Kolejny kraj zwraca się ku energetyce jądrowej. Władze w Kopenhadze uchyliły obowiązujący od 40 lat zakaz rozwoju energii jądrowej. Dania rozważa powrót do tej technologii, by wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne i zminimalizować ryzyko przerw w dostawach prądu. Rząd w Kopenhadze rozpoczął analizę potencjalnych korzyści i ryzyk związanych z nowymi technologiami jądrowymi, co może oznaczać przełom w duńskiej polityce energetycznej, zdominowanej dotychczas przez OZE. Czy Dania odchodzi od wiatraków na rzecz atomu?
Dania oficjalnie uchyliła obowiązujący od 1985 roku zakaz rozwoju energetyki jądrowej. W głosowaniu parlamentarnym 71 posłów opowiedziało się za zniesieniem zakazu, 34 było przeciw. Decyzja otwiera drogę do rozpoczęcia analiz nad potencjałem atomu w transformacji energetycznej kraju. To istotny zwrot w duńskiej polityce energetycznej, która dotąd opierała się wyłącznie na źródłach odnawialnych.
Obawy o stabilność dostaw energii
Dania jest liderem w wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii (OZE), które na początku 2024 roku dostarczały blisko 30 TWh mocy, z czego elektrownie wiatrowe odpowiadały za 19,1 TWh – wynika z raportu BP. Dla porównania, w Polsce, z sześciokrotnie większą populacją, wiatraki wygenerowały 24 TWh, a wszystkie OZE – 46 TWh. Duński system energetyczny, oparty na farmach wiatrowych na lądzie i morzu, należy do najbardziej zaawansowanych w Europie. Wspiera go infrastruktura przesyłowa łącząca Danię ze Szwecją i Norwegią, które dostarczają energię jądrową i wodną, minimalizując ryzyko przerw w dostawach.
Jednak rosnące napięcia geopolityczne, zwłaszcza zagrożenie ze strony Rosji, oraz niedawne blackouty w Hiszpanii i Portugalii wzbudziły w Danii obawy o stabilność dostaw energii.
– Wiatr i słońce są w porządku, dopóki jest wiatr i słońce. Ale musimy mieć też niekopalne źródła, a wykluczenie z nich energii jądrowej jest niefortunne – powiedział były premier Danii i sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, nazywając zakaz „śmiesznym”.
Atom jako uzupełnienie, nie alternatywa. OZE pozostaje filarem
Mimo rosnącego entuzjazmu dla energii jądrowej, Dania nie odwraca się od wiatraków, które pozostają symbolem duńskiej zielonej rewolucji.
– Zielona energia z wiatru i słońca pozostanie podstawą – podkreśla rządowa uchwała z maja 2025 roku. Sondaż Voxmeter pokazuje, iż 48,3 procent Duńczyków woli stawiać na OZE, traktując energię jądrową jako uzupełnienie, a nie alternatywę.
– Większość wybierze wiatr i słońce, a atom jako dodatek. Pytanie, czy to technicznie wykonalne – mówi Hedegaard.
Duńczycy kochają zieloną energię, a ich przywiązanie do OZE jest głęboko zakorzenione. Duńska firma Ørsted to globalny lider w morskiej energetyce wiatrowej, jest symbolem stabilności i innowacyjności. Firma, która przekształciła się z przedsiębiorstwa naftowego w giganta OZE, zarządza farmami wiatrowymi o mocy ponad 15 GW na całym świecie i planuje dalszą ekspansję, co daje Danii pewność, iż wiatraki pozostaną kluczowym elementem miksu energetycznego. Stabilność Ørsted sprawia, iż odwrót od OZE jest mało prawdopodobny.
Zmiana podejścia do energii jądrowej w Danii jest częściowo inspirowana szwedzką polityką energetyczną po wyborach w 2022 roku. Po zwycięstwie centroprawicowej koalicji pod wodzą Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Szwecja zintensyfikowała wsparcie dla energii jądrowej, widząc w niej sposób na stabilność energetyczną i redukcję emisji.
W 2025 roku rząd szwedzki zatwierdził budowę składowiska odpadów jądrowych w Forsmark, 130 km od Sztokholmu, co rozwiązuje najważniejszy problem związany z długoterminowym przechowywaniem zużytego paliwa. Decyzja była oparta na zaawansowanych technologiach (pojemniki z bentonitem umieszczane 500 m pod ziemią), pokazuje, iż atom może współistnieć z OZE, które w Szwecji również odgrywają istotną rolę.
W maju 2025 roku SMR-y są również tematem wiodącym w Finlandii. Deweloper Steady Energy Oy ogłosił budowę pilotażowej instalacji testowej małego modułowego reaktora (SMR) w centrum Helsinek. Projekt zostanie zrealizowany w zlikwidowanej elektrowni węglowej Salmisaari B, należącej do firmy energetycznej Helen Oy. Budowa ma rozpocząć się pod koniec 2025 roku, a jej koszt szacowany jest na 15–20 milionów euro, finansowanych z prywatnych inwestycji kapitałowych. Pilotażowa instalacja będzie pełnowymiarowym modelem reaktora LDR-50, jednak bez paliwa jądrowego; do podgrzewania wody użyte zostaną elementy oporowe zasilane elektrycznie, co pozwoli na symulację działania urządzenia z około 10 procent jego rzeczywistej mocy wyjściowej.
