Dolar coraz słabszy. To nie tyko incydent. Jest źle i końca nie widać

4 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Osłabienie dolara w ostatnich dniach czerwca tylko przez niektórych analityków i komentatorów jest uznawane za incydent. Jest wiele powodów, by sądzić, iż waluta Amerykanów przez cały czas będzie tracić na wartości.


Analitycy Goldman Sachs zakładają, iż kurs dolara będzie kontynuował rajd spadkowy w kierunku 3,54 zł w ciągu najbliższych 6 miesięcy i 3,36 zł w perspektywie 12 miesięcy.Wstrząs dla waluty Amerykanów może nastąpić 9 lipca. W tym dniu mija termin 90-dniowego zawieszenia wysokich ceł dyktowanych światu przez Biały Dom. jeżeli Donald Trump na stanowisko szefa Rezerwy Federalnej wprowadzi osobę bardziej skłonną do obniżania stóp procentowych niż Jerome Powell, to dolar znów zostanie osłabiony. Banki centralne na całym świecie coraz wyraźniej odchodzą od amerykańskiego dolara na rzecz złota, euro i chińskiego juana. Reklama
Ostatni tydzień to czas wielkiej utraty wartości waluty Amerykanów. Jeszcze w poniedziałek za jednego dolara trzeba było zapłacić prawie 3,74 zł, a już w piątek kurs momentami osuwał się poniżej 3,61 zł, co było najniższym notowaniem od 2018 roku. Wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie, wynikający z ataku Izraela na Iran, do którego doszło w połowie czerwca, niezbyt pomagał dolarowi, natomiast bardzo go osłabiło nagłe zakończenie 12-dniowego konfliktu.


Kurs dolara. Waluta Amerykanów w impasie. Będzie jeszcze gorzej


W ciągu ostatnich 5 miesięcy amerykańska waluta potaniała o około 50 groszy. jeżeli zaś brać pod uwagę szczyt notowań z września 2022 roku, kiedy to "zielony" kosztował 5,05 zł, to kurs dolara spadł o ponad 1,40 zł. Co ważne, najnowsza przecena waluty sprawiła, iż przełamane zostały minima z covidowych lat 2020-21, kiedy na wykresach wyznaczono wsparcie na poziomie 3,64-3,65 zł. W tej sytuacji specjaliści analizy technicznej twierdzą, iż jeżeli w najbliższym czasie nie pojawi się silna presja zakupowa, kurs dolara może zmierzać w kierunku 3,52 zł, gdzie jest zlokalizowany kolejny poziom wsparcia.
Analitycy Goldman Sachs w ostatnim czasie kilka razy rewidowali prognozy dotyczące dolara. W tej chwili zakładają, iż kurs waluty Amerykanów będzie kontynuował rajd spadkowy w kierunku 3,54 zł w ciągu najbliższych 6 miesięcy i 3,36 zł w perspektywie 12 miesięcy. Trzeba tu jednak przypomnieć, iż ci sami eksperci jeszcze niedawno prezentowali bardzo "bycze" stanowisko i spodziewali się wzrostu ceny dolara do 4,64 zł w ciągu 12 miesięcy.
Spadek siły dolara względem złotego pojawia się także w najnowszych prognozach RBC Capital Markets. Tu znajdujemy ścieżkę deprecjacji od 3,59 zł w drugim kwartale 2026 roku do 3,53 zł w czwartym kwartale. Natomiast eksperci japońskiej grupy finansowo-bankowej Mitsubishi UFJ Financial Group (MUFG) oczekują spadku dolara do 3,583 zł już w pierwszym kwartale przyszłego roku.


Eurodolar ma powody by drożeć


Nas najbardziej interesuje relacja dolara ze złotym, jednak analitycy renomowanych instytucji finansowych skupiają na eurodolarze. Jeszcze na początku tego roku euro kosztowało 1,02 dolara, a w kwietniu 1,08. W ostatnich dniach na głównej parze walutowej doszło do potwierdzenia trendu wzrostowego i przełamania tegorocznych maksimów. Eurodolar stabilizuje się powyżej granicy 1,17, a z analiz technicznych wynika, iż wspólna waluta ma otwartą drogę w zbliżaniu się aż do pułapu 1,20 dolara.
Takiego właśnie poziomu notowań, czyli najwyższego od 4 lat, spodziewają się ekonomiści ING Banku. "Ruch spadkowy dolara utrzymuje się niezależnie od kryzysu na Bliskim Wschodzie, który tej walucie przyniósł bardzo krótkotrwałe wsparcie. Kurs eurodolara przekroczył poziom 1,17 i zmierza w kierunku 1,20. Ostatnie krótkoterminowe wahania stóp procentowych zwiększyły ryzyko wzrostu, ale aby kurs osiągnął 1,20 musi wydarzyć się coś w kwestii ceł, amerykańskich obligacji skarbowych lub polityki Fed" - napisał analityk walutowy ING Banku Francesco Pesole.
Innymi słowy, najbardziej oczywiste czynniki sprzyjające dalszym spadkom dolara to ryzyko związane z polityką handlową Białego Domu oraz deficytem budżetowym USA. Trzeba tu przypomnieć, iż w kwietniu tego roku, po ogłoszeniu nowych ceł przez prezydenta Trumpa, rynki nie uniknęły silnych wahań, a w dodatku bardzo osłabło wówczas zaufanie do dolara jako "bezpiecznej przystani". W tej kwestii nadchodzi kolejny czas próby, gdyż 9 lipca kończy się ogłoszone przez administrację waszyngtońską 90-dniowe zawieszenie horrendalnie wysokich ceł.
Donald Trump naciska też na Senat, aby do 4 lipca zatwierdził jego "One Big Beautiful Bill" (wielką, piękną ustawę), która może powiększyć dług publiczny Stanów Zjednoczonych. Wszystko to sprawia, iż uczestnicy rynków finansowych obawiają o polityczną i gospodarczą przyszłość USA. Ta niepewność już skłoniła wielu zagranicznych inwestorów do zmniejszenia zaangażowania w aktywa amerykańskie. To nie przypadek, iż w tym roku doszło do prawie 10-procentowego spadku indeksu dolara w stosunku do innych kluczowych walut.


Fed przed wielką zmianą. Jerome Powell zagrożony


Ekonomiści ING Banku widzą jeszcze jeden czynnik, który może wpłynąć na los dolara - oczekiwaną zmianę na stanowisku przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Prezydent Trump chciałyby zobaczyć szybsze obniżki stóp procentowych w USA, jednak dopóki na czele amerykańskiego banku centralnego stoi Jerome Powell jest to mało prawdopodobne. Kolejnego cięcia stóp o 25 punktów bazowych rynki spodziewają się raczej dopiero we wrześniu i wyceniają taki scenariusz z nieco ponad 70-procentowym prawdopodobieństwem.
Kadencja Powella kończy się w maju 2026 roku. Nie jest wykluczone, iż Donald Trump będzie próbował metodami politycznymi (niekoniecznie zgodnymi z prawem) następcę szefa Fed obsadzić na stanowisku dużo wcześniej. Nie ulega wątpliwości, iż będzie to osoba skora do szybkiego obniżania stóp procentowych, co miałoby wesprzeć gospodarkę USA, ale także obniżyć wartość dolara.
Wewnątrz Fed rysują się coraz większe różnice zdań. Członkini zarządu Rezerwy Federalnej, Michelle Bowman, opowiada się za obniżką stóp już w lipcu, jeżeli presja inflacyjna pozostanie ograniczona. Jej wypowiedź przyczyniła się do osłabienia dolara. Podobne stanowisko prezentuje Christopher Waller, który uważa, iż dzisiejszy poziom stopy funduszy federalnych jest za wysoki o 1,25-1,5 punktu procentowego. Zarówno Bowman, jak i Waller, to osoby wymieniane jako potencjalni następcy Powella.


Banki centralne unikają dolara. Złoto i juan bezpieczniejsze?


Dla dolara ogromne znaczenie ma fakt, iż banki centralne coraz wyraźniej odchodzą od "zielonego" na rzecz złota, euro i chińskiego juana. istotną rolę odgrywają tu względy czysto polityczne. Po napaści Rosji na Ukrainę nasiliła się polityka międzynarodowych sankcji i przejmowania kontroli nad rezerwami walutowymi. Po zamrożeniu rosyjskich aktywów w 2022 roku wiele państw zaczęło ograniczać ekspozycję na dolara, obawiając się podobnych działań w przyszłości.


Najnowsze badania think tanku znanego jako Oficjalne Forum Instytucji Monetarnych i Finansowych (OMFIF), obejmujące 75 banków centralnych zarządzających łącznie 5 bilionami dolarów rezerw, pokazują, iż aż jedna trzecia z nich planuje zwiększyć zasoby złota w najbliższych latach. W 2024 roku banki zakupiły ponad 1000 ton kruszcu, co stanowiło aż 20 proc. jego globalnej produkcji. Polska aktywnie wpisuje się w światowy trend. NBP w maju zwiększył całkowite rezerwy złota do 515,5 tony, co stanowi około 22 proc. wszystkich rezerw walutowych kraju.
Z sondażu OMFIF wynika też, iż 30 proc. banków centralnych rozważa wzrost udziału juana w rezerwach. Z kolei udział dolara w globalnych rezerwach spada i w tej chwili wynosi 46 proc. Prognozy mówią o dalszej wyprzedaży do 2035 roku.
Jacek Brzeski
Idź do oryginalnego materiału