Dlaczego Banki Centralne Kupują Złoto? Co Ukrywają i Co To Znaczy Dla Rynków?

2 dni temu

Cena złota w ciągu ostatnich pięciu lat urosła o prawie 80%. W dużym stopniu to zasługa banków centralnych. Kojarzysz na pewno te obrazki, gdzie Adam Glapiński z dumą prezentuje sztabki złota prosto ze skarbca NBP. Zresztą nie tylko on chwalił się zakupami złota. Kupowały je banki centralne Turcji, Chin, Indii, Czech, i wiele więcej.

Ceny złota w ostatnich latach są mocno napędzane przez zakupy właśnie realizowane przez banki centralne. Popyt ze strony tych instytucji wydaje się w ostatnim czasie tylko rosnąć i rosnąć, a banki wysyłają jasny sygnał w świat – „chcemy mieć złoto”. Czemu tak się dzieje i na co przygotowują się bankierzy centralni? Czy to jakaś podpowiedź dla inwestora indywidualnego i może on wyciągnąć z tego lekcje dla siebie? Sprawdzimy to w tym materiale.

Dlaczego Banki Centralne Kupują Złoto? Co Ukrywają i Co To Znaczy Dla Rynków?

Zarejestruj się sklepie Goldsaver i kupuj fizyczne złoto „po kawałku”. Skorzystaj z naszego linka do rejestracji:

https://goldsaver.pl/kod/DNA100

Odbierz bonus w postaci 100 złotych podając kod DNA100

Dynamiczny wzrost popytu na złoto

Popyt na złoto ze strony banków centralnych rośnie dynamicznie w zasadzie od 2008 roku. Wtedy ilość złota w kupowanego przez banki centralne była marginalna w porównaniu z ilościami, jakie kupowali pozostali inwestorzy i spekulanci. Dziś po 16 latach ilość kupowanego złota przez banki centralne znacznie przebija tą kupowaną przez pozostałych inwestorów.

Oddajmy to konkretnymi cyferkami. W 2010 roku banki centralne kupowały około 400 ton złota w porównaniu z 2000 tonami przez standardowych inwestorów i spekulantów. W 2024 roku banki centralne kupowały niemal 6000 ton złota w porównaniu z około 3000 kupowanymi przez inwestorów i spekulantów. Spora różnica prawda?

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Złoto przed 2008 rokiem – Era dolara

Co takiego działo przed 2008 rokiem? Czy wtedy też banki skupowały złoto w takim tempie? Nie. Przez dekadę poprzedzającą wielki kryzys finansowy z 2008 roku banki centralne były raczej sprzedawcami netto złota na rynku. To znaczy, iż realnie ich udział w posiadaniu złota się kurczył. Dlaczego? Wynikało to z przekonania, iż złoto straciło swoją rolę jako fundament systemu finansowego na rzecz walut rezerwowych, takich jak dolar amerykański.

Dlaczego dolar zdominował świat?

W latach poprzedzających kryzys z 2008 roku dolar zyskiwał na popularności z kilku powodów:

Po pierwsze ze względu na siłę amerykańskiej gospodarki. Przełom wieku to okres poprzedniej rewolucji technologicznej związanej z Internetem. Tak jak dziś firmy z USA dominują na polu sztucznej inteligencji, tak ponad 20 lat temu dominowały na płaszczyźnie związanej z Internetem. Już wtedy można było dostrzec, iż USA, to ekonomiczny lider świata i w związku z tym dolar zyskiwał na znaczeniu, jako waluta, która do dziś została bezpieczną przystanią.

  • Po drugie w latach 70. ubiegłego wieku dolar zyskał nową wartość dzięki umowom Stanów Zjednoczonych z krajami OPEC+. Na mocy tych umów ropa naftowa stała się denominowana w dolarach, a to tylko bardziej umocniło siłę dolara.
  • Po trzecie w latach 90. dolar rozpoczął stabilny okres inflacyjny i od roku 91, adekwatnie do 2007 inflacja była utrzymywana na relatywnie bezpiecznym poziomie, co podnosiło zaufanie do amerykańskiej waluty i FED.

