Wymagamy od działów IT innowacji, wdrażania sztucznej inteligencji i cyfryzacji procesów biznesowych. Jednocześnie zarzucamy te same zespoły bezprecedensową ilością regulacji prawnych i wymagań bezpieczeństwa. W roku 2026, w obliczu rosnących napięć geopolitycznych i skomplikowania cyberzagrożeń, utrzymywanie pełnej odporności cyfrowej i zgodności (compliance) wyłącznie zasobami wewnętrznymi staje się nie tylko ryzykowne, ale i ekonomicznie nieefektywne. Czas na redefinicję podejścia do outsourcingu.
Jeszcze dekadę temu rola działu IT była klarowna: utrzymać systemy przy życiu. Dziś CIO i menedżerowie IT stoją w niewygodnym rozkroku. Z jednej strony zarządy oczekują od nich bycia architektami wzrostu biznesu. Z drugiej – organy regulacyjne (unijne i krajowe) narzucają rygorystyczne ramy, takie jak DORA, NIS2 czy RODO, które wymagają tytanicznej pracy administracyjnej i audytorskiej. Próba pogodzenia tych dwóch światów w ramach jednego, wewnętrznego zespołu, coraz częściej kończy się “zadyszką operacyjną”.
Koniec ery „Zosia-Samosia” w IT
Tradycyjny model, w którym wewnętrzny zespół administratorów dba o wszystko – od resetowania haseł, przez konfigurację chmury, aż po zaawansowane strategie anty-ransomware – wyczerpał się. W obliczu ilościowej i jakościowej zmiany w cyberprzestępczości, o której coraz głośniej mówią eksperci, firma nie jest w stanie utrzymać wewnętrznie tak szerokiego spektrum kompetencji na poziomie eksperckim.
Rok 2026 zapowiada się jako czas weryfikacji. Firmy, które będą próbowały robić wszystko sami, utkną w bieżączce utrzymaniowej, tracąc z oczu innowacje. Wnioski płynące z analizy rynku są jednoznaczne: wewnętrzne IT powinno stać się centrum strategii biznesowej. To oni znają specyfikę firmy, jej produkty i klientów. Natomiast tzw. “cyfrowa hydraulika” – czyli utrzymanie ciągłości działania, backupy, łatanie systemów i zapewnienie zgodności z regulacjami – to zadania, które muszą zostać oddane specjalistom, dla których jest to core business.
Outsourcing 2.0: Od technologii do procesów
Aby ten model zadziałał, musimy zmienić myślenie o usługach zewnętrznych. Usługi zdalnie zarządzane (RMS – Remote Managed Services) przestały być sposobem na to, by było „taniej”. Dziś są sposobem na to, by było „bezpieczniej i zgodnie z prawem”.
Nowoczesny dostawca usług zarządzanych nie ogranicza się do udostępnienia przestrzeni dyskowej czy zdalnego pulpitu. W 2026 roku oczekuje się od niego przejęcia odpowiedzialności za całe procesy operacyjne. Kluczowa staje się tu audytowalność. W kontekście dyrektyw takich jak NIS2 czy rozporządzenia DORA, firma musi nie tylko być bezpieczna, ale musi umieć to udowodnić.
Dlatego wyspecjalizowani dostawcy dostarczają dziś gotowe runbooki (scenariusze reagowania na incydenty), regularne raporty zgodności oraz – co być może najważniejsze – przeprowadzają cykliczne testy odzyskiwania danych. Backup, którego nie przetestowano, jest w świetle dzisiejszych zagrożeń bezwartościowy. Przeniesienie tych obowiązków na zewnątrz zdejmuje z zarządu potężne ryzyko operacyjne.
Pułapka gigantów i suwerenność danych
Decyzja o wyborze partnera technologicznego w 2026 roku nie jest już tylko kwestią ceny i parametrów technicznych. To decyzja strategiczna, a choćby geopolityczna. Ostatnie lata, w tym głośne awarie gigantów chmurowych (jak incydenty w Microsoft Azure), brutalnie obnażyły ryzyko polegania na jednym, globalnym dostawcy (tzw. vendor lock-in).
