Czy USA utrzymają dominację na giełdzie? S&P500 to już 60% globalnego rynku akcji!

3 godzin temu

Wszyscy szukają „następnego wielkiego rynku”. Indie, Chiny, Europa, choćby Ameryka Południowa. Ale jest jeden problem: lider przez cały czas ma się… zaskakująco dobrze.

USA to nie tylko największy rynek akcji świata. To 60% całej kapitalizacji globalnych giełd. To centrum, do którego płynie kapitał, talenty i innowacje. I to właśnie ono od dekad wygrywa. Nie dzięki szczęściu, tylko dzięki całego ekosystemowi.

W tym materiale pokażę, wam, dlaczego amerykańska giełda… nie ma realnej konkurencji.

Jeśli inwestujesz, to pytanie nie brzmi: „czy USA spadnie z tronu?”, tylko: czy ktokolwiek w ogóle ma drabinę, żeby próbować się tam dostać. Spojler: nie ma.

Czy USA utrzymają dominację na giełdzie? S&P500 to już 60% globalnego rynku akcji!

Zyskaj podwójnie z Saxo!

Załóż konto w Saxo Banku z tego linku https://bit.ly/saxo-dna-bonus i odbierz:

– 250 euro bonusu na start
– najnowsze wydanie Stockscan – zupełnie za darmo!

Początki dominacji USA

Aby zrozumieć najpierw skąd wzięła się w ogóle dominacja USA, trzeba cofnąć się trochę do historii. Nowojorska giełda powstała już pod koniec XVIII wieku i przez kolejne stulecia stała się centrum globalnego kapitału.

Dziś kapitalizacja amerykańskich rynków akcji to ponad 60% całego rynku globalnego. Dla porównania: Europa odpowiada zaledwie za kilkanaście procent, a Chiny – mimo iż są drugą gospodarką świata – tylko za około 10%. Reszta rynków, od Japonii po Amerykę Łacińską, to już margines w skali globalnej.

Wyniki indeksów też mówią same za siebie. S&P500 w ostatnich dekadach regularnie bił na głowę nie tylko Europę, ale i większość rynków wschodzących. Nasdaq z kolei i tak gra wyłącznie we własnej indeksowej lidze zostawiając w tyle wszystko inne.

Gdy spojrzymy na globalny indeks MSCI „All Country World”, który skupia akcje z całego świata, to łatwo zauważyć, iż jest on w zasadzie kopią rynku amerykańskiego. Ponad 60% jego składu to po prostu spółki z USA.

Giełda USA jako globalna platforma

Fenomen amerykańskich giełd polega na tym, iż to nie jest dziś lokalny rynek krajowy, jak w przypadku Polski, czy choćby Niemiec lub Francji. To centrum, do którego dąży globalny kapitał.

Najwięksi gracze z S&P 500 już dawno przestali być „tylko amerykańscy”. Ponad połowa przychodów w sektorze technologicznym generowana jest poza Stanami, a takie firmy jak Apple, Microsoft czy Nvidia sprzedają swoje produkty na całym świecie. Co interesujące – jak pokazują najnowsze dane FactSet – to właśnie spółki z większą ekspozycją międzynarodową raportowały wyższy wzrost zysków, wyraźnie bijąc na głowę bardziej „krajowych” konkurentów, chociażby dzięki temu, iż nie zarabiają tylko w słabnącym ostatnio dolarze.

Innymi słowy: inwestując w USA, inwestor i tak kupuje globalny biznes, a przewaga amerykańskich giełd polega na tym, iż są one najlepszą platformą do finansowania i rozwijania takich firm, niezależnie od kraju pochodzenia.

Każdy, kto chce coś znaczyć na giełdzie, chce być obecny właśnie w USA. To samonapędzający się dziś mechanizm. Giełda w USA jest najlepsza, więc przyciąga najlepsze firmy z całego świata, a dzięki temu pozostało lepsza i tak to się kręci.

Spółki notowane w USA nie tylko generują przychody na całym świecie. One pochodzą z całego świata i to niezależnie od tego, czy mowa o politycznych sojusznikach, czy rywalach Stanów Zjednoczonych.

