– Rosji zależy na wywołaniu kryzysu energetycznego, ale w Mołdawii, a nie w samym Naddniestrzu. Uniemożliwia produkowanie energii, która trafia do kraju. Zakup energii z omawianego regionu jest, w przybliżeniu, dwa razy tańszy, a niedługo mają być wybory, na które Kreml chce wywrzeć presję – mówi Kamil Całus, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich ds. Mołdawii i Rumunii.
Dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę zostały wstrzymane. Tym samym m.in. Naddniestrze zostało pozbawione paliwa do elektrociepłowni. Separatystyczny rząd poinformował, iż na skutek tego doszło do pożarów ze skutkiem śmiertelnym. Niuanse sytuacji energetycznej Naddniestrza, w rozmowie z Biznes Alert, omawia Kamil Całus, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich ds. Mołdawii i Rumunii.
– Sednem zagadnienia jest to, iż Naddniestrze pod względem technicznym może otrzymywać gaz nie tylko z kierunku ukraińskiego, jak to było dotychczas. Innym potencjalnym kierunkiem jest rewers gazociągu nadbałkańskiego. Ciągle, może to być rosyjskie paliwo, które będzie docierało szlakiem południowym przez: Turcję, rewers nadbałkański i Mołdawię do Naddniestrza.
Ekspert zaznacza, iż problemem nie jest to jak fizycznie dostarczyć paliwo, a skąd będzie pochodziło i ile kosztowało. Do tej pory gospodarka tego regionu była oparta o dwa filary.
Dwa filary gospodarki Naddniestrza
– Pierwszym z filarów gospodarki regionu był darmowy rosyjski gaz, który Naddniestrze otrzymywało od Gazpromu. Drugim zaś dostęp do rynków w Unii Europejskiej. Opiera się na umowie o wolnym handlu podpisanym przez Mołdawię ze wspólnotą w 2014 roku, do której dwa lata później dołączone zostało Naddniestrze – mówi analityk.
Wyjaśnia, iż kontynuowanie darmowych dostaw z Rosji pozwoliłoby egzystować regionowi na obecnych zasadach. Darmowy surowiec pozwala na tanią energię, która zasila przemysł produkujący wyroby eksportowane następnie na bogaty rynek unijny. W przeciwnym przypadku Naddniestrze musiałoby przejść na warunki rynkowe i kupować surowiec od dostawców np. na giełdach europejskich. Podkreśla, iż pośrednikiem w tego typu transakcji musiałaby być jednak prawobrzeżna Mołdawia – tj. Kiszyniów, bo separatystyczne Naddniestrze nie ma umiejętności zawiązywania umów tego rodzaju.
– Tym samym cena produkcji energii by wzrosła, co zrewidowałoby obecny model gospodarczy – dodaje.
Pożary
– Mieszkańcy Naddniestrza, w celu ogrzania swojego mieszkania korzystali najczęściej, czy to ze sprzężonego ogrzewania (kotły osiedlowe) czy prywatnych systemów ogrzewania gazowego. Swojego czasu masowo montowali tego typu źródła ciepła, co nie może dziwić przy tak niskich cenach gazu jakie do tej pory obowiązywały w regionie. Teraz poszukują alternatywy np. w postaci piecyków elektrycznych tzw. farelek czy klimatyzatorów. W obszarach wiejskich pali się w piecach, drzewem, węglem lub czymkolwiek co się do tego nadaje – wyjaśnia Kamil Całus.
– Prowadzi to do sytuacji w których dochodzi do pożaru lub zaczadzenia węglem. Media naddniestrzańskie często o tym donoszą, wykorzystując takie tragedie w przekazie propagandowym. Winą obarczają Mołdawię i Ukrainę, twierdząc, iż decyzja Kijowa o braku transferu kosztuje ludzkie zdrowie i życie – dodaje.
Rozmówca Biznes Alert wskazuje, iż wstrzymanie dostaw gazu tworzy dwa problemy. Bieżący, czyli brak ogrzewania w mieszkaniach, i długodystansowy, czyli zamrożenie gospodarki Naddniestrza.
Gaz, a funkcjonowanie państwa
– Naddniestrze ciągle jest w stanie produkować energię elektryczną. Główną elektrownią jest Mołdawska GRES, która bazowo używa gazu, ale w tej chwili przeszła awaryjnie na antracyt. Obecne zapasy powinny wystarczyć na miesiąc – wyjaśnia Kamil Całus.
Wskazuje, iż w trudnej sytuacji są miejscowe szpitale, które musiały ograniczyć swoją działalność, lub – w niektórych wypadkach – zostać wyłączona.
– Jeszcze przed kryzysem naddniestrzańskim wskazano szereg placówek, na poziomie republikańskim, które są objęte oficjalną ochroną. Energia trafia do nich priorytetowo, bywają też wyposażone w generatory czy indywidualne źródła ciepła. One ciągle funkcjonują – zaznacza rozmówca Biznes Alert.
Wspomina, iż pierwotnie edukacja nie ucierpiała, z racji na prawosławny okres świąteczny, w którym i tak nie odbywały się lekcje. Uległ on jednak zakończeniu.
– Proces edukacji został zatrzymany, nie mógł przebiegać zdalnie z uwagi na przerwy w dostawie energii. Naddniestrze ciągle jest w stanie ją produkować, ale nie w wystarczającej ilości, co prowadzi do codziennych planowanych włączeń. Zasilanie wyłaczane jest na 4 do 8 godzin dziennie. – mówi ekspert.
Podkreśla, iż mocno ucierpiało też życie codzienne mieszkańców Naddniestrza, pozbawionych energii i ciepła.
Co dalej?
Całus wskazuje, iż najważniejsze jest pytanie czy przerwa w dostawie rosyjskiego gazu będzie trwała?
– Uważam, iż nie. Rosja w najbliższych tygodniach, a może choćby dniach wznowi dostawy, przynajmniej częściowo, alternatywnym szlakiem południowym. Zostanie to przy tym przedstawione jako efekt starań polityków prorosyjskich i dowód na ich skuteczność. Kremlowi zależy na wywołaniu kryzysu energetycznego, ale w Mołdawii, a nie w samym Naddniestrzu. Uniemożliwia mu produkowanie energii, która trafia do kraju. Zakup energii z omawianego regionu jest, w przybliżeniu, dwa razy tańszy – mówi rozmówca Biznes Alert.
Przypomina, iż może to wpłynąć na mołdawskie wybory, które odbędą się w połowie bieżącego roku. Zdaniem analityka OSW Rosja nie będzie chciała stracić Naddniestrza poprzez permanentne odcięcie go od gazu.
Rozmawiał Marcin Karwowski
W syndromie odstawienia Naddniestrza od rosyjskiego gazu może pomóc Ukraina