Złoto zaczęto wtedy postrzegać jako przestarzały relikt przeszłości i nieproduktywny składnik aktywów. Banki centralne wolały trzymać dolary, bo mogły za nie kupować amerykańskie obligacje, które płaciły odsetki, w przeciwieństwie do złota.

W efekcie w latach 1999–2008 to właśnie amerykański dolar zdominował globalne rezerwy banków centralnych. W tamtym czasie obowiązywały choćby umowy Central Bank Gold Agreement (CBGA), które ograniczały ilość złota, jakie banki centralne mogły sprzedawać rocznie, aby uniknąć destabilizacji rynku. Ostatnia tego typu umowa wygasła w 2019 roku. Nie odnowiono ich, ze względu na fakt, iż banki już nie sprzedają złota, tak jak robiły to jeszcze dwie dekady temu.

Polub nas na Facebook!

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.

DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach

Kryzys 2008 roku – Powrót złota

Perspektywę tamtego okresu zmienił kryzys finansowy z roku 2008, który przywrócił złoto jako najważniejszy składnik rezerw banków centralnych. Czyli wychodzi na to, iż jak trwoga, to do… złota. To wtedy banki centralne zaczęły intensywnie zwiększać zakupy złota.

Kryzys finansowy podważył bowiem zaufanie do klasycznych walut fiducjarnych i ponownie zwiększył atrakcyjność złota, jako „alternatywnej bezpiecznej przystani”.

Kiedy choćby najsilniejsza waluta świata ugina się pod problemami współczesnych systemów finansowych, to banki centralne i inwestorzy odwracają się nie tylko od tej jednej waluty, ale również od reszty, szukając jakiejś alternatywy, która może dywersyfikować ich rezerwy.

Pierwszym, co przychodziło wtedy do głowy było właśnie złoto. Uniwersalne, ponadczasowe, z historią i niebędące pod kontrolą żadnego banku czy rządu oraz odporne na sztuczki finansowe.

Upadek dużych instytucji finansowych, takich jak Lehman Brothers, oraz problemy gigantów jak AIG, pokazały, iż choćby największa gospodarka świata nie jest odporna na katastrofy systemowe, a co więcej, Rezerwa Federalna (Fed) odpowiedziała na kryzys poprzez uruchomienie programów luzowania ilościowego, co oznaczało wtedy masowy dodruk dolara wspierając gospodarkę i sektor bankowy.

Wszystko to w efekcie sprawiło, iż nagle złoto, które jeszcze niedawno było uważane za relikt przeszłości, znowu stało się obiektem pożądania i takim zostało dla banków centralnych do dziś. Tylko po co adekwatnie kupują one aż tyle złota i czy w końcu przestaną?

Dlaczego banki centralne kupują złoto?

Myślę, iż możemy tu wyróżnić dwa nurty. Pierwszy obejmuje ogólnie wszystkie banki centralne bez wyjątku. Nazwijmy go nurtem opartym na zaufaniu do lokalnej waluty.

Złoto jest tradycyjnie uznawane za zabezpieczenie przed inflacją. Jego wartość wzrasta, gdy siła nabywcza walut spada, więc jeżeli bank centralny ma duże pokrycie swojej waluty w złocie, to buduje w ten sposób zaufanie w społeczeństwie do własnej waluty.

Kreuje tak przekonanie w ludziach, iż za ich papierowym pieniądzem stoi coś namacalnego i realnego, a nie tylko zaufanie do lokalnej władzy i lokalnego systemu finansowego. Mimo iż nie wiąże się z tym żaden prawny, ani realny mechanizm wymiany lokalnej waluty na złoto, to jest to rodzaj zagrywki PR-owej ze strony banków centralnych, który oddziałuje na społeczne poczucie bezpieczeństwa. Zresztą robi to całkiem sprawnie.

Historia zna przypadki, kiedy waluta traci swoją wartość, nie dlatego, iż ilość pieniądza w obiegu przyrasta, ale również dlatego, iż ludzie tak bardzo nie ufają walucie, iż po prostu umniejszają jej znaczeniu i wartość.

