Koniec roku przynosi szereg pytań o to, jak będzie wyglądał świat oraz rynki finansowe w 2025 roku? Tym bardziej, iż za niecały miesiąc 47-ym prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie po raz drugi – Donald J. Trump. Wybór Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2016 roku był momentem przełomowym dla polityki gospodarczej USA. Pierwsza kadencja Trumpa przyniosła szereg niekonwencjonalnych posunięć, w tym otwartą krytykę Rezerwy Federalnej (Fed) i jej przewodniczącego – Jerome’a Powella.
W kontekście drugiej kadencji Trumpa pojawiają się obawy, iż presja wywierana na niezależność banku centralnego może jeszcze się nasilić. A skoro stabilność polityki monetarnej jest fundamentem dobrze funkcjonującej gospodarki, to wszelkie ingerencje w pracę Fed stanowią poważne zagrożenie.
Trump i polityka pieniężna
Fed stanowi kluczową instytucję dbającą o stabilność gospodarki oraz rynków finansowych w Stanach Zjednoczonych. Od czasu tzw. porozumienia z 1951 roku (Treasury-Fed Accord) cieszy się ona względną autonomią względem Białego Domu. Doświadczenia wielu państw potwierdzają, iż gdy bank centralny działa w oderwaniu od bieżącej polityki, jego decyzje są mniej podatne na populizm i lepiej służą długoterminowym celom gospodarczym.
Donald Trump już w trakcie swojej pierwszej kadencji dał wyraźnie do zrozumienia, iż ma własne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać polityka pieniężna. Jego otwarta krytyka Fed – w tym zarzuty wobec Jerome’a Powella o zbyt wolne obniżanie stóp procentowych – była bezprecedensowa w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych. Prezydent rozważał choćby kroki o wątpliwej legalności, takie jak zwolnienie Powella czy degradacja jego stanowiska. Ostatecznie nie zdecydował się na takie ruchy, jednak sam fakt, iż o nich publicznie mówił, wywołał niepokój na rynkach i w instytucjach finansowych. W przypadku drugiej kadencji Trumpa istnieje obawa, iż wróci on do pomysłów ograniczających niezależność Fed.
Donald Trump, podobnie jak każdy urzędujący prezydent, ma prawo mianować członków Rady Gubernatorów, kiedy w Radzie pojawiają się wolne miejsca. O ile sama procedura nominacji podlega akceptacji Senatu, to jednak prezydent może forsować kandydatury osób podzielających jego wizję gospodarczą, co wpływa na kształt decyzji Fed. Choć kadencja Jerome’a Powella na stanowisku przewodniczącego kończy się dopiero w maju 2026 roku, prezydent ma prawo wybrać nową osobę do pełnienia tej roli po upływie obecnej kadencji. Przy drugiej kadencji Trumpa można zakładać, iż powołałby na to stanowisko kogoś bliższego swojej filozofii gospodarczej, zwłaszcza w zakresie wysokości stóp procentowych i tempa ekspansji monetarnej. Jednym z mniej oczywistych, ale równie istotnych zagrożeń, jest możliwość wcześniejszego “namaszczenia” nowego przewodniczącego jeszcze przed wygaśnięciem kadencji Powella. Taka praktyka mogłaby podważyć autorytet obecnego szefa Fed i wprowadzić chaos decyzyjny, zwłaszcza jeżeli opinie „przyszłego” szefa różniłyby się diametralnie od polityki prowadzonej przez Powella.
Niezależność Fed i zaufanie inwestorów
W sytuacji, gdyby Fed znalazł się pod większą presją polityczną, pojawiają się co najmniej dwa główne zagrożenia. Pierwsze to ryzyko inflacji. Naciski na szybkie obniżanie stóp procentowych, szczególnie w okresach dobrej koniunktury, mogą w długim terminie prowadzić do przegrzania gospodarki, a w efekcie wysokiej inflacji. Zbyt luźna polityka pieniężna potęguje też ryzyko bańki spekulacyjnej na rynkach finansowych. Z kolei jawna ingerencja polityczna w prace banku centralnego może zachwiać zaufaniem inwestorów i obywateli do niezależności tej instytucji. Albowiem Fed, postrzegany jako podporządkowany bieżącej linii politycznej, traci zdolność do skutecznego przeciwdziałania kryzysom i budowania pewności gospodarczej. Najmniej szkodliwym scenariuszem wydaje się sytuacja, w której Donald Trump ponownie formułowałby ostre wypowiedzi pod adresem Fed, ale nie podejmowałby zdecydowanych działań w kierunku ograniczenia jego niezależności. W poprzedniej kadencji groźby wobec Powella pozostawały w sferze retoryki, a Fed – choć pod zmasowaną krytyką – finalnie utrzymał względną autonomię.
Długoterminowo najlepiej służy gospodarce, gdy polityka monetarna pozostaje w gestii technokratów – ekspertów prowadzących niezależne analizy i nieulegających presji politycznych priorytetów. To rozwiązanie jest korzystne zarówno dla samego Fed, jak i administracji prezydenckiej, która może liczyć na przewidywalną i stabilną politykę pieniężną. Co nas czeka w najbliższej przyszłości? Przekonamy się już niedługo.
Źródło: Krzysztof Kamiński, OANDA TMS Brokers