Gdy na rynek trafiają nowe, wyczekiwane modele AI, jak niedawno zaprezentowany GPT-5, branża technologiczna wstrzymuje oddech. Jednak tym razem zamiast euforii pojawiła się fala chłodnych analiz, a choćby rozczarowania.
To nie oznaka spowolnienia, a sygnał, iż generatywna sztuczna inteligencja wchodzi w nową, dojrzałą fazę – fazę, w której realna wartość dla biznesu kryje się nie w spektakularnych pokazach, a w iteracyjnych, głęboko technicznych usprawnieniach.
Najnowsze aktualizacje od liderów rynku, takich jak OpenAI czy Anthropic, nie przyniosły przełomu, który poruszyłby wyobraźnię masowego odbiorcy. Analitycy i sami twórcy przyznają, iż wdrożenia nie były pozbawione problemów.
Jednak to, co część obserwatorów postrzega jako brak innowacyjności, dla liderów IT w przedsiębiorstwach jest odpowiedzią na realne wyzwania operacyjne.
Przesunięcie oczekiwań: od magii do mechaniki
Początkowa fascynacja generatywną AI wynikała z jej umiejętności tworzenia treści na niespotykaną dotąd skalę.
Dziś, gdy technologia ta staje się fundamentem procesów biznesowych, priorytety uległy zmianie. ulepszenia wprowadzane w najnowszych modelach, takie jak zintegrowany routing, przebudowany rdzeń multimodalny czy adaptacyjne wnioskowanie, nie trafiają na nagłówki portali konsumenckich.
Są to jednak najważniejsze zmiany, które bezpośrednio adresują problemy, z jakimi borykają się firmy wdrażające aplikacje AI na dużą skalę.
Dla CIO ocena nowego modelu to już nie tylko pytanie “co potrafi?”, ale przede wszystkim “jak dobrze rozwiąże problemy, z którymi nie radziły sobie poprzednie wersje?”. To fundamentalna zmiana perspektywy.
Od marketingu do merytoryki
Chłodniejsza reakcja na GPT-5 jest także symptomem zmęczenia marketingową narracją, która przez długi czas podsycała oczekiwania na nadejście AGI (sztucznej inteligencji ogólnej). Eksperci rynkowi coraz częściej określają terminy takie jak AGI czy “superinteligencja” jako narzędzia marketingowe, pozbawione klarownej definicji technicznej.
Przedsiębiorstwa odchodzą od pogoni za medialnym szumem na rzecz systematycznej oceny. Dojrzałe organizacje analizują nowe modele przez pryzmat konkretnych kryteriów: etyki, w tym stronniczości i uczciwości algorytmów, prywatności danych, bezpieczeństwa oraz transparentności.
Równie istotne stają się wymagania obliczeniowe, wskaźniki halucynacji i ogólna gotowość modelu do pracy w korporacyjnym ekosystemie, który wymaga monitorowania i kontroli.
Nowa dynamika innowacji
Dyskusje o malejących zyskach z prostego skalowania mocy obliczeniowej i danych nabrały tempa. Czasy, w których większe inwestycje automatycznie przekładały się na wykładniczo lepsze wyniki, zdają się dobiegać końca. Nie oznacza to jednak stagnacji.
Innowacja staje się bardziej złożona i wielowymiarowa. Kolejny etap rozwoju AI będzie wymagał finezyjnego łączenia mocy obliczeniowej, jakości danych i architektury modeli w nowy, bardziej zintegrowany sposób.
To, co niektórzy mogą nazwać spowolnieniem, jest w rzeczywistości zmianą skali i natury wyzwań. Brutalną siłę zastępuje bardziej wyrafinowana inżynieria.
Wszystko to oznacza, iż strategia wdrażania AI musi opierać się na testowaniu i walidacji, a nie na wierze w nagłówki. Zdolność do eksperymentowania w kontrolowanych środowiskach staje się kluczowa dla zrozumienia realnych możliwości nowych narzędzi.
Firmy, które przyjmą postawę wyczekiwania, mogą odkryć, iż dystans do bardziej dojrzałych konkurentów rośnie w tempie, którego nie da się już nadrobić. Prym będą wieść iteracyjne korzyści, nagradzając nie tych, którzy najszybciej ulegają fascynacji, ale tych, którzy najgłębiej rozumieją technologię.