Warszawa, 11.06.2025 (ISBnews) – Najważniejszym aspektem otoczenia regulacyjnego sektora bankowego jest w tej chwili deregulacja, w szczególności z zakresie tzw. gold platingu – czyli nadmiarowości w zakresie lokalnego wdrażania regulacji unijnych; jednocześnie najważniejsze jest zachowanie umiaru w deregulacji, aby utrzymać stabilność i bezpieczeństwo sektora, ocenili uczestnicy panelu “Otoczenie regulacyjne – co można zrobić, aby zwiększyć konkurencyjność i potencjał rozwojowy sektora” na Europejskim Kongresie Finansowym (EKF) w Sopocie. Agencja ISBnews była patronem medialnym tego wydarzenia.
“Słowem-kluczem jest deregulacja. To chyba najmodniejsze słowo tegorocznej edycji naszej konferencji w Sopocie, ale też bardzo istotny temat. Deregulacja jest ważna z kilku perspektyw” – powiedziała podczas panelu wiceprezes ING Banku Śląskiego Bożena Graczyk.
Zwróciła uwagę, iż jest wiele takich regulacji, które są inaczej wdrażane w Polsce, choćby o ile mają charakter regulacji unijnych, niż w Unii Europejskiej.
“Mogę powiedzieć na przykładzie mojej instytucji, gdzie my w wielu obszarach raportujemy i wdrażamy te same regulacje w ujęciu regulacji unijnej dla potrzeb skonsolidowanego raportowania naszej grupy kapitałowej ING Bank NV, i te same regulacje z natury rzeczy wdrażamy lokalnie, i muszę powiedzieć, iż chyba nie znam takiej regulacji, której stopień skomplikowania, dokładność wdrożenia byłaby taka sama. Najczęściej stopień skomplikowania i dokładność jest znacznie większa w wydaniu polskim niż w wydaniu unijnym i na to mam bardzo dużo przykładów. Myślę, iż możemy o tym też w różnych konfiguracjach rozmawiać. Więc bardzo istotny postulat z mojej strony jest taki, abyśmy zaczęli rozmawiać o deregulacji w rozumieniu nadmiarowości lub innego sposobu wdrożenia regulacji unijnych w Polsce” – dodała wiceprezes.
Graczyk podziękowała też przedstawicielom Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) za opublikowanie na początku czerwca listy propozycji deregulacji przepisów unijnych. Jednocześnie podkreśliła, iż Komisja zapowiedziała, iż w kolejnym kroku przeanalizuje pod tym kątem przepisy lokalne.
“Te sto kilkanaście stron konkretnych inicjatyw, które mają doprowadzić do tego, aby skala tego ciężaru regulacyjnego była mniejsza, jest naprawdę, myślę, iż bardzo potrzebna i bardzo wskazana. Przy czym ten dokument, jak rozumiem, dotyczy zmiany regulacji unijnych – bardzo tego potrzebujemy, ale ja muszę powiedzieć z perspektywy naszego małego polskiego rynku bankowego, iż kolejnym bardzo ważnym krokiem byłoby podjęcie takiej samej inicjatywy w zakresie deregulacji dotyczących polskich, narodowych opcji lub też specyficznych regulacji, które dotyczą polskiego rynku w stosunku do tego, jak brzmią te regulacje w skali regulacji unijnych” – powiedziała Bożena Graczyk.
Podobne opinie wyrażali podczas panelu pozostali przedstawiciele banków. Z ich postulatami zgodził się zastępca przewodniczącego KNF Marcin Mikołajczyk.
“Według mnie wszelkie wdrażane regulacje powinny być też prezentowane w jednym układzie, który po prostu ustala warunki gry dla całego rynku w sposób – iż tak powiem – jednolity. I to jest istotny aspekt, który tu został poruszony. Ja się z tym zgadzam” – powiedział Mikołajczyk.
“Ale to nie jest tak, iż tylko regulator czy tylko nadzorca ma wpływ na kształt tych regulacji – także sektor, który ma być im poddany, bierze udział w konsultacjach na różnych etapach, czy europejskim, czy krajowym, czy choćby wewnętrznym, jak to było np. w przypadku rekomendacji WFD. Prowadziliśmy otwarty dialog, mieliśmy grupy robocze, mieliśmy udział w rynku. I w pewnym momencie przychodzi moment decyzyjny i ktoś tę decyzję musi podjąć. Odpowiedzialny nadzorca jest zawsze gotowy wyznaczyć ten punkt odcięcia, wskazać datę, wskazać poziom” – dodał.