Mamy tam chociażby:

– szwedzki Spotify

– argentyńskie MercadoLibre

– brazylijski NU Holdings

– chińską Alibabe

Mając świadomość, iż inwestując w USA kupujemy w praktyce globalny biznes, warto mieć też platformę, która pozwala taki portfel łatwo zrobić. Partnerem tego materiału jest Saxo Bank – duński bank inwestycyjny, w którym możecie inwestować przez 3 miesiące niemal bez prowizji. Za założenie konta dostajecie 250 euro do wykorzystania na prowizje, a do tego macie gwarancję depozytu do 100 tys. eur, a jeżeli otworzycie konto z linka otrzymujecie też najnowszy numer StockScan z analizą 200 spółek z Polski i zagranicy. Idealny pakiet na start do globalnego inwestowania, w którym pomoże wam też publiczny portfel defensywny, który prowadzę dla was w Saxo. Ten w zaledwie pół roku wyrobił solidną nadwyżkę ponad indeksy i ma w sobie spółki z praktycznie każdego zakątka świata.

Wszyscy, którzy mogą sobie na to pozwolić, chcą być notowani w USA. Inwestując więc w szeroki rynek amerykański, tak naprawdę inwestor już otrzymuje solidną dywersyfikację geograficzną i to złożoną z najlepszych biznesów na świecie.

Skala i siła wewnętrznego rynku

Dlaczego firmy i pieniądze z całego świata lgną do Stanów? Dominacja amerykańskich giełd nie wzięła się z przypadku ani znienacka. To efekt całego zestawu czynników, które razem tworzą przewagę, z jaką żaden inny rynek na świecie nie jest w stanie konkurować.

Po pierwsze – skala. Stany Zjednoczone to największa gospodarka świata od ponad stu lat. Ponad 330 milionów konsumentów o wysokiej sile nabywczej sprawia, iż amerykański rynek wewnętrzny sam w sobie jest gigantem wystarczającym do tworzenia globalnych firm, które potrzebują kapitału do wzrostu.

Firma działająca w Stanach Zjednoczonych już na starcie ma do dyspozycji ogromny rynek adresowalny. Kiedy uda jej się go zdobyć, spółka jest na tyle duża, iż naturalnym kolejnym krokiem staje się od razu globalna ekspansja. Większość pozostałych państw jest zbyt mała, aby zapewnić podobną przestrzeń do rozwoju.

Europejskie firmy mają o wiele mniejsze rynki regionalne, a mimo iż funkcjonuję w obrębie teoretycznie jednego ekosystemu gospodarczego, to i tak muszą mierzyć się z kilkoma językami i różnymi systemami prawnymi. Zbudowanie analogicznej skali, co w USA jest więc istotnie trudniejsze.

Na wykresie, który teraz widzicie, przedstawiono porównanie siły nabywczej (w dolarach) przypadającej na jednego konsumenta w poszczególnych krajach. choćby jeżeli Indie i Chiny mają większą liczbę obywateli, to Amerykanie są po prostu istotnie bogatsi i to oni pozostają najlepszym rynkiem do rozwijania biznesu. Dopóki Chińczyków nie będzie 10x więcej, to ich łączna siła nabywcza nie zrówna się z Amerykanami.

Potęga dolara i płynność rynku

Drugim filarem amerykańskiej dominacji jest dolar. To w nim rozlicza się większość handlu międzynarodowego. Od ropy i gazu po metale i żywność. Około 60% rezerw banków centralnych na świecie jest trzymane właśnie w dolarze. Tylko to sprawia, iż kapitał naturalnie płynie do USA. Więcej o znaczeniu tej dominacji mówiłem zresztą w osobnym materiale.

Wszystko to wprost wpływa na jedną z największych przewag rynku USA – płynność. Amerykański rynek finansowy jest najgłębszy na świecie. To tam działają największe fundusze emerytalne, największe fundusze hedgingowe i największe pasywne ETF-y. To tam miliony inwestorów instytucjonalnych i detalicznych każdego dnia dokonują setek milionów transakcji. Firma, która wchodzi na Wall Street, może łatwo pozyskać miliardy dolarów. Żaden inny rynek nie jest w stanie zaoferować takiej skali kapitału i takiego tempa inwestowania.

