Mocarny tydzień za nami na rynku. Tydzień, w którym umarły rynkowe niedźwiedzie, a byki przesadni się podescytowały.
Tydzień, który jeszcze bardziej przekonał mnie do inwestowania w AMD i tydzień, po którym portal publiczny jeszcze bardziej zwiększył przewagę nad indeksami.
Będzie o umowie USA Chiny, będzie o umowie USA – Arabia, będzie o wynikach Nu Holdings i będzie o nowym ekscytującym pomyśle Airbnb, z którego wszyscy będziecie niedługo korzystać.
A do tego… będzie o tym co myslę iż wydarzy się niedługo na rynku akcji. Zapraszam!
Rozejm USA–Chiny | https://dnarynkow.pl/czy-europa-moze-dogonic-usa-oto-jak-mozemy-wygrac-gospodarcza-walke/ |
Airbnb rozszerza ofertę usług | https://dnarynkow.pl/strategiczny-poniedzialek-webinar-086-booking-czy-firma-jest-lepsza-niz-airbnb/ |
AMD i Arabia Saudyjska | https://dnarynkow.pl/omowienie-wynikow-spolki-amd-za-4q24/ |
Nu Holdings: brazylijski fintech lider | https://dnarynkow.pl/strategiczny-poniedzialek-webinar-094-omowienie-wynikow-nu-holdings-za-4q24/ |
Krach UnitedHealth i kryzys | https://dnarynkow.pl/zle-dywersyfikujesz-inwestycje-pokaze-ci-jak-to-naprawic/ |
Dokupuje AMD do portfela! | Czy rajd giełdy się utrzyma? | USA wolą Arabię od Chin – dlaczego?
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Rozejm handlowy USA–Chiny
Stany Zjednoczone i Chiny ogłosiły tymczasowe obniżenie wzajemnych ceł, co jest kolejną deeskalacją wojny handlowej zapoczątkowanej przez Trumpa i dać obu stronom 90 dni na dalsze rozmowy. Cła nałożone przez USA na większość chińskich produktów zostały zmniejszone z 145% do 30%. Chiny zredukowały swoje stawki z 125% do 10%.
Sekretarz Skarbu USA Scott Bessent podkreślił, iż Stany Zjednoczone nie dążą do pełnego rozdzielenia gospodarczego z Chinami. Wyjątek stanowią branże strategiczne, takie jak półprzewodniki, farmaceutyki czy stal, które zyskały na znaczeniu w czasie pandemii. Bessent zapowiedział również, iż w przypadku dobrej współpracy Pekinu w sprawie fentanylu, możliwe będą dalsze ustępstwa celne.
Nowe porozumienie nie obejmuje ceł sektorowych nakładanych na wszystkich partnerów handlowych USA ani wcześniejszych taryf z czasów pierwszej kadencji Trumpa, które przez cały czas obowiązują. Bessent zaznaczył, iż jeżeli rozmowy będą przebiegały w dobrej wierze, rozejm celny może zostać przedłużony po upływie 90 dni.
Na wieść o porozumieniu giełdy zareagowały tak, jak można by się spodziewać. Indeksy mocno wzrosły, a dolar się umocnił. Nasdaq-100 wystrzelił o 4% i tym samym znalazł się wyżej niż przed początkowym „dniem wyzwolenia”. Po kwietniowej panice na giełdzie powoli nie ma żadnego śladu.

