Dobrostan zwierząt: trend, obowiązek czy wyzwanie?

1 dzień temu
Zdjęcie: Dobrostan zwierząt


Jeszcze do niedawna o dobrostanie zwierząt mówiło się głównie w kontekście aktywistów i środowisk miejskich, którym bliskie były uczucia, ale dalekie pola. Dziś jednak coś się zmienia. Coraz więcej konsumentów pyta nie tylko „czy świeże?”, ale „czy godnie produkowane?”. Rolnicy muszą więc zmierzyć się z pytaniem: czy dobrostan to nowy wymysł unijnej biurokracji, etyczny trend, czy może realna droga do lepszego rolnictwa?

Prawda – jak zwykle – leży pośrodku. I wymaga czegoś więcej niż jednorazowych dopłat. Wymaga zmiany myślenia o produkcji, w której liczy się nie tylko wydajność, ale i warunki życia zwierząt.

Dobrostan – co to adekwatnie znaczy w praktyce?

Dobrostan nie jest pojęciem filozoficznym, a bardzo konkretnym zestawem wymogów. Zgodnie z definicją Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), dobrostan oznacza stan, w którym zwierzę może w pełni realizować swoje potrzeby biologiczne i behawioralne.

Co to znaczy w praktyce? Odpowiednią przestrzeń do poruszania się, dostęp do wody i paszy, komfort cieplny, ograniczenie bólu i stresu. Nie wystarczy już, iż świnia ma dostęp do poidła – musi mieć również ściółkę do rycia. Nie wystarczy, iż krowa daje mleko – musi móc się położyć na miękkim legowisku, nie na betonie.

To wymagania, które mają coraz większy wpływ na unijne dotacje i opłacalność produkcji. W ramach WPR 2023–2027 Polska uruchomiła „dobrostanowe” płatności – ale pod warunkiem spełniania konkretnych warunków bytowych. Rządowe źródła, jak MRiRW czy ARiMR, wskazują: to nie moda, to kierunek rozwoju.

Konsument decyduje – portfelem i sumieniem

Zachodni rynek wyraźnie pokazuje, iż konsumenci są gotowi płacić więcej za produkty „zrównoważone” – również te pochodzenia zwierzęcego. Francuzi wybierają mleko z certyfikatem dobrostanu. Niemcy preferują wieprzowinę z systemów, które gwarantują większą przestrzeń i dostęp do wybiegów. W Polsce ten trend dopiero kiełkuje, ale dynamicznie rośnie – zwłaszcza wśród młodszych kupujących.

W odpowiedzi sieci handlowe coraz częściej wymagają od dostawców certyfikatów zgodnych z normami dobrostanu. Programy takie jak QA (Quality Assurance), GlobalG.A.P. czy polskie normy PIMiR zaczynają być przepustką do rynku. Dla rolnika to dodatkowy koszt, ale też szansa na lepszą cenę za produkt.

Wyzwania w praktyce – nie tylko słoma i więcej miejsca

Podniesienie standardów dobrostanu to nie tylko kwestia sumienia czy oczekiwań rynku. To realne wyzwanie inwestycyjne. Wymaga przebudowy budynków inwentarskich, zakupu nowego wyposażenia (np. legowisk, kurtyn, wentylatorów), reorganizacji chowu.

W przypadku trzody chlewnej – przejście z systemu rusztowego na głęboką ściółkę. W przypadku bydła mlecznego – zapewnienie co najmniej 6 m² legowiska na sztukę. Wszystko to kosztuje, a nie każdy rolnik jest gotów lub w stanie ponieść takie wydatki.

Dlatego też potrzebna jest mądra polityka wsparcia – nie tylko dopłaty jednorazowe, ale też kredyty inwestycyjne, szkolenia i doradztwo techniczne. Dziś dobrostan to obowiązek w unijnych planach, ale bez wsparcia – pozostanie tylko na papierze.

AI i automatyzacja w służbie dobrostanu

Tu wraca temat nowoczesnych technologii. Inteligentne systemy monitorujące (jak CowManager, PigVision, Velos) nie tylko poprawiają efektywność produkcji, ale też realnie wpływają na dobrostan. Dzięki analizie danych można wcześniej wykryć stres cieplny, kulawizny, zaburzenia pokarmowe.

Automatyczna wentylacja, systemy zadawania paszy i zarządzania światłem to dziś standard w nowoczesnych chlewniach i oborach. Co więcej – niektóre kraje UE (np. Dania, Holandia) oferują rolnikom premię za wdrożenie takich rozwiązań. Polska dopiero zaczyna, ale już teraz w ramach PROW można ubiegać się o wsparcie na „inteligentne technologie”.

Dobrostan jako przyszłość, nie przymus

Na koniec trzeba to powiedzieć jasno: dobrostan zwierząt to nie chwilowa moda ani kolejny unijny kaganiec. To kierunek, w którym zmierza cała europejska produkcja. Możemy się buntować, ale rynek i przepisy mówią jednym głosem.

Zamiast traktować go jak kłopot, warto zobaczyć w nim szansę – na wyższą jakość, większy zysk i dobrą opinię konsumencką. Bo polska wieś, jeżeli ma być przyszłością, musi nie tylko karmić – ale też karmić odpowiedzialnie. A to oznacza: z głową, z sercem i z poszanowaniem dla tych, od których wszystko się zaczyna – dla zwierząt.

Idź do oryginalnego materiału