Nic dziwnego, iż największe firmy szukają finansowania właśnie tam, a największe fundusze głównie w Stanach budują swoje portfele. Nigdzie indziej nie da się ulokować takich kwot bez wahania kursami akcji. Tam, gdzie często zabrakłoby monitora na kursie, gdyby ktoś chciał kupić akcje za milion dolarów, w Stanach takie transakcje choćby nie zmieniają spreadów.

Zaufanie, nadzór i kultura inwestycyjna

Do tego wszystkiego dochodzi odpowiedni nadzór. Amerykański rynek jest naprawdę solidnie chroniony przez SEC. Jasne, zawsze zdarzają się błędy, ale jeżeli porównamy sobie ściganie manipulacji rynkowych w USA vs gdziekolwiek indziej, to widać przepaść. Inwestorzy są chronieni, a standardy raportowania finansowego w USA są jednymi z najbardziej wymagających. Dla inwestorów to większa przejrzystość i większe poczucie bezpieczeństwa.

Ciekawy paradoks. Teoretycznie firmom nie zależy na dokładaniu sobie obowiązków informacyjnych… chyba, iż mowa o najlepszych firmach, które mają się czym chwalić i w efekcie chcą być przesadnie transparentne.

Ważnym czynnikiem napływającego na rynek akcji kapitału jest też kultura inwestowania w samych Stanach. W USA inwestowanie w akcje to część codziennego życia. Ponad 60% gospodarstw domowych ma ekspozycję na giełdę, czy to bezpośrednio, czy przez fundusze emerytalne albo ETF-y. To również generuje stały napływ gotówki na rynek i daje dodatkową stabilność podtrzymując płynność.

Polub nas na Facebook!

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.

DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach

Czy ktoś może zagrozić USA?

Czy to wszystko łatwo będzie zmienić? Czy jakikolwiek inny rynek może zająć miejsce USA przy tak silnych przewagach konkurencyjnych? Mówmy tylko o realnej alternatywie w horyzoncie najbliższych 10 – 15 lat? Nie zamierzam snuć wizji świata za 200 lat. Odpowiedź brzmi: nie. Nie ma w dającym się przewidzieć horyzoncie alternatywy dla rynku USA.

Jakie to rynki mogą okazać się lepsze od USA na tych polach, które wymieniono?

Dolar jest i pozostanie walutą rezerwową świata, co tłumaczyłem w innym materiale. Na tym polu przewaga USA jest absolutna. Dolar pozostaje bezkonkurencyjny i żadna na dziś inna waluta nie ma w tej chwili potencjału, żeby to zmienić. To ogromny atut, który zapewnia USA stabilne fundamenty dominacji przez wiele kolejnych lat.

Siła i liczebność konsumenta też pozostaje przewagą USA. To jeden z nielicznych państw rozwiniętych, gdzie spodziewany jest przyrost populacji, a nie jej spadek. Tak, Indie i Chiny mają więcej obywateli niż USA, a ich gospodarki rosną szybciej. Problem w tym, iż siła nabywcza w tych krajach jest przez cały czas dużo niższa. Zanim mieszkańcy Indii czy Chin dorównają Amerykanom pod względem konsumpcji, miną jeszcze długie lata. Dopiero wtedy te rynki będą w stanie realnie konkurować ze Stanami jako centra biznesowe i finansowe.

Nawet jedna wtedy USA zostaje przewaga innowacyjności. Tu jedynym w zasadzie konkurentem USA są dziś Chiny. Pekin od lat inwestuje ogromne środki w nowe technologie – od sztucznej inteligencji po zieloną energię – i faktycznie dogania Amerykanów w wielu dziedzinach. Problem w tym, iż Chiny równocześnie zrażają inwestorów swoją polityką: silną kontrolą państwa nad biznesem, brakiem niezależności instytucji takich, jak Bank Centralny i ograniczonym dostępem rynku dla zagranicznego kapitału. To sprawia, iż choćby jeżeli walczą o fotel lidera innowacji, to nie przekładają tego na status globalnego centrum finansowego. Do tego potrzeba jeszcze wzrostu jakości instytucji i lepszego poszanowania praw akcjonariuszy, a do tego potrzeba… zmiany ustroju.

