Trading to nie tylko liczby i wykresy, to także interpretacja nastrojów, decyzji i emocji, które wpływają na zachowanie rynku. W dynamicznym świecie giełdowym nie ma jednej słusznej drogi, a różne strategie sprawdzają się w różnych kontekstach. Jednym z podejść, które wzbudza szczególne zainteresowanie wśród bardziej doświadczonych inwestorów, jest podejście kontrariańskie.
W tym artykule przyjrzymy się, czym dokładnie jest strategia kontrariańska, kiedy może przynieść korzyści, a kiedy niesie ze sobą zwiększone ryzyko. Omówimy także, jak analizować rynek, by podejmować kontrariańskie decyzje w sposób świadomy, wykorzystując narzędzia analizy technicznej. Co prawda nie zawsze warto iść pod prąd, ale zrozumienie, kiedy i dlaczego taka postawa może mieć sens oraz jak uniknąć typowych pułapek, które czyhają na inwestorów niezależnie od wybranej strategii, jest bardzo istotne.
Czym jest podejście kontrariańskie?
Podejście kontrariańskie w tradingu oznacza strategię grania przeciwko panującemu trendowi, czyli podążanie pod prąd rynkowych nastrojów. Mówiąc prościej, kontrarianin sprzedaje, gdy wszyscy kupują, i kupuje, gdy wszyscy sprzedają. Taka taktyka opiera się na założeniu, iż rynki finansowe często ulegają stadnemu zachowaniu, potęgowanemu przez strach i chciwość, przez co ceny okresowo osiągają poziomy znacznie powyżej lub poniżej swojej realnej wartości. Kontrarianie starają się wykorzystać takie sytuacje, kupując aktywa uznawane za niedowartościowane (gdy większość ogarnia strach) albo sprzedając (bądź zajmując krótkie pozycje) aktywa przewartościowane (w okresie euforii), zanim rynek powróci do bardziej racjonalnych wycen.
Takie podejście bywa bardzo dochodowe. Trader idący pod prąd jest w stanie wychwycić niemal cały ruch ceny podczas zmiany trendu, jeżeli odpowiednio wcześnie zidentyfikuje punkt zwrotny.
Jednak gra przeciw trendowi może być bardzo niebezpieczna. jeżeli mimo pozornych sygnałów osłabienia trend przez cały czas się utrzyma, otwarta na przekór pozycja może prowadzić do dotkliwych strat, a choćby utraty kapitału, o ile nie zostanie w porę zamknięta.
Kiedy opłaca się być kontrarianinem?
Największy sens podejście kontrariańskie ma w sytuacjach, gdy rynek osiąga ekstremalne poziomy nastrojów i wyceny. W praktyce oznacza to momenty skrajnej euforii lub skrajnej paniki, które często poprzedzają odwrócenie trendu. Gdy „ulica” jest jednomyślnie bycza, media mówią o nieprzerwanej hossie, a wskaźniki sentymentu wskazują na rekordowy optymizm, uważny kontrarianin zaczyna wypatrywać sygnałów ostrzegawczych.
Od strony technicznej mogą to być na przykład oznaki wyczerpywania się momentu rynkowego. Wskaźnik RSI (ang. Relative Strength Index) pokazujący stan wykupienia rynku (np. RSI powyżej 70 punktów), duże odchylenie ceny od średnich kroczących, czy przebicie struktury rynku mogą pomóc w określeniu owego punktu zwrotnego. jeżeli trend wzrostowy wyraźnie słabnie, to znaczy dynamika cen maleje, nie pojawiają się już nowe szczyty mimo napływu pozytywnych wiadomości, kontrarianin nabiera przekonania, iż zbliża się punkt zwrotny. Taka ocena często idzie pod prąd dominującego entuzjazmu tłumu, ale to właśnie wtedy sprzedaż w okolicach szczytu wzrostów może przynieść ogromne profity, gdy rynek gwałtownie zawraca.

Podobnie w sytuacji odwrotnej, czyli podczas rynku niedźwiedzia, podejście kontrariańskie opłaca się najbardziej tuż przed odwróceniem długotrwałych spadków. Gdy większość inwestorów straciła nadzieję, media straszą dalszymi zniżkami bądź w ogóle unikają tematu danego rynku czy instrumentu, a wskaźniki nastrojów odnotowują skrajny pesymizm, kontrarianie szykują się do zakupów.
