Duża część traderów, zwłaszcza na początku swojej drogi, wpada w pułapkę poszukiwania „Świętego Graala” tradingu. zwykle wyobrażają go sobie jako konkretny wskaźnik, formację świecową lub sekretny algorytm, który pozwoli przewidzieć przyszłość rynkową. Jednak prawdziwy problem, z którym zmagają się uczestnicy rynku, rzadko wynika z braku narzędzi technicznych. Platformy transakcyjne oferują nam dzisiaj więcej danych niż kiedykolwiek w historii. Paradoksalnie, to właśnie ten nadmiar danych, w połączeniu z błędnym podejściem do tego, czym one adekwatnie są, często stanowi źródło największych strat.
Problem leży głębiej – w samej epistemologii, czyli w teorii poznania. Zadajemy sobie pytania:
- „Dlaczego rynek spadł?”
- „Co oznacza ten news?”
- „Jakie będą wyniki spółki XYZ?”
Zakładamy przy tym milcząco, iż rynek jest maszyną logiczną, która przetwarza fakty na ceny w sposób liniowy i przewidywalny. Wierzymy, iż jeżeli zgromadzimy wystarczająco dużo „faktów”, ułożymy z nich kompletny obraz rzeczywistości. To fundamentalny błąd. Rynek nie jest maszyną reagującą na fakty według określonej formuły. Jest złożonym, adaptacyjnym systemem, opartym na interpretacjach, oczekiwaniach, lękach i chciwości milionów uczestników.
W tym artykule podejmiemy próbę dekonstrukcji rynkowej „wiedzy”. Oddzielimy to, co realnie możemy wiedzieć (twarde dane), od tego, co jedynie wydaje się wiedzą (narracje i opinie). Zrozumienie, iż rynek nie działa deterministycznie, a cenami sterują opowieści, a nie same zdarzenia, jest pierwszym krokiem do przejścia z poziomu zgadywania na poziom profesjonalnego zarządzania ryzykiem.
Epistemologia tradingu: dwa porządki wiedzy rynkowej
Na wstępie trzy zdania o tym czym adekwatnie jest epistemologia. Epistemologia to dział filozofii, który zajmuje się tym, skąd mamy wiedzę i kiedy możemy uznać, iż coś naprawdę wiemy. Analizuje, w jaki sposób powstają przekonania oraz kiedy i dlaczego można je uznać za uzasadnione i prawdziwe. Zajmuje się także problemem relacji między podmiotem poznającym, a rzeczywistością. Ta, być może dla niektórych, abstrakcyjna dziedzina ma bardzo praktyczne znaczenie, zwłaszcza w obszarach, w których decyzje muszą być podejmowane na podstawie niepełnej i często sprzecznej informacji – czyli na rynku giełdowym.
Aby skutecznie poruszać się po giełdzie, musimy wprowadzić ostre cięcie epistemologiczne. Musimy nauczyć się kategoryzować każdą informację, która do nas dociera, wpadającą do jednego z dwóch worków. Bez tego podziału trader jest jak statek bez steru, miotany falami każdego nagłówka w serwisach informacyjnych.
Pierwszy porządek wiedzy to fakty weryfikowalne. Są to informacje, które mają oparcie w rzeczywistości materialnej i prawnej. Ich fałszowanie wiąże się z poważnymi konsekwencjami karnymi i finansowymi. Jest to fundament, na którym opiera się zaufanie do systemu finansowego. Choć i tutaj zdarzają się manipulacje (o czym później), to co do zasady, są to punkty stałe w chaotycznym świecie wykresów.
Drugi porządek to sfera interpretacji i narracji. To obszar, w którym znajduje się przytłaczająca większość treści, jakie konsumujemy – newsy, tweety, analizy, komentarze, plotki. Informacje te mogą być prawdziwe, ale w momencie podejmowania decyzji nie mamy narzędzi, by to sprawdzić. Co gorsza, często nie mają one wartości logicznej prawda/fałsz, ale są jedynie opiniami lub próbami racjonalizacji chaosu.
Mieszanie tych dwóch porządków to “grzech pierworodny” wielu inwestorów. Traktowanie prognozy analityka z taką samą powagą jak opublikowanego raportu finansowego prowadzi do budowania strategii na piasku. Przyjrzyjmy się teraz dokładnie obu tym kategoriom.
|
Fakty weryfikowalne |
Narracje i interpretacje |
|
Prawnie regulowane |
Nieregulowane |
|
Możliwe do sprawdzenia |
Nieweryfikowalne w chwili decyzji |
|
Odpowiedzialność za fałsz |
Brak realnej odpowiedzialności |
|
Dane o przeszłości |
Opowieści o przyszłości |
|
Prawda / fałsz |
Opinia / interpretacja |
|
Stabilne w czasie |
Krótkotrwałe i zmienne |
Opis: Dwa porządki informacji rynkowej – tabela. Źródło: Opracowanie własne.
Epistemologia tradingu: fakty weryfikowalne
W świecie finansów istnieje grupa informacji, która posiada status uprzywilejowany. Są to dane regulowane. Spółki giełdowe nie działają w próżni i są podmiotami prawa, zobligowanymi do przestrzegania rygorystycznych standardów sprawozdawczości.
Do tej kategorii zaliczamy przede wszystkim:
- Sprawozdania finansowe: Bilans, rachunek zysków i strat, rachunek przepływów pieniężnych, informacje dodatkowe.
- Raporty bieżące (w Polsce system ESPI/EBI): Komunikaty o zawarciu istotnych umów, zmianach w zarządzie, czy decyzjach o wypłacie dywidendy.
- Informacje poufne: Które spółka ma obowiązek upublicznić, jeżeli mogą one wpłynąć na cenę akcji.
Dlaczego możemy ufać tym danym bardziej niż innym (oczywiście z punktu naukowego nie oznacza to, iż można tym danym ufać na 100%)? Ponieważ nad ich prawdziwością czuwa system prawny. Fałszowanie sprawozdań finansowych to przestępstwo. Członkowie zarządu podpisują się pod raportami własnym nazwiskiem, biorąc za nie odpowiedzialność cywilną i karną. Dodatkowo, raporty roczne podlegają badaniu przez biegłych rewidentów (audytorów), którzy, przynajmniej w teorii, mają za zadanie wykryć nieprawidłowości.
Oczywiście, ktoś powie (i słusznie), iż historia zna przypadki Enronu, Wirecard czy, na polskim podwórku, GetBacku. Audytorzy bywają omylni lub skorumpowani, a księgowość może być „kreatywna”. Jednakże, istnieje gigantyczna różnica między „kreatywną księgowością”, a jawnym kłamstwem w wywiadzie telewizyjnym.
Sprawozdanie finansowe, choćby jeżeli „podrasowane”, musi się bilansować. Gotówka na koncie musi (zazwyczaj) istnieć. Długi muszą być wykazane. To są twarde ograniczenia rzeczywistości. jeżeli spółka raportuje w systemie ESPI zawarcie kontraktu na 100 milionów złotych, to ryzyko, iż ten kontrakt nie istnieje, jest minimalne w porównaniu do ryzyka, iż plotka o takim kontrakcie na forum internetowym jest fałszem. To są jedyne punkty oparcia, jakie realnie mamy. Są to dane o przeszłości, ale dane o relatywnie wysokim stopniu wiarygodności.
Epistemologia tradingu: informacje, które mogą być prawdziwe, ale nie muszą
Wchodzimy teraz na grząski grunt. To tutaj spędza czas większość traderów, odświeżając nerwowo portale branżowe i Twittera (lub jak kto woli X). Do tej kategorii wrzucamy wszystko, co nie jest oficjalnym, prawnie wiążącym komunikatem spółki lub regulatora.
Mamy tutaj:
- Doniesienia medialne i „przecieki”: Dziennikarze często powołują się na „anonimowe źródła”. Czasem te źródła są świetnie poinformowane, a czasem grają we własną grę, próbując manipulować kursem poprzez media.
- Wypowiedzi polityków: Obietnice dopłat, zapowiedzi nowych podatków, wizje strategiczne. Polityk może powiedzieć wszystko, by zyskać poparcie. Rynki reagują gwałtownie, ale ile z tych zapowiedzi staje się praktyką?
- Wywiady z CEO i „Guidance”: Prezes w wywiadzie może roztaczać wizje podboju rynków, rewolucji technologicznej i świetlanej przyszłości. To nie jest raport ESPI. To jest marketing. Prezes ma obowiązek dbać o wartość akcji, więc jego narracja zawsze będzie optymistyczna (lub ostrożna w sposób strategiczny).
- Rekomendacje banków inwestycyjnych i biur maklerskich: „Kupuj”, „Sprzedaj”, ceny docelowe. Pamiętajmy, iż banki inwestycyjne i inne instytucje finansowe to instytucje nastawione na zysk, często posiadające własne pozycje na rynku lub obsługujące emisje akcji danych spółek (konflikt interesów).
- I tym podobne.
Problemem tej sfery nie jest to, iż te informacje są automatycznie fałszywe. Problemem jest weryfikowalność. W momencie, gdy czytasz newsa „Spółka XYZ prowadzi zaawansowane rozmowy z gigantem z USA”, może to być prawda, a może to być plotka wypuszczona przez kogoś, kto chce sprzedać pakiet akcji na górce. Ty, jako drobny inwestor, nie masz żadnej możliwości sprawdzenia tego tu i teraz.
Opieranie decyzji inwestycyjnych na tej sferze to obstawianie, czy czytana właśnie historia okaże się faktem, czy fikcją. Nie chodzi tutaj o to, aby udawać, iż te niemożliwe do zweryfikowania informacje są bezwartościowe i nie mają żadnego wpływu na rynek. Mają, ponieważ na giełdzie często to właśnie narracja wokół jakiejś spółki czy wydarzenia steruje ceną aktywów. Bardziej chodzi tutaj o to, aby być świadomym tego co możemy wiedzieć, a czego nie możemy wiedzieć, aby przynajmniej móc podejmować przemyślane decyzje i odpowiednio zarządzać ryzykiem poszczególnych pozycji.
“Analiza wsteczna zawsze skuteczna”
Jednym z najbardziej fascynujących i zarazem mylących zjawisk na rynku jest codzienna praca mediów finansowych, która polega na przypisywaniu przyczyn do skutków.
Wyobraźmy sobie typową sesję. Indeks S&P 500 spada o 1,5% w pierwszej połowie dnia. Nagłówki krzyczą: „Giełda nurkuje w obawie przed recesją i rosnącą inflacją”. Dwa dni później następuje odbicie i indeks kończy tydzień na plusie. Wieczorne nagłówki zmieniają się na: „Inwestorzy ruszyli na zakupy, ignorując obawy o inflację”.
Czy inflacja zmieniła się w ciągu tych 3 dni? Nie. Czy ryzyko recesji zniknęło? Nie. Zmieniła się tylko cena, a dziennikarze i analitycy musieli dopasować narrację do nowej rzeczywistości na wykresie.
To jest błąd narracji (ang. narrative fallacy), o którym pisał Nassim Taleb, autor popularnej książki “Czarny Łabędź”, opisującej zjawisko o tej samej nazwie. Ludzki mózg nie znosi próżni i losowości. Musimy widzieć związki przyczynowo-skutkowe, choćby tam, gdzie ich nie ma. Rynek jest systemem, w którym miliony decyzji są podejmowane jednocześnie z tysięcy różnych powodów: jeden fundusz musi sprzedać, bo ma umorzenia jednostek, inny kupuje, bo algorytm wyłapał sygnał techniczny, ktoś inny zamyka pozycję, bo potrzebuje gotówki na dom.
Suma tych działań daje ruch ceny. Analityk widzi ten ruch i ex-post dokleja do niego najbardziej pasujący „news” dnia. jeżeli rynek rośnie, wybiera się dobre dane. jeżeli spada, wybiera się złe.
Zrozumienie tego mechanizmu jest najważniejsze dla „higieny psychicznej” tradera. Większość „powodów” podawanych w mediach to szum informacyjny, mający na celu zaspokojenie naszej poznawczej potrzeby porządku. Nie mają one wartości prognostycznej. To tylko uspokajacz dla naszego mózgu, który boi się chaosu.