A co z Indiami? Tam potencjał jest ogromny – młoda populacja, szybki wzrost gospodarczy i rozwijająca się scena technologiczna. Jednak rynek finansowy w Indiach jest wciąż mocno zamknięty dla zagranicznych inwestorów. Dla wielu funduszy czy inwestorów indywidualnych praktycznie nie ma możliwości łatwego dostępu na tamten rynek. Tego typu ograniczenia prawne jednoznacznie usuwają Indie choćby z prób walki o większe znaczenie na rynku finansowym.

W kontekście prawa i jakość instytucjonalnej najlepiej w walce z USA wypada Europa. Unia Europejska ma stabilny system prawny i stosunkowo wysoki poziom zaufania inwestorów. Jest jednak zbyt rozdrobniona, a jej gospodarka zbyt mało innowacyjna, by realnie konkurować z USA czy Chinami. Firmy z Europy rzadko stają się globalnymi gigantami technologicznymi, a duża część talentów i kapitału i tak ucieka do Ameryki. Jakimś rozwiązaniem byłby wspólny unijny rynek kapitałowy, który wówczas faktycznie mógłby starać się powalczyć z USA, ale w UE choćby nikt nie podnosi tego temat, a byłby on na tyle skomplikowany do realizacji, iż choćby gdybyśmy usłyszeli o nim dziś, to nie wydarzy się przez najbliższe 10-15 lat.

Każdy pretendent do tronu USA ma jakieś atrybuty, ale nikt nie ma wszystkich.

Europa ma stabilne regulacje, ale nie ma relatywnie niską innowacyjność. Duże firmy technologiczne w UE można policzyć na palcach jednej ręki i to takiej należącej do niewidomego drwala.

Wg Reutersa w zakresie wielkich modeli AI Stany Zjednoczone stworzyły 40 takich modeli, Chiny 15, a UE tylko 3. Oczywiście modele LLM to nie jest jedyny rodzaj innowacyjności, no ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak to wygląda.

Chiny i Indie mają ogromny potencjał gospodarczy i demograficzny, ale same stawiają bariery zagranicznemu kapitałowi, dając jasny sygnał, iż stabilność ustrojowa jest dla nich ważniejsza niż status finansowego centrum świata. Giełdy w USA są w pełni dostępne dla inwestorów indywidualnych na całym świecie. Wystarczy konto brokerskie, by kupić akcje takich spółek jak Apple czy Tesla. W Chinach i Indiach to w zasadzie niemożliwe. Chińskie giełdy w Szanghaju i Shenzhen tradycyjnie były zamknięte dla inwestorów zagranicznych. Bez specjalnych licencji, dostępnych głównie dla instytucji, zakup tzw. akcji A jest praktycznie niemożliwy. Podobnie w Indiach – zagraniczny inwestor detaliczny nie może swobodnie otworzyć konta maklerskiego i kupić akcji na giełdzie w Bombaju.

Zwykły inwestor, który chce mieć ekspozycję na te rynki, musi korzystać z obejść. W przypadku Chin najczęściej są to ADR-y notowane… a jakże w USA, czyli papiery powiązane z chińskimi spółkami, takie jak Alibaba czy NIO. Można też sięgnąć po ETF-y, które inwestują w akcje chińskie lub indyjskie.

W perspektywie 10 – 15 lat jest praktycznie nierealne, aby ktokolwiek podważył status USA jako lidera globalnego rynku akcji. choćby jeżeli inne gospodarki będą rosły szybciej, to zdecydowanie za mało, aby świat finansów przeniósł swoje centrum ciężkości i zainteresowanie gdzie indziej.

