Dworzec imienia Barei

3 dni temu

Plany PKP wobec Częstochowy budzą protesty i zdumienie mieszkańców. Ale nie od dziś wiadomo, iż aby coś zbudować, czasem trzeba coś zburzyć

Niedawno w centrum Częstochowy ponownie zgromadzili się mieszkańcy. Nie po raz pierwszy, ale tym razem szczególnie mocno wybrzmiał ich sprzeciw wobec planów Polskich Kolei Państwowych. Przed budynkiem dworca, który ma zostać zrównany z ziemią, protestują nie politycy, ale zwykli mieszkańcy. I to jest szczególnie interesujące w dzisiejszym, bardzo upolitycznionym czasie. Warto więc bliżej przyjrzeć się temu protestowi.

Demonstrację – jak i wcześniejsze – organizowało Stowarzyszenie Obywatelskie Obrony Dworca „Nasz dworzec – wspólna sprawa”. Wielu protestujących doskonale pamięta czasy, gdy nowy gmach, otwarty w 1996 r., był dumą całego miasta. Wtedy był to najnowocześniejszy taki obiekt w Polsce. Budynki zbyt gwałtownie się nie starzeją, szczególnie gdy są wykonane z najlepszych materiałów. A tak właśnie było w tym wypadku. Ludzie nie mogą więc zrozumieć decyzji o zburzeniu dworca. A ponieważ wiadomo, co ma go zastąpić – załamują ręce. Mówią o potężnej niegospodarności, o marnotrawstwie milionów złotych i o absurdzie rodem z filmów Barei.

Był powodem dumy

Nowy dworzec kolejowy w Częstochowie oddano do użytku w czasach transformacji, okresie – o czym już trochę zapomnieliśmy – wielkich ambicji, a przy tym głodu nowych inwestycji, zwłaszcza w przestrzeni publicznej. W Polsce mało co wtedy budowano. Drogi przypominały ser szwajcarski, a obiekty użyteczności publicznej nieraz wręcz straszyły. Tymczasem Częstochowa doczekała się gmachu, który nie tylko symbolizował nowoczesność – on po prostu nowoczesny był. W dodatku w mieście będącym ważnym węzłem kolejowym i celem licznych pielgrzymek budynek ten był zwyczajnie potrzebny.

Koncepcję opracował zespół architektów pod kierunkiem Ryszarda Frankowicza. Zaprojektowano dworzec jako przeszklony, przestronny obiekt z wyraźnie zarysowaną halą główną, pełen światła i otwartych przestrzeni. Elewację wykonano z wysokiej jakości materiałów, sprowadzanych za ciężkie pieniądze z Niemiec, m.in. aluminiowych profili firmy Hueck, które wówczas uchodziły za nowość na rynku i gwarantowały doskonałą izolację termiczną. Nowy gmach miał nie tylko spełniać funkcje dworcowe, ale też kształtować wizerunek Częstochowy jako nowoczesnego europejskiego miasta. Nie była to więc wyłącznie inwestycja infrastrukturalna. To był budynek z ambicją. Przez lata pojawiał się w przewodnikach i publikacjach specjalistycznych jako przykład współczesnej architektury dworcowej. Wielu turystom zapadała w pamięć jego charakterystyczna bryła – połączenie szkła, betonu i stali – a także wygodne wnętrza z przestronną halą i licznymi punktami usługowymi. W tamtym czasie był nie tylko najnowszy. Był rodzynkiem – bo kilka było w Polsce tak nowoczesnych obiektów. choćby Warszawa musiała poczekać na modernizację Centralnego.

Zamiast remontu – rozbiórka

Przez lata dworzec w Częstochowie funkcjonował bez większych kontrowersji. Nie był tematem gorących dyskusji, raczej symbolem dobrze zrealizowanej, potrzebnej i do dziś rozpoznawalnej inwestycji. Jednak z czasem pojawiły się oznaki zużycia: niektóre instalacje elektryczne i sanitarne wymagały wymiany, część wnętrz – odświeżenia. Jedna z wind i schody ruchome od miesięcy nie działają. Potrzebny był lifting, jak określa to Piotr Pałgan, społecznik i aktywny obrońca obecnego budynku. Ale zamiast modernizacji PKP wybrały całkowite wyburzenie gmachu.

– Mówi się o tym, iż coś nie działa, iż coś nie spełnia aktualnych norm, ale przecież to można naprawić – tłumaczy nam Pałgan. – Przez wiele lat funkcjonowały tu sklepy, do dziś istnieje szkoła baletowa. Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń co do bezpieczeństwa tego miejsca – dodaje.

Według społeczników wiele zarzutów wobec obecnego dworca jest przesadzonych. PKP wskazują m.in. niedostateczną izolację termiczną czy rzekomo zbyt niskie pomieszczenia. Tymczasem, jak przypomina Pałgan, zastosowane przy budowie materiały były jednymi z najlepszych na rynku, jak np. wspomniane profile aluminiowe. – Ewentualnie można by wymienić szyby, ale nie ma potrzeby wymiany całej elewacji – przekonuje. Dodaje, iż najemcy byli zainteresowani powierzchniami komercyjnymi, ale polityka zarządcy dworca od lat zmierzała do stopniowego wygaszania takiej działalności. Dowodami są pisma, którymi dysponuje stowarzyszenie „Nasz dworzec – wspólna sprawa”.

Pałgan opowiada tu historię zmagań dwóch ludzi, których do takiej działalności zniechęcono. Jeden z przedsiębiorców chciał uruchomić w hali głównej punkt usługowy i był gotów zainwestować w jego adaptację, ale został poinformowany, iż „na razie wynajmowanie nie jest przewidywane”. Inny oferował otwarcie sklepu z obuwiem – spotkał się jednak z podobną odpowiedzią i po kilku miesiącach starań ostatecznie zrezygnował ze względu na brak odzewu.

Taka sytuacja dotyczyła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Dworzec imienia Barei pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału