Węgiel "groszek standard" (luzem) w sklepie Polskiej Grupy Górniczej można kupić już za 1050 zł za tonę. Podobny "groszek" pakowany w 20-kg worki będzie oczywiście wyraźnie droższy - choćby 1400 zł za tonę - ale większość klientów ogrzewających domy jednorodzinne kupuje węgiel luzem, który trafia bezpośrednio do piwnicznej kotłowni.
Zdecydowanie najdroższy wydaje się nowy "gatunek" węgla dostępny od niedawna w sklepie PGG (także u innych sprzedawców), czyli węgiel "błękitny". Sprzedawcy zapewniają, iż jest bezdymny i ma kilka cząstek smogotwórczych. Za 750 kg workowanego "błękitnego plus" trzeba w PGG zapłacić 1500 zł (wychodzi 2 tys. zł za tonę), ale dostajemy, jak głosi reklama, "innowacyjny produkt na bazie polskiego węgla". Reklama
Przełomowy sezon - ceny węgla spadły do poziomów sprzed pandemii koronawirusa
Przypomnijmy, iż w najbardziej krytycznym momencie załamania łańcuchów dostaw związanym najpierw z pandemią, a później z wybuchem wojny w Ukrainie, tona węgla kosztowała choćby 4 tys. zł (trudno w ogóle było kupić węgiel). Po takim "wyskoku" ceny spadły do ok. 2,5 tys. zł i pewnie wielu właścicieli domów już zaakceptowało podwyższone koszty ogrzewania, gdy węgiel zaczął mocno tanieć. Sezon grzewczy 2024/2025 analitycy rynkowi nazywali choćby czasem przełomowym, gdy "ceny węgla runęły", choć oczywiście nie spadły do poziomów 850-900 zł za tonę (lata przed pandemią).
Spadkom cen węgla opałowego sprzedawanego odbiorcom indywidualnym sprzyja sytuacja na szerokim rynku, gdzie trendy wyznacza węgiel energetyczny, wydobywany i sprzedawany na potrzeby elektrowni i elektrociepłowni. W pierwszych miesiącach br. na tym rynku panowała nadpodaż, co skutecznie obniżało ceny. Agencja Rozwoju Przemysłu w swoich raportach zwracała uwagę, iż ceny węgla w transakcjach spotowych w Europie spadały z powodu dużych zapasów, zwiększającej się produkcji energii z odnawialnych źródeł oraz trendu spadkowego na rynku gazu, który jest alternatywnym dla węgla surowcem energetycznym.
"Główne rynki spot węgla wysokoenergetycznego straciły na wartości. Rynki te poruszały się zgodnie w trendzie spadkowym już czwarty miesiąc z rzędu, odzwierciedlając wciąż niedźwiedzie nastroje" - komentują eksperci ARP.
Polskie górnictwo "fedruje straty". Kopalnie "pod kreską"
Polskie górnictwo jest deficytowe - strata netto sektora górnictwa węgla kamiennego w 2024 r. wyniosła 11,06 mld zł. Koszty kopalń sięgnęły łącznie 53,6 mld zł. Tylko wynagrodzenia pochłonęły przeszło 12,2 mld zł, dodatkowe świadczenia pracownicze 1,5 mld zł.Polskie kopalnie w ubiegłym roku wydobyły niemal 44 mln ton węgla (węgla energetycznego 32,6 mln ton, a węgla koksowego 11,3 mln ton). Jednocześnie przykopalniane zapasy sięgały pod koniec ub.r. 5 mln ton (to przede wszystkim węgiel energetyczny).
Dla porządku przypomnijmy, iż polskie górnictwo z roku na rok wydobywa coraz mniej węgla. W roku 2023 wydobycie przekroczyło 48 mln ton, a dekadę temu nasze górnictwo wydobywało ponad 70 mln ton węgla.
Planowana likwidacja kopalń będzie kosztować ponad 9 mld zł
Ministerstwo Przemysłu przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. W tym tygodniu pojawiła się jego nowa wersja.
Koszt likwidacji kopalń węgla kamiennego w ciągu najbliższych 10 lat oszacowano w nowej wersji projektu ustawy na 9,125 mld zł (8,347 mld zł bezpośrednio z budżetu państwa).
Głównymi założeniami projektu jest znalezienie pieniędzy i usprawiedliwienie przed Komisją Europejską finansowania świadczeń dla pracowników likwidowanych zakładów górniczych (także to, iż likwidacja kopalń będzie prowadzona przez przedsiębiorców górniczych, którzy będą mogli na ten cel dostawać państwowe dotacje, a nie jak dotąd, przez spółkę restrukturyzacyjną).
Resort przemysłu poinformował, iż w nowej wersji projektu ustawy górniczej zwiększono wartość jednorazowych odpraw ze 120 tys. zł do 170 tys. zł. Rozszerzono też możliwość stosowania urlopów górniczych.
Polska likwiduje kopalnie - w Azji fedrują na potęgę
W czasie gdy Europa (w tym Polska) prowadzi prawdziwą krucjatę wymierzoną w górnictwo węgla kamiennego, w Azji padają rekordy wydobycia. Indyjskie kopalnie właśnie pobiły roczny rekord wydobycia na poziomie... miliarda ton. Poza Indiami węglowym mocarstwem jest Indonezja, a Chiny - choć wydobywają bardzo dużo węgla - zmuszone są do importu na potrzeby swoich elektrowni i zakładów przemysłowych.
Warto dodać, iż w zużyciu węgla równych sobie nie mają Chiny - w tej chwili jedna trzecia węgla energetycznego "przepalana" jest w Chinach, choć władze Indii otwarcie ostatnio zapowiadały, iż będą wykorzystywać węgiel na potrzeby rozwoju swojej "pędzącej" i potrzebującej energii gospodarki.
***