Czy można zepsuć ciągnik lampą LED? Co musisz wiedzieć o tanich lampach

21 godzin temu

Jak powszechnie wiadomo, moda na ledowanie maszyn rolniczych ciągle się rozwija, a niektóre ciągniki wyglądają jak choinki na Gwiazdkę. Czy nadmiar może zaszkodzić? Okazuje się, iż jak najbardziej.

Od wieków czy tysiącleci znany i zdiagnozowany jest nasz – ludzki – problem z umiarem, a nie mówimy tu o jedzeniu czy innych używkach. Umiar, a adekwatnie to można by rzec rozsądek, przydaje się także w tuningu świetlnym ciągnika rolniczego.

Można śmiało powiedzieć, iż wprowadzenie na rynek dostępnych cenowo lamp LED zmieniło nasze pola i obejścia gospodarskie. Zmieniło, choć adekwatnszym słowem jest dosłowne “oświeciło” i to dosłownie.

Oświecenie to, w sensie wiedzy o działaniu instalacji elektrycznej, nie dotyczy jednak czasem wszystkich tych, którzy samodzielnie montują sobie dodatkowe oświetlenie w maszynach rolniczych. Problem braku podstawowych umiejętności w zakresie połączeń elektrycznych oraz wagarowanie na lekcjach fizyki w podstawówce może się zemścić.

Lampa LED za dwie dychy? Oj, prosisz się o kłopoty

Kupując nową lampę LED zwykle interesują nas jej dwie cechy: ilość watów (czasem także lumenów) i cena. Nie będziemy się tu jednak dziś rozpisywać o jakość samych lamp ledowych, bo na rynku panuje dosłowna wolna amerykanka.

Warto jednak wspomnieć, iż nie zawsze lampa kupiona na internetowym portalu za 10 czy 20 złotych da na pełne zadowolenie z jej pracy oraz… bezpieczeństwo.

Nie ma co ukrywać, iż powiedzenie “tanie mięso psy jedzą” jest tu adekwatne do większości takich produktów. Trzeba sobie zdawać sprawę, iż płacąc za pochodzącą z dalekich wschodnich państw lampę , może być ona kiepskiej jakości. Dlaczego?

Pomyślcie sami na następującym przykładzie: cena detaliczna lampy to 20 zł, minus podatek VAT, minus marża handlowa sprzedawcy, minus marża hurtownika, minus marża importera, minus podatki celne… I wychodzi, iż taki produkt kosztuje tak naprawdę około jednego dolara, czyli jakieś 4 zł.

Renault dostał nowe oświetlenie robocze, ale nie zapomniano o nowych przewodach, fot. Mateusz Wasak

Lampa LED powinna mieć certyfikat

Zadowoleni z taniego zakupu, montujemy do ciągnika taki “szczyt techniki” w dziedzinie polowego oświetlenia, podłączając go pod jego instalację elektryczną. Co się tu może nie udać? Oj wiele rzeczy.

Po pierwsze, kiepskiej jakości lampa LED wprowadza szereg zakłóceń elektromagnetycznych wokół siebie. Inaczej, mówiąc językiem elektroników “sieje”. Możemy to usłyszeć włączając radio w ciągniku, które może trzeszczeć i piszczeć, zamiast ładnie grać. Jednak problem z prawidłowym odbiorem naszej ulubionej stacji radiowej to przysłowiowy “mały pikuś”, bo problemy mogą być większe.

Po drugie, skoro już wspomniałem o “sianiu” emitowanym przez złej jakości lampy, to to niekorzystne zjawisko dotyczy także emisji zakłóceń po przewodach zasilania. Pół biedy jak mamy leciwy ciągnik nieposiadający na pokładzie własnej elektroniki jak przysłowiowa trzydziestka czy sześćdziesiątka.

Problem (i to poważny) może się wytworzyć, gdy taką lampę podłączymy do ciągnika nowszej generacji wyposażonego w elektroniczne sterowanie np. panelem oświetlenia. Jak się juz niektórzy z was domyślają, chodzi o nowe maszyny, których sterowanie funkcjami przeprowadzone jest na szynie CAN.

CAN kontra kiepski LED, co może pójść nie tak?

Bez przesady można powiedzieć, iż taka szyna – magistrala CAN jest dla ciągnika jak układ nerwowy transmitujący polecenia i cyfrowe rozkazy do poszczególnych podzespołów maszyny.

Wprowadzenie w nią przez złej jakości lampę LED zakłóceń jest bardzo szkodliwe dla sygnałów przekazywanych przez magistralę. Obrazowo można to porównać do wrażenia jakie wywołuje sprawdzenie własnym językiem czy na zaciskach prostownika akumulatorowego jest napięcie. jeżeli jest, mamy krótkotrwały szok i bezcenny wyraz twarzy. Jednak stanowczo odradzamy takie próby i nie róbcie tego pod żadnym pozorem.

Taka lampa produkuje dużo światła, ale wymaga odpowiedniego podłaczenia,fot. materiały prasowe

Podłączenia elektryczne, te adekwatne są nieliczne

Po trzecie, co się może nie udać montując do ciągnika lampę LED, to rzecz wydawałoby się banalna i prosta – podłączenie elektryczne. I tu, jak mówią elektrycy, choćby zwykłą okrętkę trzeba umieć zrobić, co nie znaczy, iż ten rodzaj połączenia elektrycznego jest adekwatny, bo nie jest.

Trzeba pamiętać, iż im mocniejsza lampa LED, tym zwykle ma większy pobór mocy. Moc pobierana przez lampę robi znaczną różnicę nie tylko w ilości samego emitowanego przez nią światła, co w poborze prądu. I tu leży problem, a choćby czasem kilka, bo prąd ten – a adekwatnie jego natężenie – potrafi być nieobliczalny.

Tak adekwatnie, z fizycznego punktu widzenia to oczywiście jak najbardziej obliczalny i to według prostego wzoru:

I = P/U

– gdzie I to natężenie
– P – moc urządzenia
– U – napięcie zasilania

Dla przykładu, najpopularniejsza lampa LED o 9 diodach ma ok 27 W, co przy stałym napięciu zasilania wynoszącym 12 V daje nam przepływ natężenia w granicach 2,5 ampera. Od razu pojawia się tu pytanie, czy to dużo?

Teoretycznie nie, ale to tylko jedna lampa, a zwykle występują w parach, więc razy dwa (z tyłu ciągnika) i jeszcze parka z przodu. Dają nam w sumie jakieś 10 A, a to już sporo, bo mniej więcej tyle ile duże żelazko. Oczywiście pod warunkiem, iż przykładowe tu wszystkie cztery lampy są 9-diodowe po liche 27 W.

Takie lampy LED pobierają choćby kilka amperów, fot, mat. prasowe

Ampery, czyli natężenie które pali

Tak spory i sumaryczny amperaż kilku lamp przepływa sobie przez przewody elektryczne. Newralgicznymi punktami będą więc wszelkie połączenia przewodów, jak kostki czy choćby przełączniki.

Podłączając więc kolejną parę lamp led do naszego ciągnika, pamiętajmy żeby zadbać także o adekwatnej średnicy przewody i połączenia mogące przenosić znaczne obciążenia prądowe. Stare, przetarte kable i niewłaściwe kostki połączeniowe mogą się na skutek przepływającego przez nie prądu (natężenia) nagrzewać i gwałtownie tracić przewodnictwo elektryczne przez zwiększenie oporu.

Tam gdzie pojawia się opór w układzie elektrycznym, tam zawsze wydziela się ciepło. W drastycznych, i wcale nie tak rzadkich przypadkach, może dochodzić do przepalenia połączeń i nagrzewania elementów wokół nich. Stąd już ekspresowa droga do pożaru w maszynie rolniczej.

Kupując i instalując oświetlenie ledowe w maszynie rolniczej pamiętajmy więc o dwóch podstawowych kwestiach: lampy muszą być wysokiej jakości i posiadać certyfikat na zakłócenia. Ważne jest też, żeby wszystkie przewody, połączenia i włączniki były sprawdzone i adekwatnie dobrane pod względem wytrzymałości na amperaż.

Zaniedbanie tych podstawowych zasad może spowodować, iż trzeszczące przy kiepskiej jakości lampach LED radio będzie naszym najmniejszym problemem.

Idź do oryginalnego materiału