Deweloperzy bronili się przed tym rękami i nogami. Nowe prawo wchodzi w życie

5 godzin temu
Właśnie wchodzi w życie nowe prawo związane z cenami mieszkań. Deweloperzy będą musieli teraz ujawniać kwoty, jakich żądają za mieszkania, komórki czy miejsca postojowe. Branża deweloperska wolałaby, by te dane były tajne, chodzi też o historię zmiany tych cen. Oto szczegóły.


Wyobraźmy sobie, iż w sklepach nie byłoby etykiet z cenami. Musielibyśmy za każdym razem pytać sprzedawcę, ten mógłby podać nam dowolną liczbę (np. zawyżoną, licząc na naszą niewiedzę), a my musielibyśmy mu wierzyć na słowo, bo nie mielibyśmy też jak ich sprawnie porównać np. u konkurencji.

Zmiana przepisów ws. cen mieszkań


Mniej więcej tak właśnie wyglądał rynek mieszkaniowy. Osoby szukające własnego "M" zwykle nie znają się na wycenie nieruchomości, nie mają też pojęcia o tym, jaka jest rzeczywista średnia cena za metr w danej lokalizacji. To sprawia, iż muszą czasem decydować się "w ciemno" na zakup mieszkania za kwotę, którą zaproponował im sprzedawca.

Teraz ma się to zmienić. Od 11 września wchodzą w życie przepisy, które mówią o tym, iż deweloperzy muszą ujawniać nie tylko cenę powierzchni użytkowej mieszkań i domów, ale również koszty miejsc postojowych, komórek lokatorskich oraz wszystkich dodatkowych opłat, które kupujący muszą ponieść.

Informacje te powinny być od dzisiaj dostępne na stronie internetowej dewelopera, a także przesyłane do portalu dane.gov.pl. To ma umożliwić analizę sytuacji cen mieszkań przez różne serwisy. Nowe przepisy obligują deweloperów także do "ujawniania historii zmian cen danego lokalu".

Polski Związek Firm Deweloperskich przyznał, iż to z pewnością ułatwi porównywanie ofert i podejmowanie świadomych decyzji przez kupujących. Jednocześnie przedstawiciele PZFD nie ukrywają, iż to znacząco wpłynie na strategie sprzedażowe firm deweloperskich.

Być może dzięki publikacji cen i historii ich zmian klienci nie będą już "kuszeni" wymyślnymi rabatami i złudnymi obniżkami. Ale jak zauważa zastępca dyrektora PZFD Przemysław Dziąg może to też pójść w drugą stronę: firmy zdecydują się na podwyżki cen, traktując je jako zabezpieczenie przed możliwymi sankcjami finansowymi za nieprzestrzeganie nowych przepisów.

"Sama perspektywa wysokich kar przewidzianych w ustawie może skłonić niektóre firmy do ostrożniejszego podejścia. W efekcie, zamiast obniżek, mogą pojawić się podwyżki, traktowane jako bufor bezpieczeństwa. Jak faktycznie zachowa się rynek, okaże się w ciągu najbliższych tygodni" – przyznał Dziąg.

Idź do oryginalnego materiału