym. To prawda – ale ocenić to można dopiero z perspektywy czasu. Retrospektywnie łatwo ocenić, iż to był TEN moment, ale w czasie rzeczywistym może to być np. tylko wstęp do jeszcze większej wyprzedaży, gdy my pakujemy się w longi pod korek…
Klucz to integracja, nie izolacja
Największym błędem początkujących traderów jest bowiem swoista fetyszyzacja jednego narzędzia. Wolumen jest wartościowym składnikiem analizy – ale dopiero w połączeniu z kontekstem rynkowym, zarządzaniem ryzykiem, psychologią i odpowiednim timingiem daje realną przewagę.
Traderzy, którzy osiągają stabilne wyniki, nie polegają wyłącznie np. na świecach czy wolumenie. Korzystają z wielu danych: stref podaży i popytu, poziomów Fibonacciego, oscylatorów, danych makroekonomicznych, a także – coraz częściej – algorytmów AI.
Nie oznacza to jednak, iż VSA czy metody oparte na wolumenie są skazane na zapomnienie. Wręcz przeciwnie – zintegrowane z technologią mogą stanowić potężne narzędzie. Już dziś skanery rynkowe oparte na zasadach VSA, wspierane przez machine learning, selekcjonują spółki pod kątem typowych schematów akumulacji i dystrybucji. I robią to skutecznie.
Wolumen to warunek konieczny, ale niewystarczający
Czy analiza wolumenu wystarczy więc do skutecznego tradingu? Na pewno nie. Ale czy można bez niej osiągać sukcesy? Też niełatwo. Wolumen to jeden z filarów rynku – ignorowanie go to jak prowadzenie auta bez lusterek. Ale by bezpiecznie dotrzeć do celu, potrzeba też czasem refleksu, znajomości przepisów i zawsze nieco szczęścia.
Wolumen powie Ci, iż ktoś kupuje. Ale nie zawsze powie – dlaczego. A czasem to właśnie „dlaczego” decyduje o tym, czy warto dołączać do gry, czy raczej odejść od stołu (monitora) i wyjść z kasyna, czyli platformy tradingowej.