Każda inwestycja wiążę się z ryzykiem. Gdyby było inaczej, nie bylibyśmy w stanie zarabiać na akcjach więcej niż na zwykłej lokacie bankowej. Trzeba pamiętać, iż im wyższy oczekiwany zysk, tym wyższe ryzyko. Ryzyko jest zatem naszym przyjacielem i wrogiem jednocześnie. Ten, kto je oswoi i wykorzysta je na swoją korzyść, będzie wygranym.
Dywersyfikacja portfela zmniejsza ryzyko inwestycyjne
Jednym ze sposobów na zmniejszanie ryzyka jest tworzenie zróżnicowanego portfela inwestycyjnego, czyli dywersyfikacja. Dywersyfikacja to naprawdę szerokie pojęcie. Możemy mówić o bardzo wielu jej rodzajach. Pierwszym przykładem jest zakup akcji z różnych państw świata. Wtedy zwiększamy naszą dywersyfikację geograficzną. Nie jesteśmy już zależni od koniunktury gospodarczej w jednym miejscu świata. Ewentualna nacjonalizacja majątku albo rewolucje nie zagrożą całości naszego portfela.
Kolejnym przykładem redukcji ryzyka jest zakup różnych klas instrumentów finansowych. Mowa tu nie tylko o akcjach i obligacjach, ale również nieruchomościach, złocie, czy walutach obcych. Przy takiej szerokiej alokacji zawirowania na jednym rynku nie będą najważniejsze dla całości naszego wyniku portfela inwestycyjnego.
To jak różne poziomy dywersyfikacji radziły sobie w ciągu ostatnich lat, dobrze widać na grafice poniżej. Gdzie pokazano wyniki poszczególnych rodzajów portfeli funduszy Fidelity i Morningstar. Widać, iż wraz ze zmniejszonymi wahaniami wyniku inwestycyjnego, przychodzi też mniejsza stopa zwrotu.
Wyniki inwestycyjne różnych rodzajów funduszy Fidelity i Morningstar
Zbyt szeroka dywersyfikacja nie będzie dobrym pomysłem. Przyjmuje się, iż posiadanie w portfelu 20-30 akcji różnych spółek w zupełności wystarcza. Chociaż ten wynik i tak jest zbyt mocno wyśrubowany, dla zdecydowanej większości inwestorów indywidualnych. Zabraknie nam zwyczajnie czasu w śledzenie informacji płynących z każdej firmy. Inwestowanie w tak szeroki zakres podmiotów, to praca na pełen etat.
Najlepsi inwestorzy rzadko stosowali dużą dywersyfikację
Na szczęście wcale nie musimy trzymać w portfelu 20-30 spółek, aby zarabiać duże pieniądze na rynku. W praktyce najlepsi inwestorzy w historii o wiele częściej byli bardzo skoncentrowani na zaledwie kilku inwestycjach i nie przejmowali się dywersyfikacją. Takie podejście będzie jednak zasadne jedynie dla inwestorów z większym doświadczeniem. Zyskają na nim tacy, którzy są w stanie wytrzymać mocną zmienność w wycenie swojego portfela.
Świetnym przykładem takiego skoncentrowanego inwestora jest słynny Warren Buffett. Od zawsze największa pozycja jego portfela stanowiła od 25% do 45% wartości całego portfolio. W tej chwili Apple ma aż 42% udziału. Sam Warren w niezliczonych wywiadach mówi, iż gdyby stosował pełną dywersyfikację, to nie byłby w stanie osiągać tak dużych stóp zwrotu, jak robi to obecnie.
Obecne największe pozycje w portfolio Buffeta
Charlie Munger, bliski przyjaciel Warrena Buffetta, także zarobił wielkie pieniądze, nie stosując się do zasad dywersyfikacji. Portfel Mungera tworzyły spółki o bardzo małej kapitalizacji, często działające w tym samym sektorze. Na ogół liczba pozycji nie przekraczała 10. Takie podejście zapewniło mu świetne 20% średniorocznej stopy zwrotu.
Bracia Chandler to chyba najbardziej ekstremalny przykład braku jakiejkolwiek dywersyfikacji. Chandlerowie byli w stanie wkładać w jedną inwestycję po 60-75% całości swojego kapitału. Może wydawać się to naprawdę szalonym pomysłem, ale historia pokazała, iż mieli rację, osiągając wybitne 36% średniorocznej stopy zwrotu.
Oczywiście powyższe przykłady inwestowania będą odpowiednie tylko dla pewnej wąskiej grupy najlepszych inwestorów. Pamiętajmy jednak, iż nie uzyskamy świetnych stóp zwrotu, stosując szeroką dywersyfikację. Szczególnie mowa tu o inwestorach indywidualnych, którzy mają czas, aby pokrywać tylko kilka wybranych sektorów i kilka, maksymalnie kilkanaście spółek giełdowych.
Do zarobienia,
Karol Badowski