Techniczne symptomy takiego momentu to na przykład RSI schodzący w obszar wyprzedania (poniżej 30) lub pojawienie się byczej dywergencji. Wówczas kurs aktywa spada na nowe minima, ale RSI już tych minimów nie potwierdza, pokazując rosnącą siłę względną kursu tego aktywa. Jest to jeden z klasycznych sygnałów słabnącego trendu spadkowego, zapowiadający potencjalne odbicie. jeżeli dodatkowo widać oznaki strukturalnej zmiany na wykresie, na przykład wybicie powyżej ważnego oporu lub uformowanie wyższych dołków, kontrarianin zyskuje potwierdzenie, iż moment na wejście przeciw trendowi jest adekwatny.
Wejście w długą pozycję w samym dołku bessy, wbrew powszechnemu strachowi, umożliwia złapanie całej fali wzrostowej od samego początku. Historyczne przykłady pokazują, iż właśnie wtedy kontrarianie osiągali spektakularne stopy zwrotu – choćby ci, którzy odważyli się masowo kupować akcje w marcu 2009 czy marcu 2020, podczas gdy duża część inwestorów skapitulowała ze stratami.
Kiedy podejście kontrariańskie nie działa?
Strategia „graj przeciwko trendowi” zdecydowanie nie sprawdza się w okresach, gdy rynek znajduje się w silnym, zdrowym trendzie, a wyceny nie są jeszcze oderwane od fundamentów. Innymi słowy, dopóki nie widać oznak ekstazy lub paniki, bezrefleksyjne przeciwstawianie się obowiązującemu kierunkowi rynku może być zgubne. Co więcej, często silny trend nie musi przerodzić się od razu w trend przeciwny. Często bowiem zarówno trend spadkowy, jak i wzrostowy zmieniają się w trend boczny, zanim rynek zdecyduje co dalej z ceną danego instrumentu. Wówczas bycie kontrarianinem również nie musi się opłacać, chociażby ze względu na koszt alternatywny ulokowania kapitału (gdzieś na rynku zawsze jest okazja) choć zależy to w dużej mierze od strategii inwestycyjnej danego inwestora. Należy w takiej sytuacji być bardzo uważnym, łatwo można bowiem sobie wyobrazić sytuację, w której inwestor wychodzi z pozycji blisko lokalnego szczytu spodziewając się spadków, ale rynek jedynie spędził trochę czasu w trendzie bocznym, a następnie kontynuował wzrosty. Warto wtedy mieć “plan b” i na przykład, po potwierdzeniu kontynuacji, zająć pozycję powrotną.
Klasyczne powiedzenie „trend is your friend” także nie wzięło się znikąd. Większość traderów z reguły chce podążać za trendem, ponieważ próba łapania szczytów i dołków na siłę często kończy się serią strat. W silnej hossie ceny potrafią rosnąć znacznie dłużej, niż ktokolwiek się spodziewa. Wskaźniki typu RSI mogą w takim okresie pozostawać wysoko ponad poziomem 70 przez tygodnie, generując z pozoru ciągłe sygnały „wykupienia”, które jednak nie przekładają się na żaden głębszy spadek. Trader idący wbrew trendowi i próbujący zbyt wcześnie „zgasić” hossę może boleśnie przekonać się, iż rynek byka ignoruje negatywne sygnały, a jego krótkie pozycje będą zamykane na stop-lossach jedna po drugiej, gdy kursy wspinają się na kolejne szczyty.
Podobnie w silnym trendzie spadkowym, stan wyprzedania może utrzymywać się długo, a każda próba złapania spadającego noża (czyli wejścia na rynek przedwcześnie) kończy się szybką stratą w miarę pogłębiania się przeceny. Nie należy również bagatelizować kwestii utraconych korzyści z ulokowania środków w inwestycję, która, mimo zajęcia pozycji po dobrej cenie, przez długi czas nie wykazuje oznak żadnego trendu wzrostowego lub spadkowego. Dobrym przykładem jest tu chociażby kryptowaluta SOL, która po hossie 2021 roku znalazła się w trendzie bocznym trwającym 497 dni. jeżeli na początku tego okresu inwestor ulokował w niej środki, to dopiero po prawie 1,5 roku jego teza (trend wzrostowy na SOL) się sprawdziła.

Finalnie “racja” była rzecz jasna po stronie kontrarian, bo Solana rzeczywiście mocno się odbiła, ale timing okazał się kluczowy. Ci, którzy grają przeciw trendowi za wcześnie, narażają się na potężne straty. Z jednej strony bowiem zawsze istnieją inne alternatywy ulokowania środków, a z drugiej nigdy ostatecznie nie wiadomo, czy w ogóle dany instrument ponownie wejdzie w jakiś trend i kiedy to nastąpi.
