Kiedy myślimy o wyprzedzaniu rynku, na ogół przychodzi nam do głowy selekcja akcji, wyczucie cykli koniunkturalnych albo znalezienie kolejnego przełomowego trendu. Tymczasem jednym z najczęściej pomijanych czynników napędzających długoterminowe wyniki inwestycyjne nie jest to, co posiadasz, ale ile tego posiadasz — i jak te elementy ze sobą współgrają. Dywersyfikacja, jeżeli jest prowadzona z zamysłem, to prawdopodobnie najbardziej eleganckie źródło zwrotów skorygowanych o ryzyko, dostępne dla wszystkich inwestora.
Dywersyfikuj, głupcze!
Najbardziej doświadczeni architekci portfeli nie dywersyfikują dla zasady — robią to, ponieważ to działa. Celem nie jest unikanie ryzyka, ale zarządzanie nim poprzez równowagę. Posiadając starannie skonstruowaną mieszankę nieskorelowanych aktywów — akcji, obligacji, aktywów realnych, walut i alternatyw — zmniejszasz prawdopodobieństwo, iż pojedynczy wstrząs zburzy cały portfel. Odpowiednia dywersyfikacja pozwala, by ryzyko było skumulowane, a nie skoncentrowane. Nie jest to działanie pasywne — wymaga zrozumienia, jak różne aktywa zachowują się w różnych reżimach makroekonomicznych: wzrostu, recesji, inflacji, zacieśniania polityki — i odpowiedniego alokowania środków.
Ostatnie zachowania rynkowe tylko potwierdzają tę prawdę. W najnowszym badaniu eToro Puls Inwestora Indywidualnego, które objęło 10 000 inwestorów detalicznych z 12 krajów, prawie połowa z nich przygotowuje się na osłabienie dolara amerykańskiego. Najczęstszy ruch? Zwiększenie ekspozycji na złoto. To podręcznikowy przykład inteligentnego zabezpieczania portfela — wprowadzenie nieskorelowanych aktywów realnych do portfeli zbyt mocno uzależnionych od akcji denominowanych w dolarach. Inni ograniczają udział akcji amerykańskich i przesuwają środki do akcji spoza USA oraz kryptowalut, co pokazuje świadomość zmieniającego się przywództwa rynkowego i ryzyka koncentracji geograficznej.
Dywersyfikacja daje przewagę… i zyski
Popularnym błędem jest przekonanie, iż dywersyfikacja to coś dla osób unikających ryzyka. W rzeczywistości to narzędzie dla tych, którzy chcą osiągać trwałe zwroty. Portfel zdywersyfikowany według źródeł zwrotu może pozwolić sobie na większą agresywność w poszczególnych segmentach, ponieważ jego ogólna struktura jest odporna. To właśnie ta logika stoi za najbardziej cenionymi modelami alokacji długoterminowej na świecie — zaprojektowanymi nie tylko z myślą o hossie, ale też o szokach inflacyjnych, kryzysach płynności czy błędach w polityce gospodarczej.
Nasze dane z badania sugerują, iż inwestorzy detaliczni zaczynają przyswajać sobie to podejście. Widać wyraźny spadek zaufania do USA jako jedynego motoru zwrotów oraz rosnące zainteresowanie takimi regionami jak Europa czy rynki wschodzące, gdzie wyceny są bardziej atrakcyjne, a otoczenie polityczne bardziej sprzyjające. Taka dywersyfikacja geograficzna nie ma charakteru tylko tematycznego — jest strukturalna.
Zaobserwowane przez nas przesunięcie z podejścia nastawionego na pogoń za zwrotami w kierunku zarządzania reżimami makroekonomicznymi to oznaka rosnącej dojrzałości inwestorów detalicznych. Obala przestarzałą narrację o inwestorze detalicznym jako kimś reaktywnym czy niedoinformowanym. To decyzje zakorzenione w myśleniu makro, budowie portfela i budżetowaniu ryzyka.
Dywersyfikacja to nie defensywa
W miarę jak zmienność utrzymuje się, a zmiany reżimów rynkowych stają się coraz częstsze, dywersyfikacja nie powinna być postrzegana jako działanie defensywne. To świadoma strategia radzenia sobie z niepewnością — i najważniejszy powód, dla którego dzisiejsze portfele inwestorów detalicznych coraz bardziej przypominają te instytucjonalne.
Autor: Lale Akoner, liderka globalnego zespołu analityków eToro