Wskazał też na potrzebę elementu samoregulacji, którego – jego zdaniem – brakuje w polskim sektorze bankowym.
“Takiego elementu, gdzie sektor bankowy – ale także inne sektory – powinien tworzyć sobie takie komfortowe ramy, gdzie by wyznaczał najlepsze praktyki i starał się ich trzymać. I wtedy być może interwencja czy regulatora, czy nadzorcy byłaby ograniczona” – podkreślił wiceszef KNF.
Zwrócił też uwagę, iż nowe regulacje, które przychodzą do nas w większości z Unii Europejskiej, nieraz powodują, iż Komisja wycofuje się ze swoich wcześniejszych rekomendacji, tak jak to było np. w przypadku rekomendacji B czy komunikatu chmurowego.
“Myślę, iż jako sektor bankowy chcielibyśmy zadeklarować nasze zainteresowanie udziałem i wskazywaniem konkretnych przykładów, gdzie to jest możliwe. Dlatego, iż ten ciężar podwójności stosowania regulacji jest naprawdę bardzo dużym ciężarem” – odpowiedziała Bożena Graczyk z ING Banku Śląskiego.
Przedstawiciele sektora bankowego wskazali szereg przykładów działań, które warto poddać analizie pod kątem deregulacji. Graczyk wymieniła w tym kontekście m.in. przygotowania do resolution, a także dzienne zamykanie ksiąg rachunkowych, które – jak podkreśliła – “stanowi wyzwanie dla wielu banków, choćby tych, które mają bardzo dobrze poukładane systemy raportowe”.
“Takim tematem, który długo dyskutujemy w kontekście dochodowości sektora bankowego, jest podatek bankowy, ale on w przypadku tych właśnie dużych inwestycji ma najważniejsze znaczenie, bo na przykład to, co obserwujemy, te duże inwestycje, często mają wsparcie agencji eksportowych z zachodu czy z Ameryki. Jednak tam są marże bardzo niskie i w tym momencie polskie banki nie mogą tych transz obejmować, bo praktycznie podatek bankowy zjada cały zysk na takiej transzy. Więc mówimy o tego typu rozwiązaniach” – wymienił też wiceprezes Banku Pekao nadzorujący Pion Zarządzania Ryzykami Marcin Gadomski.
Dodał, iż wcześniej już udało się dzięki wspólnym działaniom wypracować rozwiązania dotyczące gwarancji dla firm budowlanych, a w tej chwili w Związku Banków Polskich (ZBP) działa grupa dotycząca finansowania wydatków zbrojeniowych, żeby sektor mógł “dobrze zrozumieć różne strony tej transakcji, jak to ryzyko ograniczać i alokować tak, żeby udało się sfinansować te inwestycje”.
“Gdybym miała pokazywać jakieś aspekty regulacyjne, brakuje nam większej popularności metod IRB, które również wprowadzają większą optymalność kapitałową” – dodała Graczyk.
Choć zarówno polski, jak i europejski sektor bankowy zasadnie wskazują, iż ich przeregulowanie utrudnia konkurowanie np. z bankami amerykańskimi, to należy zachować ostrożność w deregulacji, postulowała przewodnicząca rady nadzorczej ING BSK, profesor nauk ekonomicznych z Uniwersytetu Łódzkiego Monika Marcinkowska.
“To jest kwestią pewnego wyboru: w którym miejscu ustawimy suwak? Czy chcemy maksymalnej stabilności systemu? Czy w jakimś stopniu poluzowujemy, schodzimy z tego celu w stronę tego, żeby była ta konkurencyjność, gra na innowacyjności, rozwoju itd. Nie da się jednocześnie obydwu rzeczy w pełni zrealizować” – powiedziała Marcinkowska.
Podkreśliła, iż chodzi tu o kwestię wyboru umowy społecznej w zakresie tego, na jak stopień prawdopodobieństwa wystąpienia kryzysów się godzimy.
“Ponieważ – choć oczywiście to truizm – ale mamy co chwilę fale regulacji, deregulacji i reregulacji. Tak jest, ponieważ zawsze najpierw ktoś protestuje, iż jest za dużo regulacji – a faktycznie jest ich za dużo. Wtedy deregulujemy. Zdarza się kryzys, a przynajmniej czyjaś upadłość, straty klientów i pojawiają się pytania o to, gdzie było państwo, gdzie był nadzór. Państwo wtedy doregulowuje, ale za chwilę banki protestują: za mocno, nie możemy konkurować. Dlatego musimy się wspólnie umówić, gdzie ma być ten suwak” – wyjaśniła profesor.
