Nietypowe zdarzenie miało miejsce w pierwszy weekendu lutego na lotnisku Fiumicino w Rzymie. To właśnie stamtąd irlandzki przewoźnik miał przetransportować swoich pasażerów na Maltę. Komplikacje pojawiły się dopiero wtedy, gdy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach, a personel przeprowadzał ostatnie kontrole przed lotem. Wówczas załoga usłyszała miauczenie kota dochodzące z komory elektrycznej, gdzie nie powinno znajdować się żadne zwierzę.
REKLAMA
Zobacz wideo W jaki sposób białoruski myśliwiec mógł zmusić pilotów Ryanaira do lądowania? Wyjaśnia rosyjski ekspert
Lot na Maltę opóźniony. Kot dostał się do instalacji elektrycznej Ryanaira
Jak informuje serwis GB News, załoga natychmiast zainteresowała się zwierzęciem i rozpoczęła poszukiwania. Nie pomylono się, ponieważ po chwili udało się odnaleźć kota w komorze, gdzie znajdowała się instalacja elektryczna Boeinga 737.
Podczas kontroli przed lotem usłyszano odgłos kota. Zidentyfikowano kota wewnątrz przedniej wnęki elektrycznej i sprzętowej
- napisano w oficjalnym raporcie. Zwierzę musiało niepostrzeżenie wślizgnąć się do komory, a incydent mocno pokrzyżował plany przewoźnika oraz pasażerów. Samolot nie mógł ruszyć z kotem znajdującym się w przedniej części maszyny, a jego wyciągnięcie okazało się nie lada zadaniem. Początkowo zdemontowano część osłon i próbowano ułatwić mu ucieczkę, jednak działania obsługi lotniskowej sprawiły, iż kot się wycofał w głąb komory.
Kot był pasażerem na gapę, ale mógł spowodować poważne problemy na wysokości 30 000 stóp. To cud, iż usłyszano miauczenie
- poinformował Ryanair. Choć sytuacja na szczęście nie wywołała bezpośredniego zagrożenia dla życia pasażerów, spowodowała opóźnienie i naraziła przewoźnika na dodatkowe wydatki w wysokości kilku tysięcy funtów.
Kot powstrzymał samolot przed startem. Ryanair czekał aż zwierzę opuści pokład
W związku z tym, iż kot nie chciał wyjść z komory elektrycznej, przewoźnik został zmuszony do podstawienia kolejnego samolotu dla pasażerów znajdujących się na pokładzie. Ludzie wyruszyli w podróż drugą maszyną, natomiast personel zdjął największe osłony, otworzył drzwi i czekał, aż zwierzę samo wydostanie się na zewnątrz. Ostatecznie tak właśnie się stało. Kot opuścił pokład samolotu, schodząc po schodach, które były podstawione pod jedne z drzwi. Maszyna została jednak uziemiona aż na dwa dni. Dopiero po tym czasie ruszyła.
Zobacz też: Turyści powinni zrezygnować z wycieczek. Ministerstwo ostrzega. Jest niebezpiecznie
Choć incydent miał szczęśliwe zakończenie, budzi pewne wątpliwości w kwestii obowiązujących na lotniskach procedur bezpieczeństwa. Na ten moment nie wiadomo, w jaki sposób kot mógł dostać się do komory elektrycznej i sprzętowej samolotu firmy Ryanair.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.