Kończący się rok miał być czasem eksperymentów spod znaku „work-life balance” lub mało eleganckiego „jak mało można robić i …. zarobić”. Rzecz jasna, wielu z Was go nie powtórzy, ale chcę pokazać pewien trend. Wbrew pozorom prowadzący firmę mają łatwiej.
Dane. Rok liczy sobie 260 dni roboczych (52 tygodnie po 5 dni). W robocie byłem tylko …. 156 dni (plus 18 dni zdalnej i 18 dni firmowych). Jak to możliwe? Pokazuję.
- urlopy – 54 dni (mam specyficzny czas pracy),
- praca zdalna okazjonalna 18 dni,
- zwolnienia lekarskie 25 dni,
- święta – 7 dni.
Wnioski. W sumie 86 dni wolnego (18 na firmę, w 20 pisałem książkę), 18 dni pracy zdalnej, 104 dni weekendów i tylko 156 dni w pracy. Średnio – 3 dni/tydzień w robocie. Rzecz jasna, na zdalnej też pracuję (choć mam luz), w dni wolne współpracownicy i szefowie dzwonią (niestety również na zwolnieniu), a kilkanaście dni urlopu poszło na dg, a w czasie zwolnienia pisałem też książkę. Czyli w określonych warunkach, da się rzeźbić na bez mała pół etatu, o ile ktoś nie ma dodatkowych zobowiązań.
A firma? Mój rodzony brat przyjął inną zasadę – podróżuje. Spółka służy mu jako wehikuł – ma zarobić na przyjemności. Wiąże się z tym specyfika biznesu. Generalnie 1 miesiąc na kwartał nie ma go w domu, czyli znowu – pracuje średnio 26 godzin w tygodniu.
Pytania, które pewnie chcecie zadać.
Czy jestem zmęczony?
Ile zarabiam?
Czy wszyscy w moim otoczeniu tak pracują?
Co trzeba umieć, żeby tak żyć?
Odpowiadam po kolei.
Nie samą pracą ale atmosferą w niej. Żyjąc systemem 3/5 bez firmy w ogóle nie potrzebowałbym wakacji.
Zarabiam ok. 2,5 średnich krajowych bruto z 2 etatów. Pisałem już o tym.
Nie, nie wszyscy w moim otoczeniu tak żyją. Znaczna mniejszość. Dlaczego? To dobre i kolejne pytanie. Ponieważ większość woli nie zaczynać hakowania systemu. Ja spróbowałem i udało się.
Trzeba mieć tzw. konkretny zawód, o którym mówili nasi ojcowie. Przy czym nie zawsze biurowy. System 3/5 może stosować każdy, kto wyciągnie ponadprzeciętną stawkę godzinową. Wiadomo, lekarze, IT, handlowcy, ale i rzemieślnicy. A choćby nauczyciele, ponieważ 80 zł/godzinę korepetycji x 90 h miesięcznie = 7200 zł bez podatku.
Albo mieć układy – miałem taką współpracownicę z HR, przydupas szefa – 3 miesiące w roku na zwolnieniu, do tego 10 dni wolnych ustawowo, 24 dni dni pracy zdalnej okazjonalnej i 26 dni urlopu. Wiesz ile to w pracy? Coś koło moich wartości (dokładnie 126 dni/rok poza biurem plus weekendy, czyli 134 dni w biurze). Trwało to 10 lat, nikt jej nie zwalniał, zarabiała w okolicach średniej krajowej.
A gdy wykazujesz niewielkie potrzeby – robisz za granicą 3 miesiące, 9 odpoczywasz w kraju. Wariantów całkiem sporo.
Tegoroczne plany. Rok 2025 ma skończyć się systemem 2/5 czyli odwróceniem zwykłego sposobu pracy. W biurze będę realnie 2 dni/tydzień (3 dni x 52 – 34 dni urlopu -18 dni zdalnej), bo rzucam drugi etat. Jednocześnie moje dochody spadną do 1,3 średniej krajowej plus to co zarobię z działalności gospodarczej oraz kapitału. Generalnie – tak mogę żyć.