Niedawno w ramach początku nowych obietnic przedwyborczych polityków. Jarosław Kaczyński na czele z premierem Mateuszem Morawieckim zapowiedział, iż autostrady będą bezpłatne. Na pierwszy rzut oka pomysł pewnie i ekscytujący. Czy przypadkiem jednak na zapowiedzianych zmianach nie skorzystają głównie turyści zagraniczni? Beneficjentami zniesienia opłat będą w sporym stopniu obcokrajowcy.
O jakie autostrady chodzi?
Zniesienie opłat ma dotyczyć tylko pojazdów do masy 3,5 tony. Ciężarówki, czy autobusy nie unikną opłat. W tej chwili w Polsce mamy około 1800 km autostrad. Z tego około 750 km jest płatne. Wśród tych płatnych znajdziemy odcinki państwowe (mniej) oraz koncesyjne (więcej). Jak nie patrzeć, to oznacza, iż na dziś mniej niż połowa wszystkich autostrad jest płatna.
Autostrady płatne w Polsce – stan na koniec maja 2023 roku
Do tego państwo posiada zaledwie kontrolę nad około 40% odcinków płatnych. Głównie jest to odcinek A4 Wrocław-Gliwice i A2 Konin–Stryków. Firmy prywatne trzymają pozostałe. Jakiś czas temu polski rząd zlecał firmom prywatnym budowę autostrad, żeby zaoszczędzić na samej budowie, a następnie dawał im prawo na pobieranie opłat przewozowych od kierowców.
Te koncesje przynoszą prywatnym firmom co roku gigantyczne przychody. Budżet państwa kiedyś na tym zaoszczędził. Dziś większość na tym traci. Statystycznie przejechanie każdego kilometra prywatnym odcinkiem autostrady jest około 5 razy droższe niż tym należący, do GDDKiA. Możemy choćby oszacować ile mniej więcej rocznie, budżet państwa traci na tych kontraktach.
W 2022 r. pobierająca opłaty Krajowa Administracja Skarbowa zebrała z odcinków Wrocław–Gliwice oraz Konin–Stryków łącznie 198,9 mln zł. Skoro na państwowych autostradach opłaty są średnio 5-krotnie niższe, a firmy prywatne mają 2x więcej km dróg płatnych, to budżet państwa traci co roku wpływy rzędu kilku miliardów złotych przychodów. Oczywiście utrzymanie autostrad kosztuje i obniża faktyczne zyski firm, ale w dłuższym horyzoncie ciężko na pewno powiedzieć, iż Państwo zrobiło na tym dobry interes. Nie zrobiło, ale umów trzeba dotrzymywać.
Największym problemem są autostrady prywatne
Rząd PIS może bez problemu znieść opłaty drogowe na odcinkach, którymi zarządza GDDKiA, ale już nie te należące do firm prywatnych. Rozwiązanie jest jedno albo budżet państwa (czyli my wszyscy) będzie robił przelew do firm zarządzających prywatnymi autostradami na jakąś kwotę albo będzie musiał te drogi jakoś przejąć. o ile kupujący jest zdesperowany i koniecznie chce dokonać transakcji przed wyborami, to cena sprzedaży niska na pewno nie będzie.
Opłaty za poszczególne odcinki autostrad w Polsce
Najwięcej na darmowych autostradach zyskają obcokrajowcy
Tak czy inaczej, będziemy za te autostrady płacić. Dziś finansujemy je sami z portfela, a przy zmianie będziemy je finansować pośrednio przez budżet. Nie odczujesz tego wtedy wprost w portfelu, ale odczujesz np. przez zmniejszenie tempa budowy nowych odcinków.
Osobami, o których wprost będzie można powiedzieć, iż zyskali, pozostaną obcokrajowcy, którzy przyjeżdżają do Polski samochodami i przemieszczają się autostradami. Oni faktycznie na zmianach będą do przodu, ale wszyscy polscy podatnicy powinni podchodzić do podobnych pomysłów raczej zachowawczo. Zwłaszcza iż płatność za przejazd autostradą to nie jest polski wymysł. Płacą za nie Francuzi, Włosi, Chorwaci, Francuzi, Austriacy, Czesi, Słowacy, Hiszpanie, Węgrzy, Grecy, i wiele więcej. Może lepiej skupić się na renegocjacji starych umów z prywatnymi firmami albo np. na wdrażaniu w pełni elektronicznego poboru opłat zamiast na rzeczach, które same w sobie i tak nic nie zmienią.
Do zarobienia,
Karol Badowski