Dymisja to za mało. Bitcoin może spowodować rozpad rządu w Czechach

cryps.pl 14 godzin temu
Zdjęcie: bitcoin


Skandal kryptowalutowy wstrząsa czeską sceną polityczną. Bitcoinowa darowizna od przestępcy staje się źródłem kryzysu rządowego i może zaważyć na wyniku wyborów.


  • Ministerstwo Sprawiedliwości Czech przyjęło bitcoinową darowiznę wartą niemal miliard koron od skazanego przestępcy, co wywołało burzę polityczną i oskarżenia o pranie pieniędzy,
  • Sprawa może poważnie zaszkodzić rządzącej koalicji SPOLU tuż przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na jesień 2025 roku.

Bitcoinowy prezent od przestępcy

W Czechach wybuchł poważny skandal, który może mieć daleko idące konsekwencje dla tamtejszej sceny politycznej.

Wszystko zaczęło się od darowizny w bitcoinach o wartości blisko miliarda koron czeskich (45 milionów dolarów), którą złożył Tomas Jirikovsky – były więzień skazany m.in. za handel narkotykami, defraudację i nielegalne posiadanie broni.

Po wyjściu z więzienia Jirikovsky przekazał środki na rzecz Ministerstwa Sprawiedliwości, które gwałtownie zorganizowało ich sprzedaż w ramach państwowej aukcji. Transakcja przyniosła dochód przekraczający 950 milionów CZK.

Problem w tym, iż pochodzenie bitcoinów pozostaje niejasne, a coraz więcej głosów sugeruje, iż rząd mógł nieświadomie wziąć udział w procederze prania brudnych pieniędzy.

Rezygnacja ministra, groźba wotum nieufności i polityczne napięcia

W obliczu rosnącego nacisku opinii publicznej i mediów, minister sprawiedliwości Pavel Blazek (z Obywatelskiej Partii Demokratycznej) podał się do dymisji.

Nie ostudziło to jednak emocji – opozycyjne ugrupowania ANO oraz Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) wezwały do dymisji całego rządu i zażądały zwołania nadzwyczajnej sesji Izby Deputowanych.

Choć obecna koalicja SPOLU dysponuje parlamentarną większością, możliwe wotum nieufności może odegrać rolę czynnika destabilizującego i zwiększyć presję opinii publicznej.

Na celowniku znalazł się też premier Petr Fiala, bliski współpracownik Blazka, którego wiarygodność jest teraz podważana.

Śledztwo prokuratury

Zamieszanie pogłębiają doniesienia medialne o tym, iż portfel kryptowalutowy, z którego pochodziła darowizna, mógł zawierać nawet 12,5 miliarda koron – znacznie więcej, niż oficjalnie przyznano.

Co więcej, część bitcoinów rzekomo opuściła portfel jeszcze przed przejęciem go przez państwo, co rodzi podejrzenia o manipulacje, a choćby działania wewnątrz struktur państwowych.

Obecnie sprawą zajmuje się Krajowe Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej oraz Prokuratura Naczelna w Ołomuńcu. Wśród rozpatrywanych zarzutów znajdują się: nadużycie stanowiska publicznego, pranie brudnych pieniędzy oraz nielegalne obchodzenie się z substancjami odurzającymi.

W miarę jak dochodzenie postępuje, a kolejne szczegóły wychodzą na światło dzienne, rośnie ryzyko, iż rząd nie zdoła już odzyskać zaufania obywateli.

Cała sprawa ukazuje, jak nieprzygotowane na realia kryptowalut mogą być choćby rozwinięte państwa. Przyjęcie darowizny o tak ogromnej wartości od osoby z przeszłością kryminalną, bez dokładnego sprawdzenia źródła środków, jest błędem nie do wybaczenia.

Idź do oryginalnego materiału