Zatem to, czy warto być kontrarianinem, zależy przede wszystkim od kontekstu rynkowego. Należy ocenić, czy dominujący trend wykazuje symptomy wyczerpania, czy też przeciwnie, wciąż ma solidne podstawy do kontynuacji. Oceniając rynek z użyciem wybranych wskaźników należy jednak “mieć z tyłu głowy”, iż patrzenie wyłącznie na jedną, wybraną metodę analizy może być zgubne i najlepiej szukać zbieżności wskaźników z których się korzysta. Wówczas sygnał wygenerowany przez rynek z reguły ma większą siłę i prawdopodobieństwo, iż trader odpowiednio względem niego zareaguje, zwiększa się.
Psychologia i doświadczenie w tradingu kontrariańskim
Warto podkreślić, iż skuteczne stosowanie strategii kontrariańskiej zależy nie tylko od obiektywnych sygnałów rynkowych, ale też od psychiki tradera.
Działanie wbrew tłumowi wymaga ogromnej dyscypliny emocjonalnej i odporności na stres. Kontrarianin często bywa narażony na czasowe straty, czekając na odwrót trendu i musi zatem wykazać się cierpliwością i „nerwami ze stali”, by utrzymać pozycję choćby wtedy, gdy rynek jeszcze przez pewien czas podąża w niekorzystnym kierunku. To nie jest łatwe – dużo ludzi, widząc rosnącą stratę na rachunku, odczuwa silną pokusę szybkiego zamknięcia pozycji. Tymczasem dobry trader potrafi trzymać się swojej analizy, o ile wciąż uważa, iż fundamenty i sygnały przemawiają za nadchodzącą zmianą trendu. Jednocześnie jednak dobry trader nie jest uparty do upadłego. Kluczowa jest umiejętność szybkiego odcięcia straty, gdy scenariusz się nie sprawdza. Najgorszym błędem jest natomiast zwiększanie zaangażowania w przegrywającą pozycję bez limitu (tzw. „uśrednianie strat” poprzez dokładanie do pozycji przeciw trendowi). Taka taktyka przypomina hazard i może doprowadzić do całkowitej katastrofy finansowej, o ile trend będzie trwał dłużej, niż trader jest wypłacalny.
Zamiast tego, rozsądny inwestor kontrariański (i w gruncie rzeczy każdy poważny trader) zawsze określa maksymalne ryzyko pozycji, na przykład ustawiając zlecenia stop loss powyżej ostatniego szczytu (dla pozycji krótkiej) lub poniżej ostatniego dołka (dla długiej) i akceptuje fakt, iż rynek może jednak pójść dalej w dotychczasowym kierunku.
Co istotne, podejście kontrariańskie nie sprawdza się dla wszystkich i w każdej sytuacji. Początkującym inwestorom zwykle się je odradza, ze względu na wysoki poziom trudności oraz stres związany z taką strategią. Wymaga ona zarówno znakomitego warsztatu analitycznego (łączenia sygnałów analizy technicznej z wyczuciem nastrojów rynkowych), jak i bogatego doświadczenia, by ocenić, kiedy tłum rzeczywiście przesadza, a kiedy ma rację. Często dopiero lata praktyki uczą, jak odróżnić prawdziwie ekstremalne punkty zwrotne od jedynie pozornych, chwilowych korekt w silnym trendzie. Kontrarianizm bywa więc domeną bardziej zaawansowanych traderów oraz inwestorów, którzy rozumieją cykle rynkowe i potrafią iść pod prąd, nie ulegając emocjom.
Podsumowanie
Bycie kontrarianinem w tradingu to sztuka balansowania między odwagą, a rozwagą. Z jednej strony kontrarianin musi mieć odwagę iść pod prąd – kupować, gdy wszyscy panikują, i sprzedawać, gdy ogół wpada w euforię.
Historia pokazuje, iż takie zagrania potrafią przynieść imponujące zyski, ponieważ rynki faktycznie miewają tendencję do przesadnych ruchów (napędzanych emocjami tłumu) i późniejszych gwałtownych powrotów do średniej. Z drugiej strony, sukces wymaga trafnej diagnozy, kiedy rynek jest rzeczywiście w skrajnym punkcie oraz skrupulatnego zarządzania ryzykiem na wypadek, gdyby jednak trend się nie odwrócił.
Kontrarianin, który działa we adekwatnym momencie i ma przygotowany plan awaryjny, może wykorzystać irracjonalność tłumu na swoją korzyść. Natomiast ten, kto zareaguje zbyt wcześnie lub bez dyscypliny, sam może paść ofiarą rynku. Ostatecznie więc podejście kontrariańskie opłaca się tylko w sprzyjających okolicznościach i pod warunkiem, iż trader naprawdę wie, co robi. To strategia dla tych, którzy potrafią chłodno ocenić, kiedy „wszyscy inni” się mylą i mają umiejętności oraz psychikę, by świadomie przeciwstawić się większości.