Przykładem mogą być Niemcy z okresu 20-lecia międzywojennego. Aparat władzy drukował wtedy mnóstwo pieniędzy między innymi, żeby przeciwdziałać “sklepikarzom, którzy zbyt mocno podnoszą ceny”. Abstrahując od pomieszania przyczyny ze skutkiem, władze niemieckie tak rozwodniły wartość lokalnej waluty, iż na początku jej wartość spadała po prostu, ale niedługo jej siła nabywcza zaczęła spadać zdecydowanie szybciej. To po prostu efekt załamania społecznego zaufania do waluty.

Tak więc zwiększanie ilości złota w rezerwach banków centralnych ma na celu wpływ na ten psychologiczny aspekt siły waluty. Jest argumentem w rękach bankierów centralnych, którzy mogą się pochwalić ilością złota, powiedzieć, iż to złoto należy do obywateli i uspokoić nastroje społeczne w gorszych czasach, kiedy zaufanie do systemu finansowego cierpi.

Działa też ono jako dywersyfikacja rezerw walutowych, bo jest negatywnie skorelowane z najważniejszymi walutami świata, jak właśnie dolar, co zmniejsza wahania wyceny rezerw banków centralnych no i zabezpiecza je na czasy przyszłych kryzysów finansowych, które prędzej czy później zawsze będą miały miejsce.

To był ten pierwszy nurt. Bardzo ogólny, mający mocny charakter PR-owy i wynikający po prostu z faktu, iż od czasu kryzysu z 2008 roku, dolar stracił w jakimś stopniu na zaufaniu, a banki uznały, iż potrzebują obok niego przynajmniej częściowej alternatywy.

Geopolityka a złoto – Rola państw BRICS+

Jest jeszcze drugi, bardziej praktyczny nurt, chociaż również powiązany z dolarem. Niektóre kraje po prostu chcą zmniejszyć swoją zależność od amerykańskiej waluty. W skrajnym wypadku ktoś powie tutaj o obaleniu dolara przez potencjalną wspólną walutę państw BRICS, ale to mrzonka.

Takie jak Chiny, Indie czy Rosja skupują złoto, bo po prostu chcą większej niezależności. Ten trend intensyfikował się od czasu pierwszej wojny handlowej na linii USA-Chiny, a przyspieszył jeszcze bardziej po ataku Rosji na Ukrainę.

TYLKO w ciągu ostatnich dwóch lat Chiny zakupiły około 3 tysięcy ton złota za granicą, co, według danych Bloomberga, stanowi więcej niż całe rezerwy złota zabezpieczające fundusze ETF na świecie lub około jedną trzecią całych zapasów trzymanych przez Rezerwę Federalną USA.

Czy de-dolaryzacja jest możliwa?

Abstrahując od tego, iż szansę na realną de-dolaryzację w najbliższej przyszłości są w zasadzie zerowe, to nie przeszkadza krajom z szeroko rozumianego bloku BRICS i ich znajomych starać się na wszelkie sposoby chociaż minimalnie podważać pozycję dolara. Między innymi skupowaniem złota.

Według danych Banku Światowego, na pierwszy kwartał 2024 roku banki centralne państw BRICS+ posiadały łącznie 17% całych światowych rezerw złota. BRICS+ to grupa składająca się z Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA rozszerzona o Iran, Egipt, Etiopię, Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Jej celem jest promowanie wykorzystania lokalnych walut w handlu, z pominięciem dolara. Chiny, żeby osiągnąć swój cel mówią choćby o tym, iż mają plan oparcia swojej waluty o złoto.

Mówi się o powiązaniu bezpośrednio złota z odpowiednią jednostką chińskiego juana, co miałoby przekonać świat, iż to właśnie juan powinien zyskać większe zaufanie.

Popuśćmy wodze fantazji. Gdyby faktycznie międzynarodowy handel przestałby się odbywać w oparciu o dolara, a ropę i inne surowce zaczęto by kupować za pośrednictwem innych walut, to wartość dolara znów zostałaby ograniczona jedynie do zaufania wobec amerykańskiej władzy.

Wtedy gigantyczny dług USA faktycznie stałby się dużo większym obciążeniem w oczach inwestorów niż obecnie. Zaczęto by zadawać sobie pytania, czy amerykańskie obligacje dalej są tak bezpieczne, jak do tej poty uważano? Czy rząd USA jest w stanie pokryć te wszystkie zobowiązania wynikające z wyemitowanych obligacji? Inwestorzy już nie chcieliby trzymać w rezerwach obligacji i akcji USA nominowanych w dolarach, to nadszarpnęłoby kondycję tamtejszego rynku długu i rynku akcji, czyli ogólnie tamtejszego rządu i tamtejszych firm.

Co więcej, mniejszy popyt na amerykański dług przełożyłby się na mniejsze zdolności operacyjne tamtejszej gospodarki, bo władze USA musiałyby ograniczyć jedno ze swoich źródeł finansowani, czyli właśnie sprzedaż obligacji.

No wszystko to brzmi jak scenariusz wielkiego filmu katastroficznego. Jednocześnie to jednak film science-fiction, który w widzianej przyszłości nie ma szans realizacji, ale biorąc to wszystko pod uwagę, idzie zrozumieć, dlaczego Chiny i kraje będące niejako „po ich stronie” w tym konflikcie gospodarczym starają się robić coś, co mogłoby ograniczyć światowy wpływ dolara.

Tym czymś jest na dziś głównie kupowanie złota po uszy.

Wpływ geopolityki na cenę złota

Dlatego też nie zdziwi mnie, jeżeli w kolejnych latach banki centralne będą w dalszym ciągu generowały ponadprzeciętnie wysoki popyt na złoto, a co za tym idzie stopniowo podbijały jego cenę.

Tym bardziej, iż napięcia geopolityczne na linii USA – Chiny może i nie będą eskalować, ale wątpię też, żeby się zmniejszały. Dwa mocarstwa zawsze będą starały się podrzucać sobie w pewnym stopniu kłody pod nogi, żeby albo utrzymać swoją dominację, albo zawalczyć o jej przejęcie. Ot normalna rynkowa konkurencja.

Jeśli więc też uzupełniasz swój portfel o złoto, to wiesz, iż masz w tym kilku mocnych pomocników. Nie trzeba jednak kupować od razu 3000 ton. Na szczęście, złoto można też kupować mniejszymi kawałkami.

Jak kupić złoto dla siebie?

Partnerem tego materiału jest sklep internetowy Goldsaver będący częścią Grupy Goldenmark. Dzięki Goldsaver złoto można kupować w niewielkich częściach, a dzięki temu, iż oglądasz ten materiał, możesz zyskać bonus 100 złotych do swojej pierwszej sztabki.

Nie każdego stać od razu na jednorazowy zakup większej ilości, a kupowanie minimalnych ilości, np. w jednogramowych sztabkach jest po prostu strasznie nieopłacalne.

Tymczasem dzięki Goldsaver można kupować złoto w niewielkich częściach, aż uzbiera nam się pełna sztabka. Gdy suma naszych zakupów wyniesie 31.1 grama złota, czyli pełna uncja , to możemy ją bez problemu odebrać fizycznej formie. Oczywiście, jeżeli zajdzie taka potrzeba, to nie trzeba czekać do uzbierania pełnej sztabki, żeby sprzedać posiadane przez nas złoto. jeżeli zarejestrujecie się w sklepie Goldsaver dzięki naszego linka polecającego oraz podacie kod DNA100, to możecie odebrać również specjalny bonus w wysokości 100 złotych do pierwszej swojej sztabki. Bonus zrealizuje się, gdy uzbieracie w swoich oszczędnościach pełną sztabkę,

Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

Zarejestruj się sklepie Goldsaver i kupuj fizyczne złoto „po kawałku”. Skorzystaj z naszego linka do rejestracji:

https://goldsaver.pl/kod/DNA100

Odbierz bonus w postaci 100 złotych podając kod DNA100

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału