100 miliardów dolarów Nvidia daje dla OpenAI. Kilka dni później AMD dostaje deklarację zakupu ich czipów w zamian za akcje. Obok tego Oracle dostaje obietnicę od OpenAI kontraktów na 300 miliardów dolarów, ale… nie da się ich zrealizować bez czipów Nvidia,
Co to w ogóle jest? Nowa forma partnerstwa? Sprytna księgowość? Czy dziwny zamknięty krwiobieg finansowy, który sam się finansuje, sam sprzedaje i sam inwestuje?
W tym materiale pokażę wam, jak wygląda ten obieg pieniądza w branży AI i czy to wszystko jedno wielkie zagrożenie, czy może jedna wielka szansa. To nie analiza Nvidia, OpenAI czy AMD. To spojrzenie w sam środek rewolucji, która nie ma początku ani nie ma końca. Ma za to punkty zwrotne. W jednym z nich właśnie jesteśmy.
Dziwny układ finansowy Nvidia, OpenAI i AMD – pierwsza oznaka bańki AI? Jak działa ten system.
Zyskaj podwójnie z Saxo!
Załóż konto w Saxo Banku z tego linku  https://bit.ly/saxo-dna-bonus i odbierz:
– 250 euro bonusu na start
– najnowsze wydanie Stockscan – zupełnie za darmo!
Zapłon nowego obiegu kapitału
Za początek tej niezrozumiałej dla wielu ery nowego obiegu pieniądza uchodzi umowa pomiędzy Nvidią i OpenAI. We wrześniu Nvidia ogłosiła, iż zainwestuje choćby 100 miliardów dolarów w OpenAI.

Większość od razu uznała, iż w zamian OpenAI zobowiązała się, iż wypełni swoje nowe centra danych milionami procesorów Nvidii, które staną się sercem jej infrastruktury obliczeniowej. Formalnie więc inwestycja i partnerstwo technologiczne. W praktyce jednak zamknięty obieg kapitału, w którym pieniądze wracają do punktu wyjścia. Tylko że… nie ma takiego zobowiązania. OpenAI formalnie może sobie za tą kasę kupić zapasy wielką wyżerkę.
Mimo wszystko układ był jak zapłon dla całej branży. Analitycy od razu zwrócili uwagę, iż w takiej transakcji trudno będzie oddzielić finansowanie od sprzedaży, bo pewnie OpenAI jakieś chipy od Nvidia i tak będzie kupować.
Pętla popytu i sprzedaży
Pośrednio więc inwestując w OpenAI, Nvidia de facto finansuje własnych klientów. To jakby producent samochodów zainwestował w firmę taksówkarską pod warunkiem, iż ta kupi flotę jego pojazdów. Z jednej strony genialne, bo pieniądz krąży w systemie i wszyscy na krótką metę zyskują. Z drugiej rodzi pytanie, czy to realny popyt, czy tylko księgowy trik w nowoczesnym wydaniu.
W ciągu kilku dni po ogłoszeniu tej umowy, rynek AI eksplodował. Inwestorzy rzucili się na wszystko, co choćby ocierało się o sztuczną inteligencję, a kurs Nvidia odleciał jeszcze wyżej. Dla wielu to był sygnał, iż Nvidia i OpenAI nie tylko budują infrastrukturę pod przyszłość AI, ale też nowe metody finansowania tej przyszłości.

Ostrzeżenia o bańce kontra argumenty o skali
Wtedy też pojawiły się głosy ostrzegawcze. Brian Colello z Morningstar nazwał ten deal „potencjalnym tropem w przyszłej historii o pękniętej bańki AI”. jeżeli rynek sztucznej inteligencji miałby się kiedyś załamać, to, jak twierdzi ten analityk, w tej transakcji można by szukać pierwszych śladów tego przyczyny.
Przedziwna jest to logika, bo z perspektywy samej Nvidia to ruch niemal doskonały. Firma de facto utrzymuje nim kontrolę nad całym ekosystemem obliczeń AI, a OpenAI zyskuje finansowanie, sprzęt i partnera technologicznego, bez którego jej modele nie mogłyby działać na skalę globalną. Obie strony potrzebują siebie nawzajem oraz i tak ze sobą współpracują.
No bo słuchajcie, spójrzmy na to z takiej perspektywy . W jednym z ostatnich podcastów (https://x.com/matthewberman/status/1975996514125443431?s=46 ) Greg Brockman, jeden ze współzałożycieli OpenAI stwierdził wprost i tu cytuje
„Gdybyśmy mieli dziś dziesięć razy więcej mocy obliczeniowej, może nie mielibyśmy dziesięć razy większych przychodów, ale czy pięć razy większe? Pewnie tak! A to dlatego, iż mamy mnóstwo produktów gotowych do wypuszczenia, których po prostu nie możemy uruchomić z powodu ograniczeń.”
Dla mnie to zdanie mówi wszystko. Dla OpenAI każdy dodatkowy dolar to przepustka do większej mocy, a każda większa moc to szansa na przyspieszenie komercjalizacji ich technologii i osiągnięcie skali, która pozwoli im zdominować rynek. jeżeli więc uznamy, iż compute to nowa ropa XXI wieku, to nie powinniśmy się dziwić, iż cała strategia firmy podporządkowana jest jednemu celowi: maksymalizacji dostępu do mocy obliczeniowej i finansowania, które ją umożliwia.
W takim układzie sukces jednej spółki automatycznie staje się sukcesem drugiej, chociaż ten kij ma oczywiście dwa końce. Problemy jednej przejdą na drugą. jeżeli jedna z nich zacznie mieć kłopoty z płynnością, zaufaniem rynku czy zyskownością, cały łańcuch może się zachwiać, a gdy w grę wchodzą setki miliardów dolarów i kluczowa infrastruktura globalnej gospodarki, efekty domina może być dramatyczny.
Umowa między Nvidią a OpenAI była więc czymś więcej niż tylko kolejnym kontraktem. To moment, w którym świat AI wkroczył w erę nowych finansów. Taką, w której innowacja, kapitał i sprzęt splatają się w tak gęstą sieć, iż trudno już powiedzieć, gdzie co jest.
Zwłaszcza, iż po umowie z Nvidia, OpenAI nie zwolniło tempa. Wręcz przeciwnie. Kolejne tygodnie przyniosły nowe transakcje, które jeszcze bardziej zagęściły sieć finansowych i technologicznych powiązań między największymi graczami sztucznej inteligencji.
AMD wchodzi do gry
Zaledwie kilka dni po porozumieniu z Nvidią, OpenAI ogłosiła partnerstwo z jej największym konkurentem – AMD. Wartość kontraktu? AMD określa tę współpracę jako projekt, który ma przynieść „dziesiątki miliardów dolarów przychodów” (szacunki mówią o choćby 100 miliardach do 2030 roku). Dla porównania zgodnie z danymi LSEG, AMD ma w tym roku osiągnąć według obecnego konsensusu przychody na poziomie niecałych 33 miliardów dolarów.

Wszystkie te pieniądze mają zostać przeznaczone na zakup chipów, które posłużą do dywersyfikacji dostaw i zmniejszenia zależności OpenAI od dominującej Nvidii. Jednak w tym przypadku w zamian za kontrakt, AMD nie zainwestowało w OpenAI, jak Nvidia. Tutaj mamy odwrotną sytuację. AMD wyemituje akcje, które obejmie OpenAI za symboliczną cenę 1 centa. Ile tych akcji? 160 milionów, czyli 10% udziałów w AMD. W ten sposób OpenAI może stać się jednym z największych akcjonariuszy AMD. w tej chwili jest nim Vanguard Group, który posiada 9,5% akcji, co realnie jest pokłosiem posiadania AMD przez wiele funduszy pasywnych.

Nabywanie akcji przez OpenAI jest jednak uzależnione od konkretnych warunków. Pierwsza transza zostanie odblokowana po pierwszej dostawie chipów MI450, która jest planowana na drugą połowę 2026 roku. Kolejne transze zależą od osiągnięcia przez kurs akcji AMD coraz wyższych poziomów razem z dostarczaniem coraz to nowych czipów.
Najbardziej spektakularnym warunkiem jest konieczność przekroczenia poziomu 600 USD za akcję, co jest warunkiem uruchomienia ostatniej części akcji. Dla przypomnienia w tej chwili cena akcji AMD wynosi 213 USD. Więc jeżeli plan ma się zrealizować i OpenAI ma rzeczywiście objąć wszystkie swoje udziały, to AMD do października 2030 roku musi wzrosnąć o jakieś 170%.

Na papierze wygląda to jak klasyczny przykład „strategicznego partnerstwa”. Jest to jednak kolejny element cyrkularnego modelu, w którym jedna firma finansuje drugą, aby od niej kupić produkt. Różnica polega na tym, iż Nvidia płaci gotówką, a AMD akcjami z przyszłości.
AMD realnie dostaje popyt na swoje produkty i prestiż bycia „drugim wyborem OpenAI”, a OpenAI dostęp do alternatywnych czipów, które mogą ograniczyć monopol Nvidii. W skrajnie zabawnym wypadku OpenAI może użyć pieniędzy od Nvidia, żeby kupić czipy od ich rywala AMD oraz objąć ich akcje. Na końcu tego łańcuszka Nvidia stałaby się formalnie pośrednim właścicielem kawałka AMD.
Oracle i efekt dźwigni kontraktowej
Ale to nie koniec. Kolejnym ogniwem łańcucha stał się kontrakt OpenAI z Oracle, wart astronomiczne 300 miliardów dolarów. Celem było stworzenie w Stanach Zjednoczonych sieci centrów danych, które miałyby zasilić przyszłe generacje modeli językowych OpenAI. Oracle otrzymało zlecenie budowy i zarządzania infrastrukturą, ale aby ją zrealizować, samo musiało kupić chipy od Nvidia.
Po ogłoszeniu tej umowy jeden z kluczowych wskaźników finansowych Oracle – RPO – czyli kwota przyszłych kontraktów spółki wystrzeliła w kosmos o 360%.

Tak więc pieniądze z inwestycji Nvidia w OpenAI w teorii mogą wrócić do Nvidia okrężną drogą. Nvidia płaci OpenAI, OpenAI płaci Oracle, a Oracle płaci Nvidia. Rezultat? Cały łańcuch finansowy zasilany jest wciąż tą samą gotówką, tylko iż pod różnymi nazwami i w różnych raportach finansowych.
Problem polega na tym, iż rentowność Oracle w tym segmencie jest znikoma. Z raportu ujawnionego przez The Information wynika, iż firma zarabia zaledwie 14 centów na każdego dolara przychodu z wynajmu serwerów z chipami Nvidia. Oznacza to, iż Oracle w praktyce dopłaca do rozwoju infrastruktury AI w nadziei, iż w przyszłości uda się na tym zarobić. Po tej informacji akcje Oracle spadły o choćby 7%, chociaż gwałtownie odrobiły większość strat.

xAI i CoreWeave – nowe węzły sieci
Na tym tle szczególnie ciekawie wygląda wejście Elona Muska ze swoją spółką xAI. Według doniesień, Nvidia planuje też zainwestować 2 miliardy dolarów w nową rundę finansowania xAI. Z tych pieniędzy Musk ma zamiar kupić procesory Nvidia, które następnie będą wynajmowane innym firmom. Czyli ten sam ruch, który Nvidia wykonała z OpenAI powtarza się tu na mniejszą skalę z kolejnym technologicznych start-upem.
Musk, który wcześniej otwarcie krytykował OpenAI za komercjalizację sztucznej inteligencji, dziś sam uczestniczy w systemie finansowych sprzężeń zwrotnych, a jego xAI może stać się kolejnym „mini-hubem” Nvidia.
Kolejnym elementem układanki jest CoreWeave, młoda firma chmurowa, która zadebiutowała na giełdzie w tym roku. Nvidia zainwestowała w nią 7% udziałów, pomagając przy debiucie giełdowym i gwarantując popyt na jej usługi.
Wkrótce potem Nvidia zobowiązała się kupić od CoreWeave usługi chmurowe warte 6,3 miliarda dolarów, podczas gdy OpenAI zainwestowała w tę samą firmę 350 milionów dolarów i podpisała z nią umowę o wartości choćby 22,4 miliarda.
CoreWeave to firma chmurowa, która oferuje moc obliczeniową opartą o procesory graficzne (GPU) – głównie właśnie Nvidia. więc czymś w rodzaju finansowego transformatora w tym systemie. Przetwarza inwestycje w sprzęt Nvidii na usługi chmurowe, które następnie kupują OpenAI i inne startupy.
Czyli:
- CoreWeave kupuje lub dzierżawi sprzęt Nvidii,
 - buduje na nim swoje centra danych,
 - a następnie sprzedaje dostęp do tej mocy obliczeniowej innym firmom (np. OpenAI, Anthropic, xAI).
 
