Dlaczego cła uderzą bardziej w USA niż w UE

1 miesiąc temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/gospodarka/news/dlaczego-cla-uderza-bardziej-w-usa-niz-w-ue/


Szeroko zakrojone „wzajemne taryfy celne” Trumpa to zdecydowanie zła wiadomość dla Europy – ale potencjalnie niszczycielska dla Stanów Zjednoczonych.

Według kilku badań opublikowanych wczoraj, środowa decyzja prezydenta USA o nałożeniu ogólnych 20-procentowych ceł na towary z UE – a także minimalnej 10-procentowej opłaty na wszystkie inne towary importowane – zmniejszy PKB strefy euro w tym roku o znacznie mniej niż w przypadku produkcji w USA.

Co więcej, protekcjonistyczna polityka Donalda Trumpa i ogólna niestabilność mogą wywołać radykalne zmiany w globalnej gospodarce, które mogą zmienić charakter stosunków UE-USA, przyspieszyć multipolaryzację i zakończyć hegemonię dolara amerykańskiego, twierdzą analitycy.

Czwartkowe ogłoszenie stanowi „masową zmianę reżimu”, która potencjalnie „oznacza koniec amerykańskiego stulecia”, powiedział Sony Kapoor, profesor geoekonomii w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim.

– Każda rozsądna, na wpół rozważna firma, osoba, kraj lub blok powinien myśleć o zabezpieczeniu swoich zakładów i dywersyfikacji swoich powiązań w wymiarze gospodarczym, finansowym i bezpieczeństwa z dala od Stanów Zjednoczonych – powiedział.

W ukłonie w stronę tych przyszłych wysiłków, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała wczoraj, iż UE będzie dążyć do „budowania mostów” z innymi krajami, którym „zależy na uczciwym i opartym na zasadach handlu”.

Uwagi te pojawiły się, gdy Deutsche Bank (wieloletni pożyczkodawca Trumpa) obniżył wczoraj swoją prognozę wzrostu dla strefy euro w tym roku z 0,8 proc. do 0,25-0,50 proc., jednocześnie obniżając oczekiwany wzrost w USA z 2,2 proc. do 1 proc.

Conference Board, amerykański think tank, podobnie oszacował, iż polityka Trumpa może zmniejszyć PKB UE o 0,2 punktu procentowego w tym roku, znacznie poniżej uderzenia w PKB USA wynoszącego 1,2 punktu procentowego.

Powtarzając te oceny, Kapoor powiedział, iż nowe cła będą prawdopodobnie „złe, ale nie zagrażające życiu” europejskiej gospodarki.

Taryfy zwiększają ryzyko recesji w strefie euro przede wszystkim dlatego, iż blok już cierpi z powodu litanii wyzwań, w tym wysokich cen energii, słabego popytu i ostrej konkurencji ze strony chińskich eksporterów, powiedział.

– Czy to dobra wiadomość dla globalnej gospodarki, gospodarki strefy euro, Indii, Chin czy kogokolwiek innego? Absolutnie nie. Czy grozi to wepchnięciem świata w kolejny Wielki Kryzys? Prawie na pewno nie. Czy zwiększa ryzyko recesji w strefie euro? Tak, ale to głównie dlatego, iż Europa nie jest w najlepszej kondycji – stwierdził.

Rozbieżne losy USA i UE znalazły również odzwierciedlenie w czwartkowych ruchach na giełdach.

S&P 500, który śledzi wiodące amerykańskie firmy, spadł o 4,10 proc. o godzinie 21:00 czasu środkowoeuropejskiego, podczas gdy STOXX Europe 600, szeroka miara europejskich akcji, spadła tylko o 2,57 proc.. S&P spadł o 7,33 proc. od początku tego roku, podczas gdy STOXX wzrósł o 2,44 proc.

Wpływ na stosunki z USA i Chinami

Polityka Trumpa może również doprowadzić do fundamentalnej zmiany charakteru stosunków UE-USA, twierdzą analitycy.

Od czasu powrotu do Białego Domu w styczniu, Trump wielokrotnie potępiał „absolutnie brutalną” nadwyżkę handlową UE w towarach z USA, kwestionował zaangażowanie Waszyngtonu w bezpieczeństwo europejskie i groził aneksją Grenlandii, bogatej w minerały arktycznej wyspy kontrolowanej przez Danię.