Chiny ze swojej strony zapowiedziały zawieszenie lub zniesienie niektórych działań odwetowych niezwiązanych bezpośrednio z taryfami, jak choćby ograniczenia eksportu rzadkich surowców, czy ban na samoloty Boeinga.
Mimo złagodzenia napięć, historia podobnych rozmów pokazuje, iż osiągnięcie pełnej umowy może zająć wiele miesięcy. Wcześniejsze porozumienia, jak tzw. „Umowa fazy pierwszej” z 2020 roku, nie przyniosły trwałych rezultatów. Tym razem jednak obie strony wydają się bardziej zaangażowane w szukanie rozwiązania.
Przedstawiciele USA wskazują, iż celem jest redukcja deficytu handlowego z Chinami przy jednoczesnym zachowaniu możliwości prowadzenia wymiany handlowej.
Olbrzymia umowa z Arabią Saudyjską – więcej PR niż treści?
W tym samym tygodniu istotne negocjacje były prowadzone również na linii USA – Arabia Saudyjska. Administracja Trumpa ogłosiła podpisanie umowy obronnej z Arabią o wartości 142 miliardów dolarów, nazywając ją największym kontraktem wojskowym w historii.
Porozumienie miało dotyczyć bardzo szerokiego zakresu od systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, przez modernizację sił powietrznych, aż po zabezpieczenie wybrzeży. Problem w tym, iż brakuje jakichkolwiek konkretów publicznie. Nie wiadomo, jakie uzbrojenie miałoby zostać zakupione, na jakich warunkach ani kiedy miałoby zostać dostarczone.
Wątpliwości budzi już sama kwota. Roczny budżet obronny Arabii Saudyjskiej wynosi około 78 miliardów dolarów, co sprawia, iż deklarowana wartość umowy wydaje się trudna do zrealizowania. Dodatkowo, kraj walczy z problemami finansowymi, spowodowanymi m.in. spadkiem cen ropy, co zmusiło ich do rekordowego zadłużenia.
Eksperci zauważają, iż takie duże ogłoszenia często składają się z już wcześniej uzgodnionych kontraktów, które są „opakowywane” na potrzeby wizyt dyplomatycznych. Podobna sytuacja miała miejsce w 2017 roku, gdy Trump ogłosił porozumienie z Rijadem na 110 miliardów dolarów. Do tej pory zrealizowano z tego około… 30 miliardów.
Saudyjczycy na pewno chcą formalnego sojuszu obronnego z USA oraz rozwoju własnego programu cywilnej energetyki jądrowej. Jednocześnie jednak nie ufając w pełni Stanom Zjednoczonym, utrzymują też relacje z Chinami, Rosją oraz deeskalują napięcia z Iranem, zabezpieczając się na wszystkie strony.
Wnioski? Ogłoszona umowa to bardziej deklaracja intencji, obliczona głównie na efekt wizerunkowy, a realna wartość porozumienia będzie o wiele niższa niż deklarowana.
To jednak nie był jedyny temat rozmów Amerykanów z Saudami. Administracja Trumpa przygotowuje porozumienie, które umożliwi Arabii Saudyjskiej szerszy dostęp do nowoczesnych chipów AI od firm takich jak Nvidia czy AMD, których układy mają wesprzeć rozwój centrów danych w całym regionie Zatoki Perskiej.
Porozumienie jest jednym z dwóch planowanych przez Trumpa – drugie dotyczy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oba wpisują się w szerszą strategię łagodniejszego podejścia do eksportu zaawansowanych technologii do państw Bliskiego Wschodu w porównaniu do polityki Joe Bidena. Nie trzeba chyba mówić, jak reagowały akcje spółek półprzewodnikowych. Zarówno Nvidia jak i AMD poleciały w górę na fali masy pozytywnych informacji, bo rynek po prostu doszedł do wniosku, iż choćby jeżeli popyt z Chin zmaleje, to popyt z Arabii go zasypie.

AMD – skup akcji i arabska współpraca
A skoro już wspomniałem o AMD, to powiem nieco więcej! Spółkapoinformowała o nowym programie skupu akcji oraz również o planowanej współpracy z Arabią Saudyjską w obszarze sztucznej inteligencji.
Zarząd AMD zatwierdził program odkupu akcji o wartości łącznie 6 miliardów dolarów, co wraz z dotychczasowym planem oznacza, iż firma może wykupić własne akcje za około 10 miliardów dolarów.
Ruch pokazuje zaufanie zarządu do długoterminowej strategii i zdolności AMD do generowania stabilnych przepływów pieniężnych. To też jasny sygnał dla rynku, iż zarząd wprost uważa, iż akcje AMD są niedowartościowane i warto je skupować.
Dodatkowym impulsem dla kursu akcji była zapowiedź współpracy z saudyjską firmą Humain. Obie strony zamierzają zainwestować do 10 miliardów dolarów w rozwój sieci centrów obliczeniowych opartych na sztucznej inteligencji o łącznej mocy 500 megawatów. Podobny projekt z Humain realizuje już Nvidia. Analitycy z Bank of America ocenili, iż to krok w stronę wyrównania szans między obiema firmami i podnieśli docelową cenę akcji AMD z 120 do 130 dolarów. Dalej mało, podniosą wyżej
Skup akcji własnych to proces, w którym spółka notowana na giełdzie odkupuje swoje własne akcje z rynku. Akcje najczęściej są umarzane, co sprawia, iż zysk na akcję rośnie szybciej, bo zmniejsza się ilość akcji do podziału. To alternatywna forma zwracania kapitału do inwestorów względem wypłacania dywidendy i jest bardziej efektywna, bo nie podlega tak wysokiemu opodatkowaniu.
Od początku kwietnia, kiedy akcje AMD zaliczyły lokalny dołek odbiły już o ponad 50%.