Firmy coraz częściej dostrzegają, iż wygoda chmury publicznej może być pułapką. Ryzyko przestojów czy utraty dostępu do danych krytycznych to jedno. Drugim aspektem jest suwerenność.
- Suwerenność danych: Czy wiesz, gdzie fizycznie leżą twoje dane i jakiemu prawu podlegają?
- Suwerenność technologiczna: Czy masz zdolność do zmiany dostawcy bez paraliżu firmy?
W odpowiedzi na te wyzwania rośnie popularność rozwiązań hybrydowych i multicloud. Pozwalają one korzystać z elastyczności gigantów, ale najważniejsze zasoby trzymać pod „własną”, lokalną jurysdykcją. Tutaj kluczowa jest rola europejskich dostawców usług IT. Wsparcie techniczne ulokowane w UE, rozumiejące niuanse RODO i lokalnych przepisów, staje się wartością nadrzędną nad generycznym call center w innej strefie czasowej. Lokalne wsparcie to gwarancja, iż „cyfrowa autonomia” nie jest tylko pustym hasłem w strategii firmy.
Backup to teraz cybersecurity (i wymóg prawny)
Największa zmiana mentalna, jaka musi dokonać się w głowach decydentów IT, dotyczy kopii zapasowych. Do niedawna backup był polisą na wypadek pożaru, zalania serwerowni lub błędu pracownika (Disaster Recovery). Dziś to pierwsza linia obrony przed atakiem (Cyber Recovery).
Cyberprzestępcy, wspomagani przez techniki oparte na sztucznej inteligencji, zmienili taktykę. Ich celem nie jest już tylko zaszyfrowanie danych produkcyjnych. Ataki są teraz celowane bezpośrednio w kopie zapasowe, aby uniemożliwić ofierze odzyskanie sprawności bez płacenia okupu.
Wymusza to fuzję dyscyplin backupu i cyberbezpieczeństwa. Nowoczesna strategia ochrony danych musi opierać się na trzech filarach, które trudno zbudować samodzielnie bez ogromnych nakładów inwestycyjnych:
1. Niezmienność (Immutable Storage): Gwarancja, iż raz zapisanego backupu nie da się nadpisać ani skasować przez określony czas – choćby z uprawnieniami administratora.
2. Air-gap (Szczelina powietrzna): Fizyczne lub logiczne odseparowanie kopii od sieci produkcyjnej.
3. Clean Rooms (Czyste pomieszczenia): Środowiska do odzyskiwania danych, w których systemy są skrupulatnie sprawdzane pod kątem wirusów przed przywróceniem ich do produkcji.
Właśnie tutaj rola zewnętrznego dostawcy jest nie do przecenienia. Budowa własnego „clean roomu” i utrzymywanie drugiego, niezależnego Data Center to kosztowny koszmar dla wszystkich CFO. Zakup tych kompetencji w modelu usługowym (BaaS/DRaaS) jest po prostu bardziej opłacalny i – co ważniejsze – skuteczniejszy.
Stabilizacja to fundament innowacji
W roku 2026 i w kolejnych latach wygrają te organizacje, które zrozumieją, iż bezpieczeństwo i zgodność z przepisami to sporty zespołowe. Zdalnie zarządzane usługi nie mają zastępować wewnętrznego IT, ale je stabilizować.
Firmy, które systematycznie chronią swoje dane poprzez profesjonalnych partnerów zewnętrznych, są lepiej przygotowane na awarie techniczne i ataki hakerskie. Ale zyskują coś jeszcze cenniejszego – czas i zasoby swoich własnych ekspertów, którzy zamiast walczyć z „cyfrową hydrauliką”, mogą skupić się na budowaniu przewagi konkurencyjnej biznesu. Niezależny, audytowalny i odporny backup staje się więc nie tylko kosztem operacyjnym, ale kluczowym czynnikiem zrównoważonych procesów biznesowych.

1 godzina temu