Umowa między Nvidią a CoreWeave o wartości 6,3 miliarda dolarów nie oznacza, iż Nvidia kupuje „usługi chmurowe” dla siebie w sensie operacyjnym (jak klient).
To raczej forma zabezpieczenia finansowego – Nvidia zobowiązała się odkupić lub wynająć nadmiarową moc obliczeniową CoreWeave, jeżeli ta nie znajdzie wystarczającej liczby klientów.
Innymi słowy: Nvidia gwarantuje, iż CoreWeave nie zostanie z nieużywanymi serwerami GPU. Dla CoreWeave to gwarancja stabilnych przychodów.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Logika systemu i zielone światło polityki
Wszystkie te relacje – z AMD, z Oracle, z xAI, czy z CoreWeave tworzą razem gęstą sieć wzajemnych zobowiązań, inwestycji i kontraktów, w której trudno na pierwszy rzut oka ustalić, kto jest dostawcą, kto klientem, a kto inwestorem. System ten ma własną logikę, sam się napędza i sam finansuje. Dla jednych znak ostrzegawczy, iż ekosystem AI zaczyna przypominać domek z kart. Dla innych, iż branża AI weszła w fazę integracji kapitałowo-technologicznej.

To, w którym jesteś obozie determinuje Twój pogląd na rynek, a to w którym jesteś obozie determinuje według mnie, czy rozumiesz naprawdę te powiązania, czy tylko jedziesz po nagłówkach.
Warto o tym pamiętać, iż czasem trzeba na rynek spojrzeć szerzej niż na krzyczące nagłówki. Dlatego ja nie mam problemu z utrzymywaniem ekspozycji na sektor AI z każdej strony.
Stanowi on też spory element publicznego portfela defensywnego, jaki prowadzę dla was w Saxo Banku, gdzie ostatnio doszła omawiana przy okazji Geostocks Korea spółka SK Hynix również powiązana ze światem AI.
W portfelu mamy też m.in. Google, Ferrari, Taiwan Semiconductor czy Novo Nordisk, a sam portfel generuje solidny zysk, mimo jak na razie swojej krótkiej historii. Na liczniku ponad 23% stopy zwrotu, gdy w tym samym okresie S&P500 dał lekko ponad 3%. jeżeli chcecie się częściowo inspirować tym portfelem, to możecie go bez problemu znaleźć zawsze na portalu myfund.
Wracając do głównego wątki. To, co z zewnątrz może wydawać się niestabilne, od środka napędzane jest jednym czynnikiem, którego nie da się zignorować – nienasyconym popytem na moc obliczeniową. Branża AI przypomina dziś wyścig zbrojeń, w którym każdy nowy model potrzebuje więcej chipów, więcej energii i większych centrów danych niż poprzedni. Bez infrastruktury fizycznej rewolucja AI po prostu nie może się wydarzyć.
Dla takich firm jak OpenAI, Anthropic czy xAI, dostęp do procesorów graficznych stał się walutą przyszłości. Bez GPU nie ma modeli, a bez modeli nie ma przewagi technologicznej. Dlatego z punktu widzenia OpenAI, kooperacja z gigantami sprzętowymi nie jest luksusem, ale warunkiem przetrwania. Z kolei dla Nvidia, AMD czy CoreWeave to idealny moment, żeby wykorzystując swoje możliwości kapitałowe zapewnić sobie technologiczną dominację i grono odbiorców na długie lata po tym, jak rynek już nasyci się nową infrastrukturą.
Liderzy branży bronią tego systemu otwarcie. Lisa Su, szefowa AMD, określiła współpracę z OpenAI jako „sojusz, który łączy to, co najlepsze w AMD i OpenAI – prawdziwe win-win, umożliwiające realizację najbardziej ambitnego projektu infrastruktury AI na świecie.” – popyt generuje inwestycje, inwestycje generują moc obliczeniową, a moc obliczeniowa pozwala tworzyć kolejne produkty AI, które z kolei zwiększają popyt.
Greg Brockman z OpenAI tłumaczył, iż potrzeby branży są tak ogromne, iż żadna firma nie jest w stanie ich zaspokoić samodzielnie. Jego zdaniem to wymaga „wysiłku całego sektora”, od producentów chipów po dostawców energii i operatorów chmur. Co tłumaczy tą zacieśniającą się współpracę. Zgodnie z tymi słowami nie mamy więc do czynienia tylko z księgową sztuczką, która ma symulować większy popyt, a z współpracą wielu podmiotów, która ma umożliwić zaspokojenie ogromnego zapotrzebowania na moc obliczeniową.
W tym sensie cały ten „cyrkularny ekosystem” wcale nie jest próbą manipulacji rynkiem. To raczej efekt desperacji w obliczu tempa postępu technologicznego. Firmy inwestują miliardy, bo wiedzą, iż kto dziś zbuduje infrastrukturę AI, ten jutro będzie dyktować warunki. System może wyglądać sztucznie, ale na razie działa, bo pod spodem kryje się realny, rosnący popyt, który wciąż przewyższa możliwości podaży.
Równie istotne jest polityczne przyzwolenie na ten układ. Rząd USA patrzy na inwestycje w infrastrukturę AI przez pryzmat globalnej rywalizacji z Chinami. Budowanie potężnych centrów danych w Ameryce ma strategiczne znaczenie – to nie tylko biznes, ale też element bezpieczeństwa technologicznego. Dlatego nikt w Waszyngtonie nie zamierza ograniczać zjawiska, które wzmacnia pozycję Stanów Zjednoczonych w globalnym wyścigu.
To ekstremalnie istotny czynnik, bo nie ogranicza się jedynie do politycznej aprobaty i uścisku dłoni prezydenta. W tym układzie cała ta zawiła struktura biznesowa, którą opisałem przed chwilą staje się realnie za duża do upadku i zyskuje protekcję rządową.
Moc obliczeniowa i infrastruktura cyfrowa są dziś elementem ostrej rywalizacji na linii Waszyngton-Pekin. W efekcie choćby gdyby spółki z branży AI zaczęły mieć problemy ze spięciem całego swojego ambitnego przedsięwzięcia, to jest spora szansa, iż rząd USA nieco im w tym pomoże i sypnie trochę kasy, żeby tylko projekty zostały dowiezione.
Okej, ale dla obiektywizmy powiedzmy sobie, jakie są potencjalne ryzyka i mroczna strona tej całej układanki.
Ryzyka finansowe i operacyjne
Po pierwsze zestawienie tych ogromnych liczb na kontraktach ze skalą przychodów OpenAI – szacowanych na około 4,5 miliarda dolarów rocznie pokazuje, iż mamy do czynienia z rozbieżnością między deklarowanym tempem ekspansji a bieżącymi przepływami finansowymi.
OpenAI generuje stratę netto, a wynik operacyjny pozostaje ujemny. Cała opisana tutaj struktura może istnieć tylko przy ciągłym dopływie nowego kapitału. Z funduszy venture, z emisji długu, od rządu lub wsparcia partnerów takich jak Microsoft czy Nvidia.

Dopóki rynek wierzy w trwałość tej dynamiki, to system działa, ale jeżeli percepcja się zmieni, jeżeli inwestorzy zaczną postrzegać te powiązania jako zbyt skomplikowane i ryzykowne, to sama zmiana narracji może wywołać obniżenie mnożników wycen tych firm, jeszcze zanim dojdzie do zmaterializowania się czarnego scenariusza.
Jaki jest ten czarny scenariusz? jeżeli napływ kapitału od inwestorów do OpenAI istotnie, ale choćby chwilowo zwolni, to harmonogramy inwestycji mogą się rozsypać: od budowy centrów danych po dostawy chipów. Wystarczy, iż z jakiegoś powodu inwestorzy przestaną chętnie obdarowywać OpenAI pieniędzmi.
Wtedy Nvidia i AMD mogą nie sprzedać zakładanych ilości swoich chipów, a Oracle zostanie z infrastrukturą, która nie przynosi wystarczającego zwrotu.
Jeśli takie ryzyko się zmaterializuje, to w przypadku Nvidia i AMD tak naprawdę ryzyko sprowadza się do tego, iż wyniki nie będą tak imponujące, jak zakładano, co oczywiście przełoży się na cenę akcji, ale nie w sposób ekstremalny. To w końcu nie OpenAI jest dziś głównym klientem tej dwójki. Oracle wydaje się zdecydowanie bardziej kruchym ogniwem całego tego łańcucha, bo spółka jest mocno zadłużona. Jej dług netto w stosunku do EBITDA wynosi 4, a całkowite zadłużenie w stosunku do kapitału własnego to 430%.

Niemniej istotne są też ryzyka operacyjne. Dostarczenie kilku czy kilkunastu gigawatów mocy obliczeniowej wymaga nie tylko kapitału, ale także dostępności energii, pamięci HBM, mocy produkcyjnych w TSMC i stabilności łańcuchów logistycznych. Wystarczy opóźnienie w dostawach chipów, problemy z chłodzeniem serwerowni czy przerwy w dostawach energii, aby cała sekwencja wdrożeń również przesunęła się w czasie o miesiące. W branży, gdzie wycenia się optymistyczną przyszłość, czas jest kluczowy, a każde opóźnienie może się przełożyć na obniżenie mnożników wyceny.
Realizacja tych ryzyk nie musi od razu oznaczać końca świata i zawalenia się giełdy o 80%. Może jednak oznaczać bolesną korektę sektora i zauważalne rewizje w dół prognoz finansowych omawianych firm, a to wystarczy do tymczasowego obniżenia mnożników i dynamicznej paniki.
Szansa na nowy model finansowania innowacji
Ale obok tych ryzyk są też spore szanse. Choć z zewnątrz cały ten ekosystem może wyglądać jak skomplikowany układ wzajemnych zależności finansowych, w jego wnętrzu kryje się coś, co może stać się nowym modelem finansowania postępu technologicznego. Dzisiejsze relacje między OpenAI, Nvidią, AMD, Oracle, czy CoreWeave to nie tylko transakcje, ale próba stworzenia samowystarczalnego ekosystemu innowacji.
W klasycznym modelu gospodarki innowacja finansowana była w sposób liniowy: inwestor dostarczał środki, firma rozwijała produkt, rynek decydował o sukcesie. W przypadku sztucznej inteligencji ten proces działa inaczej. Tu kapitał krąży w zamkniętym obiegu. Powstaje zjawisko, w którym każdy dolar zainwestowany w jednego gracza zwiększa wartość pozostałych firm. To efekt skali, który, jeżeli popyt na AI okaże się trwały, może dać rynkowi coś znacznie większego niż chwilowy wzrost wycen.
Taki model ma też swoje racjonalne podstawy. Budowa infrastruktury AI wymaga kapitału, który przekracza możliwości pojedynczych firm. Nikt sam nie byłby w stanie zrealizować inwestycji liczonych w setkach miliardów dolarów. Dopiero sieć powiązań pozwala na finansowanie projektów o skali, jakiej nie widziano od czasów rewolucji przemysłowej. W tym sensie dzisiejszy „krwiobieg finansowy AI” można traktować nie jako słabość, ale jako mechanizm obronny przed ograniczeniami tradycyjnego rynku kapitałowego. Firmy łączą siły, żeby sprostać olbrzymiemu popytowi i zbudować odpowiednią infrastrukturę na czas.
Jeśli popyt na sztuczną inteligencję utrzyma się na obecnym poziomie, to ta struktura może okazać się nadzwyczaj efektywna. Każdy nowy kontrakt tworzy nie tylko przychody, ale także infrastrukturę: serwerownie, sieci energetyczne, centra danych i fabryki chipów. choćby jeżeli część z tych inwestycji nie przyniesie natychmiastowego zysku, to pozostawi po sobie gotowe zasoby.
Jak to wszystko się skończy? Nie wiem. Nikt nie wie, ale jedno jest pewne. w tej chwili cały ten układ podnosi perspektywy wzrostu tych firm oraz poziom ryzyka branży. Coś za coś. Nie ma jednego bez drugiego. Jak wszędzie indziej.
W świecie sztucznej inteligencji nie wystarczy już mieć przewagę technologiczną. Trzeba mieć też przewagę strukturalną. Coś, co łączy dane, sprzęt, kapitał i relacje.
Nvidia, OpenAI, Oracle i spółki pokrewne nie tworzą przypadkowego ekosystemu. Tworzą spójny układ, w którym każdy element wzmacnia pozostałe. I właśnie dlatego ten obieg działa, bo nie polega tylko na technologii, ale na wspólnym interesie wzrostu.
Czy taki układ ma swoje ryzyka? Oczywiście. Ale ma też ogromną siłę. jeżeli sztuczna inteligencja ma być rewolucją, to właśnie tak wygląda jej gospodarcze zaplecze. Mnie ono od siebie nie odstrasza i utrzymuję na ten sektor szeroką ekspozycję na rynku.
Zyskaj podwójnie z Saxo!
Załóż konto w Saxo Banku z tego linku  https://bit.ly/saxo-dna-bonus i odbierz:
– 250 euro bonusu na start
– najnowsze wydanie Stockscan – zupełnie za darmo!
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

                                                    1 dzień temu
                    