Dodała, iż choćby ta umowa nie byłaby zawarta “raz na zawsze”, ponieważ warunki społeczne i gospodarcze się zmieniają, więc regulacje też będą musiały się zmieniać.
“To dotyczy też inicjatywy deregulacyjnych, wskazujących na gold plating, czyli te nadmiarowe przepisy w stosunku do regulacji unijnych. Natomiast ja tylko jako przykład chcę podać, iż deregulacja Trumpa z 2018 czy 2019 roku, która miała ulżyć małym bankom lokalnym, rzeczywiście kilku z nich, w tym Silicon Valley Bank, bardzo ulżyła – one przestały istnieć” – podsumowała przewodnicząca RN ING BSK.
Na wagę ostrożności w dążeniu do regulacji wskazywał także wiceprezes ds. zarządzania ryzykiem mBanku Marek Lusztyn.
“Ja chciałbym zwrócić uwagę na to, iż jest sporo badań – założę tu na chwilę moją czapkę akademicką – które mówią o tym, iż stabilność sektora finansowego danego kraju jest pewną wartością społeczną i dobrem wspólnym, które należy chronić, bo ono się bardzo przekłada na dobrobyt kraju i dobrobyt obywateli, którzy w tym kraju mają okazję funkcjonować. Więc pamiętajmy o tym, iż to nie jest tylko kwestia stabilności pojedynczej instytucji, tylko iż to jest coś, co się w ogromny sposób przekłada na bezpieczeństwo i stabilność kraju jako całości” – powiedział Lusztyn.
Zwrócił uwagę, iż na wielu panelach w trakcie tegorocznego EKF podnoszone kwestie bezpieczeństwa.
“I jak myślimy o tych aspektach bezpieczeństwa, to częściej przychodzi do głowy takie bezpieczeństwo fizyczne. Rozmawiamy o budowie, finansowaniu, zakupie różnego rodzaju amunicji i uzbrojenia. Ale pamiętajmy, iż jednym z elementów bezpieczeństwa kraju jest też stabilność finansowa. Ja bym tutaj chciał a propos tych rekomendacji zaapelować, żeby nie wylewać dziecka z kąpielą” – wskazał wiceprezes.
“Byśmy w takim bezrefleksyjnym pędzie do deregulacji podyktowanej energią i intensywnością Elona Muska, płynącą zza Oceanu, nie wylewać dziecka z kąpielą, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której próbując deregulować dla deregulacji, doprowadzimy do sytuacji, w której byłoby to ze szkodą dla stabilności sektora finansowego w Polsce. Bo, co trzeba docenić, jednym z tych elementów, które przyczyniły się do tej wyróżniającej Polskę okładki ‘The Economist’ z ub. tygodnia, było to, iż po 1989 roku po zmianie systemu jesteśmy jednym z krajów, który nie miał kryzysu bankowego, nie miał kryzysu finansowego” – dodał.
Lusztyn podkreślił, iż Polska przeszła ostatnie światowe kryzysy finansowe “suchą stopą”, bez jakichkolwiek istotnych zawirowań czy dla systemu finansowego, czy dla gospodarki dzięki z jednej strony świadomej polityce nadzorczej, a z drugiej strony – refleksji nad tym, iż jednak potrzebny jest poziom regulacji do tego, żeby zachować bezpieczeństwo.
“Myślę także, iż bardzo ważne jest przesłanie, iż deregulacja nie powinna dotyczyć wyłącznie sektora bankowego. Jest ważna, tak jak powiedzieliśmy wcześniej, ale tak naprawdę należy dążyć do tego, aby deregulacja sprawiała, by nasi klienci mieli znacznie większą łatwość prowadzenia działalności gospodarczej, rozwoju, również wychodzenia poza funkcjonowanie na rynku polskim, bo to wszystko sprawi, iż banki będą miały większą zdolność do ich finansowania, a one będą podejmowały ryzyko, bo tego nam zabrakło w ostatnich latach również w kontekście apetytu na inwestycje, których było za mało i ciągle jest za mało wśród naszych klientów przedsiębiorców” – podsumowała Graczyk z ING.
(ISBnews)