Edward Snowden, jeden z demaskatorów amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, twierdzi, iż NSA jest zaledwie o krok od „przejęcia internetu” dzięki ogromnemu rozszerzeniu swoich uprawnień inwigilacyjnych.
Urodzony w 1983 roku Snowden przez wiele lat był pracownikiem i podwykonawcą amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). W 2013 r. zdecydował się ujawnić ściśle tajne informacje na temat globalnych programów inwigilacji. Wiele z nich było prowadzonych przez NSA i sojusz wywiadowczy Five Eyes przy współpracy firm telekomunikacyjnych i rządów europejskich.
Snowden: „Macie firmę? Możecie zostać szpiegami”
Dziś Snowden zwraca uwagę na wątek poruszany wcześniej przez Elizabeth Goitein – współdyrektor Programu Wolności i Bezpieczeństwa Narodowego w Brennan Center for Justice – organizacji non-profit zajmującą się prawem i polityką publiczną. Chodzi o nową ustawę, która może doprowadzić do zwiększenia uprawnień inwigilacyjnych rządu Stanów Zjednoczonych do poziomów, o jakich wielu z nas nigdy by się choćby nie śniło. Ustawa ta reformuje i rozszerza część ustawy o inwigilacji wywiadu zagranicznego (FISA) znaną jako sekcja 702. Wprowadzone zmiany potencjalnie umożliwiałyby amerykańskiemu rządowi zmuszenie szerokiego wachlarza firm i osób fizycznych do pomocy w operacjach inwigilacyjnych NSA.
Obecnie NSA może zmusić dostawców usług internetowych, takich jak Google i Verizon, do przekazania poufnych danych dotyczących celów NSA. Goitein twierdzi jednak, iż poprzez „niepozorną zmianę” definicji „dostawcy usług nadzoru łączności elektronicznej” w ustawie FISA 702, rząd USA może znacznie wykroczyć poza obecny zakres uprawnień i zmusić prawie każdą firmę i osobę fizyczną, która świadczy jakiekolwiek usługi związane z Internetem, do pomocy w nadzorze prowadzonym przez NSA. – Obejmowałoby to ogromną liczbę amerykańskich firm, które zapewniają swoim klientom Wi-Fi, a zatem mają dostęp do sprzętu, na którym odbywa się przesył danych komunikacyjnych – twierdzi Goitein. Oznaczałoby to, iż zakłady fryzjerskie, pralnie, centra fitness, sklepy z narzędziami, gabinety dentystyczne – wszystkie te miejsca, które codziennie odwiedzamy i z których usług korzystamy, musiałyby funkcjonować zgodnie z nowymi przepisami. – Ponadto osoby zmuszone do przekazania danych nie będą mogły omawiać dostarczonych informacji ze względu na wysokie kary i warunki określone w ustawie – dodała Goitein.
Walka o prawa obywateli trwa
Co prawda z początku ustawa spotkała się z silnym sprzeciwem ze strony Republikanów, którzy słyną z tego, iż dbają o prywatność obywateli, ale ostatecznie 13 kwietnia br. przeszła przez Izbę Reprezentantów. Dokonano w niej jednak kilku drobnych zmian – proponowane ramy czasowe uprawnień szpiegowskich zostały skrócone z pięciu do dwóch lat, wprowadzono też kilka drobnych poprawek dotyczących dostawców usług objętych środkami nadzoru.
Już w najbliższy piątek, 19 kwietnia, ustawa ma zostać poddana pod głosowanie w Senacie USA.