Czy warto angażować się w etat?

oszczednymilioner.pl 2 dni temu

Odpowiedź na tytułowe pytanie wcale nie jest prosta. Zwolennicy „kultury zapierdolu” powiedzą – oczywiście, lewica – absolutnie nie, natomiast prawda leży po środku. Stąd cały wpis.

Zostawmy na boku ideologię skupmy się na prostym rachunku matematycznym. Załóżmy, iż pytanie zadaje 24-latek. Idzie do pierwszej pracy, w której zarobi 4500 zł netto czyli ok. 26 zł/h , a nadgodziny płatne są w stawce 40 zł/h. Ma szanse dorobić, nigdzie indziej tyle nie dostanie, a dodatkowo buduje swoją pozycję w firmie. Wtedy warto.

Inaczej wygląda sytuacja, jeżeli pracodawca wymaga od Ciebie (jak prezes Brzóska od kurierów) 100% dyspozycyjności, ale za nią rewelacyjnie nie płaci. Wtedy angażować czasu nie warto.

Ale istnieje jeszcze kilka uwarunkowań:

  • czy lepiej dzisiaj zarobić więcej (biorąc płatne nadgodziny), czy zdobywać umiejętności, które pozwolą zarabiać 2 x tyle jutro?
  • czy stawka nadgodzin jest lepsza niż obrywów na boku?
  • czy mam (i jak duże) szansę awansować?

Każdy z tych problemów musi zostać przeanalizowany. Ja zwykle angażowałem się w pracę, ponieważ widziałem sens, co nie powstrzymało mnie od wzięcia czterech lat urlopu bezpłatnego na rozkręcenie firmy i zdobycie uprawnień. Teraz, gdy sytuacja zmieniła się o 180 stopni, na etacie świadomie robię tylko tyle, ile muszę, a działam na 150% tylko wtedy, gdy wyłączę świadomość. Dlaczego? Ponieważ poziom zaangażowania pompuje ilość pracy do wykonania, a nie daje efektu w w postaci wzrostu pensji. Dodatkowo, moja firmowa stawka godzinowa pozostaje niezmiennie sporo wyższa. Natomiast nie zawsze tak jest i wcale nie musi.

Popatrzmy na zdobywanie kwalifikacji. Jaki sens ma zarabianie 40 zł za nadgodzinę, o ile za dwa lata nauki możemy otrzymać te 40 zł w stawce godzinowej każdej ze 170h/m-c? Wynik wydaje się prosty. 20x 40+4500=5300 zł, a 40*170 =6800 zł. Lepiej zacisnąć zęby i pouczyć się trochę.

Podobnie liczmy dorabiając. Gdy pracujesz za 4500 zł/170h a możesz dostać za dwudziestogodzinową fuszkę 2500 zł, jaki sens ma branie nadgodzin z pensją 800 zł? Żaden.

Wreszcie rzecz niepoliczalna – awanse. W mojej branży przypada 10 pracowników na kierownika. Stąd szansa na awans 10% i to tylko o tyle, o ile nasz szef jest sporo starszy. Pozostaje jeszcze „kasyno” czyli układy, więc powiedzmy – realne 5%. Poświęcanie się w 200% dla 10% szansy podwyżki 1000 zł/m-c w moim przypadku pozbawione jest sensu. Wolę tę energię zaangażować w firmę, lub o czym pisałem, w doktorat.

Patrząc na te wszystkie uwarunkowania (a dochodzi jeszcze perspektywa zmiany zawodu, branży, sytuacja rodzinna itp.) dopiero możemy udzielić zindywidualizowanej odpowiedzi. Wszelkie generalizacje będą szkodliwe.

Idź do oryginalnego materiału