– Zmierzamy do świata, w którym sojusz transatlantycki w przyszłości nie będzie taki sam jak sojusz, który istniał przed administracją Trumpa – powiedział Mujtaba Rahman, dyrektor zarządzający na Europę w Eurasia Group.

Rahman dodał, iż Trump wyrządził już znaczne „szkody” stosunkom UE-USA na poziomie bezpieczeństwa, handlu i polityki. „Zasadniczo obie strony zmierzają w kierunku nowej równowagi” – powiedział.

Wpływ ceł na stosunki UE-Chiny jest jednak znacznie mniej jednoznaczny.

Niektórzy analitycy zgodzili się z czwartkowym ostrzeżeniem von der Leyen, iż nowe amerykańskie cła mogą doprowadzić do „dumpingu” towarów wartych miliardy euro na rynek UE.

Globalna nadwyżka handlowa Chin osiągnęła w ubiegłym roku rekordowy poziom 1 biliona dolarów, napędzany w dużej mierze przez masowe subsydiowanie przez państwo producentów zielonych technologii, w tym paneli słonecznych, pojazdów elektrycznych, baterii i turbin wiatrowych.

Deficyt UE w handlu towarami z Pekinem również wzrósł z 291 mld euro do 304,5 mld euro w latach 2023-2024.

– Jestem bardzo zaniepokojony tym, iż ogromna nadwyżka handlowa Chin w zakresie towarów przemysłowych odbija się teraz od Stanów Zjednoczonych i jest przekierowywana na duży pozostający otwarty rynek, którym jest Europa – powiedział Sander Tordoir, główny ekonomista Centrum Reform Europejskich.

Tordoir zauważył jednak, iż przyszły chiński dumping – w połączeniu z potencjalną „masową” dewaluacją renminbi (chińskiej waluty – red.) i słabym popytem w Europie – sugeruje, iż „presja dezinflacyjna przeważy nad presją inflacyjną” w przyszłości.

Jego analizę powtórzył Carsten Brzeski, szef działu makro w ING Research, który zauważył, iż Chiny i inne kraje mogą dążyć do obniżenia cen w celu zwiększenia eksportu do Europy.

– Choć może się to wydawać sprzeczne z intuicją, w dłuższej perspektywie w pełni rozwinięta wojna handlowa może być dezinflacyjna dla Europy – powiedział Brzeski.

Potwierdzając tę ocenę, Deutsche Bank nie zmienił swoich prognoz inflacji na poziomie 2,2 proc. i 1,9 proc. dla strefy euro w 2025 i 2026 roku. Zrewidował jednak w górę swoje tegoroczne prognozy inflacji w USA z 2,7 proc. do 4 proc.

De-dolaryzacja?

Analitycy stwierdzili również, iż obawy inwestorów dotyczące polityki Trumpa i ogólnej nieprzewidywalności mogą spowodować, iż dolar straci swój status globalnej waluty rezerwowej, co pozwoliło Stanom Zjednoczonym na zaciąganie pożyczek po wyjątkowo niskich stopach procentowych od zakończenia II wojny światowej.

Podkreślając te obawy, dolar spadł o 5,93 proc. w stosunku do koszyka innych walut od początku tego roku. Euro natomiast wzrosło o 1,23 proc. w stosunku do dolara w czwartek, osiągając 1,10 USD o godzinie 21:00 czasu środkowoeuropejskiego.

– Istnieje wiele czynników, które przyczyniają się do dominacji dolara w globalnym systemie finansowym, w tym praworządność i przewidywalność regulacyjna – powiedział Rahman. „W zakresie, w jakim te rzeczy są aktywnie osłabiane przez administrację, stwarza to oczywiście ryzyko dla długoterminowej hegemonii dolara”.

Tordoir zgodził się, iż „może pojawić się presja” na dolara w przyszłości, ale podkreślił, iż Stany Zjednoczone prawdopodobnie stracą swój „wygórowany przywilej” kontrolowania światowej waluty rezerwowej w najbliższej przyszłości.

– To realny scenariusz – powiedział. „Nie sądzę jednak, by stało się to z dnia na dzień”.

Idź do oryginalnego materiału