Nawet gdyby w Europie nastąpił nagły wybuch innowacyjności, to zainteresowanie globalnego kapitału nie przeniesie się na Stary Kontynent z dnia na dzień. Podobnie, jeżeli Chiny czy Indie stałyby się nagle otwartymi, przejrzystymi i demokratycznymi systemami, minęłyby długie lata, zanim zbudowałyby zaufanie światowych inwestorów podobne do tego, jakim cieszą się Stany Zjednoczone.

Co z Japonią i resztą świata?

Jedynym rynkiem, który był blisko zdetronizowania USA w roli technologicznego hegemona była Japonia, której system prawny jest stabilny i przejrzysty, a ochrona inwestorów stoi na wysokim poziomie. Przez dekady kraj ten był też symbolem innowacyjności – marki takie jak Sony, Toyota, Panasonic czy Canon na trwałe zapisały się w historii globalnego biznesu.

Jednak na początku lat 90… puf, czar prysnął. Pękła tam ogromna bańka spekulacyjna. W efekcie kraj pogrążył się w dekadach deflacji i spowolnienia gospodarczego, które zatrzymały jego rozwój. Od tamtej pory pozostają w tyle za USA.

Dziś mają dodatkowy problem – demografię. Społeczeństwo Japonii nie tylko się kurczy, ale też należy do najszybciej starzejących się na świecie. w tej chwili około 29,3% populacji stanowią osoby w wieku 65 lat i starsze, a mediana wieku wynosi 49,5 roku. Oznacza to, iż połowa Japończyków ma już ponad 50 lat. Dla porównania, w USA seniorzy stanowią 18–20% społeczeństwa (czyli około jedną trzecią mniej niż w Japonii), a mediana wieku to 39 lat – Amerykanie są więc średnio o całą dekadę młodsi od Japończyków.

USA nie do przeskoczenia

Mam naprawdę wysokie przekonanie, iż w perspektywie najbliższych 10–15 lat Stany Zjednoczone przez cały czas będą odpowiadać za około połowę kapitalizacji globalnych rynków akcji i pozostaną niekwestionowanym liderem światowych finansów. Głównie dlatego, iż po prostu nie mają rywala.

Przewaga USA to nie przypadek. To efekt innowacyjności, otwartości na kapitał, silnych instytucji i rynkowej kultury, której nikt, choćby gwałtownie rosnące gospodarki nie potrafi skopiować.

Czy to oznacza, iż amerykańska giełda będzie zawsze na szczycie? Nie. Ale oznacza, iż nie warto dziś zakładać jej upadku tylko dlatego, iż znajdziesz jakiś wykres, który chwilowo rośnie szybciej.

Dopóki USA przyciąga kapitał, technologie i ludzi, dopóty będzie trzymać w rękach klucz do globalnego rynku akcji, a rozsądny inwestor… nie ignoruje lidera. choćby jeżeli chcesz szukać czasem okazji gdzie indziej.

Tak samo jak Wy nie powinniście ignorować lidera polskiego rynku niezależnych analiz! Pamiętajcie też, iż zawsze możesz dołączyć do wersji premium DNA, gdzie jest już z nami prawie 3 000 innych osób. Wielka społeczność, która jestem przekonany staje się każdego dnia lepszymi inwestorami. Co zyskujesz? Masę materiałów edukacyjnych, analiz i przemyśleń o rynkach, gospodarce i różnych spółkach ode mnie i całego zespołu.

Także możesz oglądać jak sam inwestuję właśnie oszczędności w portfelach o łącznej wartości ponad 5 milionów złotych. To duże pieniądze, dużo emocji, ale przede wszystkim… MASA nauki i to właśnie naukę jesteśmy Ci w stanie zagwarantować. Więcej na ten temat znajdziesz na stronie premium.dnarynkow.pl. W tym materiale to już wszystko.

Zyskaj podwójnie z Saxo!

Załóż konto w Saxo Banku z tego linku https://bit.ly/saxo-dna-bonus i odbierz:

– 250 euro bonusu na start
– najnowsze wydanie Stockscan – zupełnie za darmo!

Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
Idź do oryginalnego materiału