Czy operator pozostało potrzebny? Polska premiera kombajnów John Deere serii T i S

2 dni temu

We wtorek 25 czerwca w głównej siedzibie John Deere Polska w Tarnowie Podgórnym miała miejsce polska premiera najnowszych kombajnów serii T oraz S ze stajni John Deere. Maszyny te pokazują jak daleko pod względem cyfryzacji i automatyzacji poszła amerykańska firma i właśnie na tym skupimy się w poniższym tekście.

Pierwsze informacje o nowych modelach serii S trafiły do mediów pod koniec lutego br. Seria ta obejmuje 4 maszyny wyposażone w pojedynczy rotor o mocach od 467 do 625 KM i wyglądem nawiązuje do flagowego modelu X9 oraz posiada wiele rozwiązań od niego przejętych, takich jak chociażby obszerna kabina czy tez szereg rozwiązań precyzyjnego rolnictwa.

Z kolei kombajny serii T ujrzały światło dzienne z początkiem czerwca br. Ten typoszereg maszyn obejmuje z kolei aż 8 kombajnów 5 i 6 klawiszowych o mocach od 305 do 466 KM i również dzieli wiele rozwiązań z chociażby większą serią S, takich jak właśnie kabina i rozwiązania rolnictwa precyzyjnego.

Nie będziemy się tutaj jednak opisywać dokładnie tego jak dzięki nowym kabinom, usprawnionych systemach omłotu czy większych zbiornikach podniesiono komfort i wydajność pracy, bo o tym już pisaliśmy i można o tym przeczytać tutaj (kombajny serii S i kombajny serii T).

Mniejsze nie znaczy gorsze. Seria T będzie mogła mieć takie same zaawansowane systemy jak więksi bracia, fot. KW

Przejdziemy od razu do tego co jest naszym zdaniem najistotniejsze, ponieważ to właśnie głównie na przyszłościowych rozwiązaniach dotyczących rolnictwa precyzyjnego i automatyzacji pracy skupiano się najmocniej podczas wspomnianej polskiej prezentacji, która odbyła się pod hasłem „Nowe kombajny cyfrowe”. I faktycznie we wspomnianym haśle nie ma krzty przesady, ponieważ nowe kombajny pokazane przez John Deere wkraczają już mocno w przyszłość i pokazują nową, cyfrową erę rolnictwa, która jest już możliwa do wykorzystania.

Chodzi tutaj przede wszystkim o system Predictive Ground Speed Automation. Nazwa jest co prawda nieco długa i na pierwszy rzut oka trudna do rozwikłania, jednakże jeżeli zgłębimy nieco tajniki tego rozwiązania to wszystko staje się już bardziej klarowne. Ten system to nic innego jak rozwiązanie dopasowujące prędkość kombajnu do warunków jakie panują na polu. Tego typu rozwiązania są już oczywiście dostępne, ale żadna z firm je oferujących nie dotarła jeszcze tak daleko jak John Deere. Czemu?

Otóż w rozwiązaniach konkurencji systemy dopasowują prędkość kombajnu do warunków panujących na polu, kiedy maszyna dostaje już konkretne obciążenie w postaci koszonego materiału a w przypadku

Jednym z elementów systemu Predictive Ground Speed Automation są kamery, które widzą na 9 metrów w przód, fot. KW

system pobiera informacje o zbieranym plonie z kliku różnych źródeł, takich jak satelitarne mapy biomasy i aktualne dane z kamer umieszczonych na dachu kabiny, które widzą do 9 metrów w przód.

Jak zapewniają przedstawiciele firmy John Deere takie rozwiązanie jest o wiele lepsze, gdyż pozwala z wyprzedzeniem dzięki dostarczanych na żywo informacji z kamer określać wysokość roślin czy obecność wyległych plonów i odpowiednio dostosowywać prędkość roboczą w czasie rzeczywistym.

Kolejną istotną rzeczą na którą mocno zwracano uwagę w czasie wtorkowej prezentacji jest zmiana architektury 16 bitowej na 32 bitową, co jest koniecznością ze względu na to, iż dzisiejsze kombajny przetwarzają ogromne ilości danych, których będzie w przyszłości jeszcze więcej. Dodatkowo system 32 bitowy umożliwi wprowadzanie dalszych, jeszcze w tym momencie nieokreślonych, rozwiązań cyfrowego i precyzyjnego rolnictwa, które z pewnością nadejdą.

Obydwa te rozwiązania będą dostępne zarówno w mniejszej serii T jak i w większych S. Oprócz tego kombajny posiadać będą wcześniejsze, dobrze już znane rozwiązania w zakresie rolnictwa precyzyjnego takie jak chociażby wyświetlacze CommandCenter G5Plus, dzięki którym dostępne są funkcje takie jak AutoTrac, AutoTrac Turn Automation, Dokumentacja i DataSync. Ponadto dostępne są oczywiście zintegrowane odbiorniki StarFire zapewniające stabilność sygnału i dokładność między przejazdami na poziomie 2,5 cm.

Wszystko to uzupełnia system JDLink, który oferuje dwukierunkową łączność, pozwalającą na automatyczne przesyłanie danych o zbiorze i o maszynie do John Deere Operations Center oraz na zdalne monitorowanie pracy w czasie rzeczywistym, co ma duże znaczenie dla maksymalizacji czasu sprawności operacyjnej podczas zbiorów.

Patrząc na wszystkie te rozwiązania byliśmy pod dużym wrażeniem tego, jak w tej chwili zaawansowane są maszyny z logo skaczącego jelenia i zastanawialiśmy się, gdzie w tym wszystkim jest operator, skoro maszyna jeszcze precyzyjniej przejmuje jego funkcje? Nasze wątpliwości rozwiali jednak przedstawiciele John Deere zapewniając nas, iż jeszcze długo operator będzie potrzebny, bo pomimo takiego zaawansowania maszyn, elektronika go nie zastąpi w nagłych i nieprzewidzianych sytuacjach, jakie mogą się wydarzyć na polu.

Idź do oryginalnego materiału