Czy mieszkanie w wielkim mieście ma sens ekonomiczny? Analiza na przykładzie domu w okolicach Wrocławia.

oszczednymilioner.pl 6 dni temu

Dzisiaj dalszy ciąg analiz wieś-miasto. Tym razem skupię się na ekonomii okolic Wrocławia. Było o mieszkaniu w Strzegomiu, jest o domu w powiecie Świdnica.

Otóż, znalazłem taki dom – w sumie 200 m2 powierzchni oraz wielka stodoła, dwa garaże i 1,1 ha placu (uprawnienia rolnicze+zgoda KOWR), które można kupić za 450 tys. zł w odległości 51 km od Rynku we Wrocławiu, z czego 33 km autostradą, 11 km do węzła i 7 km po mieście. Ogółem ok. godziny jazdy.

W razie potrzeby istnieją też Koleje Dolnośląskie. Na dworzec 4.5 km, potem 40 minut do Wrocławia Głównego. Nieźle.

A pomysł na? Przyjrzyjcie się liczbom. Za równowartość 45 m2 w PRL-owskim bloku na Gajowicach, mamy 2 duże, dwupoziomowe mieszkania po 100 m2, rozdzielone schodami. A w gratisie pole i stodołę (nada się pod działalność) i 2 garaże. Za taki zespół (bez pola) we Wrocławiu zapłacilibyście 10 razy tyle.

A tu tylko godzinę drogi. Ekonomicznie – wybór dla kogoś, kto albo planuje prowadzić DG wymagające przestrzeni (szkolenia, magazyn, drobna produkcja, artystyczne) i chce mieć firmę pod bokiem, albo miłośnika natury, albo wreszcie rodziny dwupokoleniowej (od biedy zmieszczą się 4, ale wtedy dostaniemy lokale po 50-60 m2). Idealne również dla tradycjonalisty typu „żona w domu, mąż w pracy”. W pobliskim miasteczku (tam gdzie dworzec) działa kilka zakładów produkcyjnych, a na podorędziu Wrocław.

Dlaczego takie miejsca nie znajdują nabywcy i wsie/miasteczka ulegają wyludnieniu? Rodzice (np. moi rówieśnicy) mogliby sprzedać 2 pokoje w bloku i wraz z dziećmi wyprowadzić się, żyjąc bez kredytów. Albo dwójka rodzeństwa wydać po 225 tys. zł, zamiast kupować od dewelopera na Nowym Dworze za 2 x 700k. choćby uwzględniając własnoręczny remont, wieś wyjdzie taniej. W zakupie – wiadomo, a w utrzymaniu? Podobnie.

Ogrzanie 200 m2 starego domu, po częściowym ociepleniu (jak mój) oznacza wydatek ok. 35 tys. KWh energii. Przy paleniu drewnem – samo ogrzewanie 13-15 m3 – co daje max. 6000 zł. Przy gospodarstwie dwurodzinnym (rodzice+dzieci) – 250 zł/mies/100m2. Ot tyle co 40 m2 w bloku. Albo i mniej. Reszta (woda, ścieki, śmieci, czynsz 0 zł, podatek rolny) – tańsza, lub (kanalizacja, prąd, gaz, internet, ) w podobnej cenie. A jeżeli założymy przydomową oczyszczalnię (1,1 ha da się), fotowoltaikę (po prawie 100 m2 dachu w każdą stronę świata, bo budynek w kształcie litery „L”) – ogólnie wyjdzie mniej. Trzeba tylko samodzielnie uprawiać ogród i czasem wdrapać się na dach. No i zrobić uprawnienia rolnicze, bo inaczej KOWR nie udzieli zgody na zakup.

Jak więc spojrzeć na ten dom i wybory ludzi? Otóż czasy się zmieniły. Niewielu chce: remontu, sprzątania, ogrodu ponad 1 ha, dojazdów do pracy, kobiety w domu. Młodzi wolą (i zawsze woleli) dyskoteki, knajpy, możliwość powrotu na bombie, bez uruchamiania logistyki. Nawet, gdyby miało to oznaczać gigantyczny kredyt. Nie chcą też dzielić domu z rodzicami, dziadkami, rodzeństwem. Lubią wygodę, zwłaszcza iż Wrocław, ze swoją komunikacją, ofertą gastronomiczno-turystyczną, hamakami w przestrzeni publicznej bije powiat świdnicki na głowę.

I ekonomia musi zamilknąć przed innymi argumentami. Nie pierwszy raz, nawiasem mówiąc. I pewnie nie ostatni.

Idź do oryginalnego materiału