Freedom24 – ryzykowny, ale skuteczny portfel
I w efekcie między innymi tego odbicia portfel publiczny Freedom24 już notuje wynik +8% w 2025 roku i prawie 52% na plusie od początku 2024 roku. Sporawa przewaga nad indeksami
Przypomnę, iż publiczny portfel Freedom24, to portfel mający agresywnie inwestować w indywidualne spółki zagranicznie i pokazywać, iż da się tym samym bić szerokie indeksy w długim terminie.
To jeden z trzech publicznie prowadzonych dla was portfeli. Jednym z nich jest publiczny portfel kwartalny oparty o funduszach ETF, którego najnowsza aktualizacja była opublikowana 13 kwietnia, który to portfel bije w tej chwili szerokie indeksu o już ponad… 80% w długim terminie. Mało tego, iż dał lepsze stopy zwrotu, to miał też mniejsze obsunięcia.
Drugi to portfel spółek zagranicznych, ale prowadzony na bardziej defensywnych podmiotach, a trzeci to właśnie portfel Freedom24. Do portfela każdego wpłacam nowe 600 euro. Uzbierało się tam na razie 10 800 euro czystego kapitału.
W ostatniej aktualizacji sprzed tygodnia nie dokonałem żadnych zmian. Czasem trzeba po prostu poczekać. W tym tygodniu jednak coś zmienić musiałem, bo tempo odbicia na półprzewodnikach, które od roku już odstają od rynku według mnie będzie przyspieszać.
To jednak jeszcze nie pora dopłat do portfela, więc zdecydowałem się resztę zysków z Alibaby i przenieść te 800 euro w całości na akcje AMD. Łącznie pozycja w chińskiej Alibabie wygenerowała więc dla portfela solidne ponad 60% stopy zwrotu.
Przestrzegam Was jednak, iż to ogólnie portfel BARDZO ryzykowny i jeżeli ktoś ma niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinno się nim w żadnym stopniu inspirować.
W każdej chwili można portfel podejrzeć w linku, jeżeli jednak czujecie, iż chcielibyście spróbować, to analogiczny portfel można na pewno w całości odzwierciedlić na koncie we Freedom24, a możecie choćby dostać kilka z takich akcji kompletnie bezpłatnie!
Zakładając konto we Freedom24 z linka możecie otrzymać od 1 do choćby 20 darmowych akcji o wartości do 800 dolarów każda. Akcję możecie dostać już za depozyt zaledwie 1000 euro.
Tak jest, próg został obniżony i jest bardziej dostępny dla wszystkich! Jak to zrobić? Już tłumaczę Freedom24 to część notowanej na amerykańskiej giełdzie Nasdaq grupy Freedom Holding. Żeby odebrać darmowe akcje trzeba założyć konto z linka, wpłacić odpowiedni depozyt i podać kod promocyjny i już. Odebrać można 1, 4, 10 albo choćby 20 akcji. Wszystko zależy, ile wpłacicie.
Wpłata 1000 euro daje wam jedną akcje, ALE jeżeli w okresie promocji uzupełnicie depozyt do kolejnego progu np. 4 akcji od wpłaty 5000 euro, to dostaniecie kolejne itd.
Portfel trąbi sukcesy i bardzo dobrze, bo sukcesy portfela wynikają z tego, iż nikt tutaj nie spanikował, gdy były piękne przeceny tylko realizował konsekwentnie strategię.
Euforia na rynku – ostrzeżenie przed korektą
Teraz rynkowe nastroje się trochę zmieniły, ale zmienność na rynku wciąż pozostaje spora i tak jak wcześniej ostrzegałem was przed paniką podczas spadków, tak dziś przestrzegam przed popadaniem w nadmierną euforię.
To nie znaczy, iż namawiam do realizacji zysków, ale warto przygotować się na możliwą korektę wzrostów, bo ta jest teraz całkiem prawdopodobna.
Od kwietniowego dołka kontrakty terminowe na Nasdaq100 wzrosły już o 31%, a na S&P 500 o 23%. To są stopy zwrotu, które w normalnych warunkach cieszyłyby przez cały rok — a tu mówimy o zaledwie kilku tygodniach. Tylko w ostatnim tygodniu oba indeksy wzrosły odpowiednio o ponad 4% i ponad 6%.

Co to oznacza? Rynek jest mocno rozgrzany i wykupiony. Choć nie jestem technikiem, trudno zignorować fakt, iż aż 24% spółek z indeksu Nasdaq100 osiągnęło poziom powyżej 70 na wskaźniku RSI. Taka sytuacja miała miejsce 12 razy od czasów pandemii i statystycznie w 91% przypadków w ciągu następnego tygodnia rynek spadał. Średni spadek wynosił wtedy około 2,3%.
Nie przytaczam tych danych po to, by namawiać Was do sprzedaży akcji czy do shortowania. Broń was przed tym!!!1 Chodzi o to, by mieć świadomość, iż obecna euforia nie oznacza końca rynkowych turbulencji. Stosunki USA–Chiny nie będą wiecznie sielankowe, negocjacje z innymi regionami – jak Unia Europejska – wciąż pozostają otwarte, a temat recesji nie zniknął całkowicie z radaru. Rynek ma wciąż powody, by się cofnąć, więc zachowajcie ostrożność.

Dla tych, którzy teraz pomyśleli, iż może jednak warto sprzedać wszystko i na chwilę zapomnieć o rynku, mam inną, równie istotną statystykę: średnia stopa zwrotu na S&P 500 rok po takiej korekcie, jaką widzieliśmy w marcu i kwietniu, wynosi aż +38%. To oznacza, iż potencjał wzrostu wciąż istnieje — i wiele może się jeszcze wydarzyć.
Po prostu w krótkim terminie przygotujcie się na korektę!

Nu Holdings – brazylijski fintech przyszłości
Rzućmy teraz jeszcze okiem na Nu Holdings, które także jest w portfelu Freedom24. Akcje Nu wzrosły o 2% po publikacji wyników za pierwszy kwartał, mimo początkowych spadków i trudniejszego otoczenia rynkowego. Fintech zanotował 40% wzrost przychodów oraz zysk netto o 74% większy niż rok wcześniej.
Koszty w Nu wzrosły głównie przez intensywną ekspansję w Meksyku i Kolumbii, gdzie płacą oni wyższe stawki za depozyty, by pozyskać nowych klientów. Firma ewidentnie stawia tam na wzrost kosztem rentowności i bardzo dobrze.
W ciągu kwartału bank zyskał 4,3 mln klientów, osiągając łącznie prawie 119 mln w trzech krajach. Wartość udzielonych pożyczek sięgnęła 24,1 mld dolarów.
Nubank zapowiada dalsze inwestycje, choćby kosztem krótkoterminowych zysków i marży, stawiając na długoterminowy rozwój i ekspansję zagraniczną, zamiast skupiać się na krótkoterminowej optymalizacji kosztów.
Wejdźmy jeszcze w dane, które powiedzą więcej w minutę niż ja w godzinę. W Brazylii Nubank bije wszystko, co się rusza – ROE 48%, a koszt obsługi klienta to śmieszne 0,7 dolara miesięcznie. Tak, dobrze słyszysz.
Ci bardziej „doświadczeni” klienci – tacy, którzy siedzą w apce od paru lat – generują już ponad 25 USD miesięcznie przychodu. Od 0,7 do 25? Coś pięknego. Czy istnieje bardziej efektywny neo-bank o porównywalnej skali niż NU? Serio, ciężko o lepszy przykład tego, jak technologia i sprytna skalowalność potrafią rozjechać klasyczny model bankowości.
ROE w Brazylii to 48%. Dla banku. To nie SaaS, to bank. To żywy dowód na to, jak AI i digitalizacja potrafią zmodernizować choćby tak sztywną branżę jak bankowość. Takie wskaźniki są wręcz nieosiągalne dla klasycznych banków z armią doradców i wynajętymi biurami w centrum miasta. Zdecydowanie nie zamierzam żegnać się z tą inwestycją

Airbnb – od noclegów do stylu życia
Sukcesy na rynku ma też za sobą Airbnb, które rozszerza ofertę o nowe usługi i wycieczki poza samymi noclegami.
Firma ogłosiła spore zmiany w aplikacji, która do tej pory kojarzyła się głównie z wynajmem mieszkań na wakacje, teraz stawia także na usługi lokalne i doświadczenia. od dzisiaj użytkownicy mogą zamawiać nie tylko noclegi, ale też np. prywatnych kucharzy, masaże, treningi personalne, usługi fryzjerskie czy zabiegi spa – choćby bez rezerwacji podróży.
Nowa funkcja „Services” dostępna będzie na start w 260 miastach, a „Experiences” – czyli wycieczki i warsztaty – w 650. Airbnb zapowiada, iż usługi będą starannie wybierane, a ich dostawcy będą weryfikowani pod kątem doświadczenia i jakości. Większość z nich ma co najmniej 10 lat praktyki, a część to osoby znane w swoim fachu. Firma zamierza osobiście sprawdzać oferentów i nie dopuści do platformy przypadkowych usługodawców.
Airbnb ograniczyło liczbę wycieczek i warsztatów do około 20 000, stawiając na ich unikalność. Przykładowe oferty to np. zwiedzanie katedry Notre-Dame z architektem odpowiedzialnym za jej odbudowę czy lekcja robienia ramenu z nagradzanym szefem kuchni w Japonii. Średnia cena doświadczenia to 66 dolarów. Firma planuje też tymczasowe wydarzenia prowadzone przez znane osoby – jak wspólne grillowanie z futbolistą Patrickiem Mahomesem.
Rozszerzenie oferty to próba dywersyfikacji przychodów. Airbnb szuka też nowych źródeł wzrostu, m.in. poza USA, gdzie inwestuje w lokalne metody płatności i kampanie marketingowe.
Firma pobiera około 15% prowizji od usług i doświadczeń – podobnie jak w przypadku gospodarzy oferujących noclegi. Zespół odpowiedzialny za nowe produkty liczy setki osób, które wyszukują i wdrażają najlepsze oferty w każdym mieście.
Airbnb planuje też nowe funkcje społecznościowe. Jeszcze w tym roku użytkownicy będą mogli przeglądać profile innych uczestników doświadczeń i kontaktować się z nimi w aplikacji. Wszystko po to, by budować społeczność i inspirować do kolejnych podróży – także z pomocą sztucznej inteligencji.
Choć na razie firma nie oferuje wynajmu samochodów, nie wyklucza, iż doda taką funkcję w przyszłości. Na razie koncentruje się jednak na unikalnych usługach, które mają wyróżnić platformę.
Dzięki tym zmianom Airbnb chce stać się nie tylko miejscem do rezerwacji noclegów, ale narzędziem do odkrywania miasta, także własnego.
Kurs zareagował pozytywnie na te informacje i spółka urosła ponad 5,5% na jednej sesji w ubiegłym tygodniu.

Krach UnitedHealth – symbol kryzysu branży?
Nie wszyscy jednak są równie dobrze odbierani przez inwestorów. Krach na akcjach UnitedHealth przejdzie do historii podręczników inwestowania.
UnitedHealth to jedna z największych firm ubezpieczeniowych w USA. Jej akcje zawaliły się o ponad 50% w niecały miesiąc. Dla takiej firmy to nie jest normalne. Niespodziewanie zmieniła ona prezesa i wycofała prognozy finansowe na 2025 rok.
Andrew Witty ustąpił ze stanowiska z powodów osobistych, a jego miejsce zajął były prezes i obecny przewodniczący rady nadzorczej, Stephen Hemsley. Powrót Hemsleya to próba opanowania kryzysu, jaki dotknął firmę, która przez lata była uważana za stabilną i przewidywalną.
Problemy UnitedHealth zaczęły się, gdy firma źle oszacowała koszty leczenia pacjentów korzystających z planów Medicare Advantage – prywatnej wersji państwowego ubezpieczenia zdrowotnego dla seniorów. Wzrost liczby pacjentów oraz ich większe niż zakładano potrzeby zdrowotne doprowadziły do spadku rentowności i konieczności obniżenia prognoz finansowych. Firma przyznała, iż jej strategia oparta na Medicare przestała przynosić oczekiwane efekty, a marże są poniżej zakładanych 3–5%. Według zarządu poprawa może nastąpić dopiero w 2026 roku.
Sytuację pogorszył dodatkowo raport Wall Street Journal, według którego Departament Sprawiedliwości prowadzi śledztwo karne dotyczące możliwego oszustwa w programie Medicare Advantage. UnitedHealth rzekomo zawyżała stopień chorób pacjentów i diagnozował na wyrost problemy u pacjentów, żeby uzyskać wyższe dopłaty z budżetu państwa.
Problemy UnitedHealth to nie tylko wynik błędów w prognozowaniu kosztów. Rząd USA wprowadza zmiany w finansowaniu Medicare, ograniczając możliwości zwiększania przychodów przez ubezpieczycieli. Jednocześnie konkurenci, jak Cigna, wycofują się z tego rynku, uznając go za coraz mniej opłacalny.
Stephen Hemsley zapowiedział powrót do podstaw, poprawę jakości realizacji strategii i skupienie się na efektywnym zarządzaniu. Firma przez cały czas wierzy, iż jej model – łączący ubezpieczenia, opiekę medyczną i usługi dodatkowe – jest słuszny, ale wymaga precyzyjniejszego wykonania. Cała branża ubezpieczeń zdrowotnych w USA znajduje się pod coraz większą presją ze strony regulatorów, opinii publicznej i inwestorów. Może to początek końca takiej opieki zdrowotnej w USA jaką znamy?

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome