Chińscy dealerzy kruszców oraz podmioty oferujące wyroby ze złota i innych metali szlachetnych zdają się w coraz większym stopniu unikać współpracy z wielkim – i lukratywnym – klientem. Chodzi oczywiście o Rosję i firmy w Rosji zarejestrowane.
Przyczyną tegoż są naturalnie sankcje, którymi na rynkach międzynarodowych objęto Rosję z powodu agresji. Samo to nie budzi większego wzruszenia chińskich firm. W coraz większym stopniu starają się one natomiast wystrzegać groźby sankcji wtórych, które grożą podmiotom współpracującym z Rosjanami.
Zjawisko takie narasta na przestrzeni kilku ubiegłych miesięcy. W ciągu ostatnich tygodni potwierdzić je zaś mieli (w wypowiedziach dla Reutersa) przedstawiciele chińskich podmiotów z branży. Aczkolwiek uczynili to anonimowo, same zaś wypowiedzi miały charakter stricte nieoficjalny.
Przyjaźń między „bratnimi” narodami
Chodzi bowiem o kwestię dla Chińczyków nieco kłopotliwą. Oficjalnie Chiny nie tylko nie przyłączyły się do sankcji, ale też przeciwko nim protestują. Chińskie władze demonstrują przyjazne stosunki z Kremlem (choć oczywiście ta „przyjaźń” ma charakter wybitnie utylitarny i interesowny).
Co za tym idzie, chińskie firmy, zgodnie z polityką Pekinu, wprost demonstracyjnie handlowały z firmami rosyjskimi. Tym bardziej, iż Rosja jest istotnym wydobywcą złota, srebra, platyny czy niklu. W wyniku sankcji Chiny stały się bramą, przez którą surowce i wyroby ze złota oraz innych metali trafiały na rynki.
Dla chińskich podmiotów była to złota okazja. „Przyjaźń” przyjaźnią, nie omieszkały one jednak wymusić na rosyjskich dostawcach preferencyjnych, dalekich od rynkowych cen i warunków dostaw. Wszystko było zatem dobrze, dopóki finansowo kooperacja ta się układała. No, przynajmniej dla Chin.
W efekcie tego Chiny stały się jednym z największych (o ile nie faktycznie największym) nabywców rosyjskich kruszców i metali. Hongkong zaś, formalnie autonomiczny, ale faktycznie pod całkowitą kontrolą Pekinu, oficjalnie był w 2023 najznaczniejszym odbiorcą rosyjskiego eksportu w tej kwestii.
Chętnie wam, towarzysze, pomożemy – ale…
Od pewnego czasu jednak zachodnie i międzynarodowe sankcje – którymi objęto już kilka firm z Hongkongu, które wyspecjalizowały się w pośredniczeniu w rosyjskim eksporcie metali szlachetnych – okazują się coraz większym ryzykiem biznesowym.
Jest to, co prawda, lukratywne – Rosja na wielką skalę obchodzi restrykcje właśnie poprzez wyroby ze złota oraz surowy metal. Jednak udział w tym (a ściślej – „pranie brudnego złota”) grozi chińskim dealerom kruszcu zaciągnięciem na siebie podobnych sankcji. Czego naturalnie rade byłyby uniknąć.
Chińskie przedsiębiorstwa z branży metali szlachetnych, zwłaszcza te większe, obecne są na rynkach międzynarodowych. Nałożenie nań sankcji wtórych grozi im faktyczną utratą swoich zagranicznych operacji. To zaś okazuje się niewarte choćby bardzo preferencyjnych cen kruszców w Rosji.
Stąd też, choć oficjalnie nikt tego nie przyzna, chińska branża kruszców na przestrzeni ostatnich miesięcy traci zapał do współpracy z Rosjanami. Większość podmiotów przyjęła postawę wyczekującą, analizując i kalkulując zwiększające się ryzyko – oraz to, czy jest ono warte dotychczasowych profitów.