Podobny kierunek obrała Polska, która w ramach rządowego programu „Orlen Synthos Green Energy” (OSGE) rozwija technologię SMR-ów. OSGE planuje budowę małych reaktorów modułowych w kilkunastu lokalizacjach, z pierwszym uruchomieniem na początku lat 30. Projekt, wspierany przez technologię GE Hitachi (reaktor BWRX-300), ma na celu dostarczenie stabilnej, niskoemisyjnej energii dla przemysłu i miast, redukując zależność od węgla. Polska, podobnie jak Dania, widzi w SMR-ach uzupełnienie dla OZE, które rozwijają się dynamicznie, ale nie zapewniają pełnej stabilności systemu.
Rosnące poparcie dla atomu
Duńskie społeczeństwo coraz przychylniej patrzy na energię jądrową. Sondaż Megafon z 11 stycznia 2025 roku, przeprowadzony dla Kärnfull Energi, pokazał, iż 55 procent ankietowanych popiera zniesienie zakazu. Inne badanie Voxmeter z maja 2025 roku wykazało, iż 40,7 procenta Duńczyków zgadza się na wprowadzenie energii jądrowej, a 57,8 procenta chce, by zbadano taką możliwość. Troels Fage Hedegaard, wykładowca nauk politycznych na Uniwersytecie w Aalborgu, zauważa, iż zmiana postaw wynika z bardziej otwartego podejścia partii politycznych.
Po 40 latach Dania rozważa zniesienie zakazu energetyki jądrowej i patrzy na SMR!
Minister energii Lars Aagaard jasno stwierdził: „Nie można opierać systemu energetycznego wyłącznie na energii słonecznej i wiatrowej”. Po niedawnej awarii zasilania w Hiszpanii i Portugalii,… pic.twitter.com/3jUi59EVPp
Polityczna debata również ewoluuje. Cztery partie opozycyjne – Sojusz Liberalny, Duńscy demokraci, Konserwatyści i Duńska Partia Ludowa – naciskają na zniesienie zakazu z 1985 roku, który brzmi:
– Parlament nakazuje rządowi planowanie publicznego systemu energetycznego na założeniu, iż energia jądrowa nie będzie wykorzystywana.
W maju 2025 roku 4 partie wezwały ministra klimatu Larsa Aagaarda na pilne zapytanie parlamentarne, by wywrzeć presję na rząd.
– 40 lat w ciemności wystarczy. Nadszedł czas, by spojrzeć na to otwartymi oczami – napisał Steffen Frølund z Liberalnego Sojuszu, proponując komisję im. Nielsa Bohra do oceny roli energii jądrowej w duńskim miksie energetycznym.
Rząd bada możliwości, ale bez pośpiechu
Rząd SVM (Socjaldemokracja, Venstre, Moderaterne) podjął decyzję o analizie nowych technologii jądrowych, szczególnie małych reaktorów modułowych (SMR), które są bezpieczniejsze i generują mniej odpadów. Minister klimatu Lars Aagaard podkreśla, iż decyzja o zniesieniu zakazu wymaga gruntownego zbadania ryzyk, kosztów i kwestii takich jak składowanie odpadów.
– Prawica mówi o energii jądrowej, jakby to było rozwiązanie typu plug and play, bez trudnych wyborów – powiedział w „Politiken”. Analiza ma potrwać rok, a jej wyniki określą, czy Dania otworzy się na atom.
Socjaldemokracja, która w 1985 roku była orędownikiem zakazu, pozostaje sceptyczna.
– Nie ma planów wprowadzenia energii jądrowej w Danii – mówi Jesper Petersen, rzecznik ds. klimatu partii. Premier Mette Frederiksen zasugerowała jednak, iż należy podejść do tematu „z otwartym umysłem”, co jest zmianą w dotychczasowej retoryce.
Problem odpadów jądrowych. „Polityczny, nie techniczny”
Kwestia składowania odpadów jądrowych pozostaje największym wyzwaniem. Na półwyspie Risø, 6 km od Roskilde, od lat 50. XX wieku prowadzono badania jądrowe, a dziś przechowywane są tam nisko- i średnioaktywne odpady (10 000–15 000 mł). Tymczasowe magazyny mają działać do 2073 roku, kiedy odpady muszą trafić do głębokiego geologicznego składowiska, jeżeli nie znajdzie się międzynarodowe rozwiązanie. Burmistrz Roskilde Thomas Breddam apelował:
– Najpierw znajdźcie miejsce na ostateczne składowisko, zanim zniesiecie zakaz. Produkowanie nowych odpadów bez planu jest nieodpowiedzialne.
Eksperci uspokajają. Bent Lauritzen z DTU podkreśla, iż technologia składowania odpadów, np. 500 m pod ziemią w pojemnikach z bentonitem, jak w szwedzkim Forsmark, jest znana od lat.
– To polityczna presja wymaga pełnego planu z góry. Inne kraje radzą sobie bez tego – mówi. Hans Otto Uldall Fynbo z Uniwersytetu w Aarhus dodaje:
– Technicznie nie ma przeszkód. Problem jest polityczny. Badania GEUS z 2022 roku wskazują, iż w Danii jest wiele miejsc z odpowiednią geologią (glina, wapień, granit) do budowy składowiska.