Desykacja rzepaku – można, czy nie

2 dni temu

Proces dojrzewania nasion to bardzo krótki i niezwykle intensywny okres. W tym czasie rośliny rzepaku w niesprzyjających warunkach pogodowych mogą potrzebować małej pomocy ze strony plantatora. Wyjaśniamy, czy wolno deyskować rzepak.

Desykacja (bo o niej mowa) potoczne nazywana dosuszaniem, jeszcze do roku ubiegłego, mogła być bez większych przeszkód wykonywana na plantacjach, które tego zabiegu wymagały.

Warunkiem było przestrzeganie obowiązujących zaleceń i spełnienie przynajmniej jednego z dwóch podstawowych warunków (najlepiej obu). Pierwszy z nich zakładał, iż stan uprawy lub warunki pogodowe są na tyle niesprzyjające dojrzewaniu, iż mogą zakłócić osiągnięcie w sposób naturalny przez rzepak, dojrzałości technicznej (niezbędnej do przeprowadzenia zbioru kombajnem). Natomiast drugi warunek dotyczył wystąpienia przed zbiorem bardzo silnego zachwaszczenia wtórnego, gatunkami jednoliściennymi, głównie perzem adekwatnym i chwastami tzw. pietra górnego, np. komosą białą i rumianem polnym, które mogły by przyczynić się do wystąpienia utrudnień w trakcie zbioru rzepaku.

Dla plantatora taka sytuacja była jasna i nie wymagała specjalnego zastanawiania się czy wykonać desykację czy raczej z niej zrezygnować.

Jeszcze do niedawna plantatorzy mieli do dyspozycji s.cz. dikwat, wchodzącą w skład jednego z preparatów, np. Reglone 200 SL (stąd potoczna nazwa „reglonowanie”) oraz glifosat, będący składnikiem około 16 herbicydów, np. Roundup Ultra 360 SL (stąd też potoczna nazwa „randapowanie”).

Sytuacja zaczęła się zmieniać bardzo dynamicznie już 5 lat temu, gdyż już pod koniec 2019 roku zakazano stosowania s.cz. dikwat do desykacji (naci czy łuszczyn), a już 4 lata później (czyli pod koniec 2023 roku), zakazano stosowania kolejnej s.cz. czyli glifosatu do jak to bardzo ładnie ujęto „osuszania w celu kontrolowania momentu zbioru lub optymalizacji omłotu”. Natomiast pozostawiono możliwość stosowania s.cz. glifosat do tzw. „zielonego ścierniska”, czyli do niszczenia chwastów występujących w ściernisku, tuż przed siewem, rośliny następczej. Czy to jest dobre rozwiązanie z punktu widzenia ekotoksykologii? Sami musimy sobie na to pytanie odpowiedzieć, każdy we własnym sumieniu.

Co zamiast glifosatu

Można by powiedzieć, iż wracamy do tzw. podstaw rolnictwa, chociaż przypuszczalnie nie wszystkim plantatorom ten pomysł się spodoba. Aby uzyskać zadawalający plonu nasion rzepaku (łącznie z odpowiednimi cechami jakościowymi, np. dużym zaolejeniem), powinniśmy zacząć tak naprawdę od początku czyli od wyboru odpowiedniej odmiany. W tym aspekcie niezwykle istotny jest dobór odmiany, charakteryzującej się wysoką odpornością na pękanie łuszczyn i osypywaniem się nasion (np. LG Ambassador, LG Scorpion, LG Armada, DK Excited, Invigor 1165, InV 1170, Capello).

Kolejna bardzo istotna i zarazem podstawowa w tej kwestii sprawa a mianowicie szeroko pojęta agrotechnika. W kontekście wyrównywania stanu dojrzewania łuszczyn rzepaku należy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednią dawkę i terminy (a adekwatnie raczej fazy rozwojowe), w których stosuje się nawożenie azotowe.

Kolejny aspekt to skuteczne (za pomocą różnych metod) eliminowanie agrofagów (chwastów, szkodników i chorób) z łanu rzepaku ozimego. Bardzo istotne jest ograniczanie chwastów nie tylko w okresie jesiennym, ale również w okresie wczesnowiosennym, tak aby późniejsze ewentualne zachwaszczenie, tzw. wtórne, nie stanowiło już istotnego czynnika ryzyka podczas zbioru.

Żadnemu z plantatorów nie trzeba również przypominać o ochronie plantacji przed chorobami i szkodnikami, gdyż każdy z nich wie iż jest to fundamentalny warunek gwarantujący uzyskanie odpowiedniego plonu nasion rzepaku. Istotną kwestią w tym zakresie jest zastosowanie fungicydów i insektycydów we właściwym momencie, tak aby skutecznie ograniczyć porażenie chorobami czy żerowanie szkodników (zwłaszcza w okresie kwitnienia i zawiązywania łuszczyn).

Łączne wykorzystanie wyżej wymienionych „alternatywnych” sposobów, może istotnie zmniejszyć potrzebę wykonania desykacji.

A może jednak… czasowe zezwolenie?

Obecne przepisy zakładają, iż w przypadku zaistniałej konieczności ewentualnego wyrównania stanu plantacji przed zbiorem nasion rzepaku, zaleca się zastosowanie alternatywnych (w stosunku do glifosatu) środków dedykowanych zabiegowi dosuszania łanu, zgodnie z wydanym pozwoleniem i przeznaczeniem przywołanym na etykiecie. Czy takie alternatywne preparaty są dostępne w sprzedaży? Dobre pytanie, gdyż jak do tej pory nie ma wiarygodnych informacji odnośnie możliwości wykorzystania tego typu środków.

Może jak to w życiu bywa czynnik niezależny, czyli warunki atmosferyczne jakie wystąpiły w maju i na początku czerwca (a to oczywiście jeszcze nie koniec), „pogodzą” (przynajmniej czasowo) „zielonych” i plantatorów rzepaku?

W maju i na początku czerwca obserwowaliśmy naprzemiennie wysokie temperatury i opady deszczu. Taki stan spowoduje prawdopodobnie wystąpienie nierównomiernego dojrzewania nasion w łuszczynach rzepaku. Dosuszanie w takich niesprzyjających dla dojrzewającego rzepaku warunkach, wydaje się być zabiegiem, który może uratować dużą część plonu. Wówczas zastosowanie syntetycznego desykanta miało by swoje uzasadnienie. Czy w takiej sytuacji może udać się wynegocjowanie, tzw. czasowego i mikroregionalnego pozwolenia na zastosowanie i wykorzystanie, glifosatu do desykacji rzepaku? Podobnie jak to miało miejsce swego czasu z uzyskaniem czasowego zezwolenia na zastosowanie zapraw nasiennych z grupy neonikotynoidów. Czas, a może bardziej pogoda pokaże czy takie podejście do problemu jest uzasadnione. Oby tylko nie było jak to zwykle bywa za późno!

Idź do oryginalnego materiału