Rynek jako system niedeterministyczny
W fizyce klasycznej, jeżeli uderzysz bilę z odpowiednią siłą i pod odpowiednim kątem, możesz dokładnie przewidzieć, gdzie ona poleci. To jest determinizm: Wydarzenie A prowadzi do reakcji B. Wielu inwestorów podświadomie przenosi ten model na rynek.
Myślą:
„Jeśli bank centralny podniesie stopy procentowe (A), to giełda musi spaść (B)”.
Albo:
„Jeśli spółka pokaże rekordowe zyski (A), to kurs musi wzrosnąć (B)”.
Kiedy rynek zachowuje się inaczej, traderzy czują się oszukani.
„To nielogiczne!”, „Rynek jest zmanipulowany!”.
Zależność „Wydarzenie -> Reakcja” nie jest określona i przewidywalna. Zależy od tysiąca zmiennych, z których najważniejszą jest pozycjonowanie rynku (ile osób już kupiło, a ile sprzedało) oraz sentyment.
To samo wydarzenie (Fakt A) może wywołać dwie skrajnie różne reakcje (B lub C), w zależności od kontekstu. Determinizm w tradingu jest mitem. Nie ma prostych reguł „jeśli-to”. Jest tylko nieustanna gra prawdopodobieństw w zmieniającym się otoczeniu.
Fakty vs oczekiwania: dlaczego „dobre dane” nie muszą oznaczać wzrostów
To prowadzi nas do jednego z najważniejszych konceptów w epistemologii rynkowej: Rynek nie wycenia faktów, ale relację faktów do oczekiwań.
Cena akcji w danej chwili zawiera w sobie sumę wszystkich oczekiwań inwestorów co do przyszłości. To jest tzw. „dyskontowanie”. jeżeli wszyscy spodziewają się, iż spółka X zarobi miliard złotych, to cena akcji już teraz jest wysoka, tak jakby te pieniądze już były w kasie.
Co może się stać w dniu publikacji wyników?
- Spółka zarabia 1 miliard (zgodnie z prognozą). Reakcja? Często brak reakcji lub spadek („sprzedaj fakty”). Dlaczego? Bo nie pojawiła się nowa, pozytywna narracja, która nie byłaby już w cenie. Ci, którzy kupili pod wyniki, teraz realizują zyski.
- Spółka zarabia 1,1 miliarda (lepiej niż oficjalnie, ale gorzej niż wynosiły tzw. „szepty” ulicy). Reakcja? Gwałtowny spadek. Oficjalnie dane są świetne, ale realne oczekiwania były wyższe.
Dla początkującego tradera to szok poznawczy. „Przecież wyniki są świetne, dlaczego spada?”. Odpowiedź brzmi: bo były gorsze niż oczekiwano.
Sytuacje odwrotne także widziane były wielokrotnie na rynku, gdzie biznes spółki XYZ pod wieloma względami rozwijał się świetnie, a wycena i zmienność akcji tej spółki sugerowały zupełnie co innego (tak jak poniżej). Ten dysonans często wynika właśnie z różnicy między faktami, a ich percepcją i to dobry moment, na przejście do tego tematu.
Spadek kursu $META w 2022 roku o ponad 70%, mimo iż spółka przez cały czas miała silną pozycję rynkową, gotówkę na inwestycje, generowała i generowała miliardy zysków – dysonans między faktami, a ich percepcją. Źródło: tradingview.com
Dane na temat kwartalnych przychodów Meta w okresie spadków roku 2022. Źródło: macrotrends.netTrader nie handluje na wynikach spółek. Trader handluje na interpretacjach. Tylko różnica między tym, co rynek zakładał, a tym, co się wydarzyło, generuje nowy ruch cenowy. Dlatego analiza samych fundamentów bez analizy sentymentu (chociażby poprzez analizę technicznej struktury rynku) i oczekiwań (wyceny) jest niepełna i często prowadzi do błędnych wniosków.
Epistemologia tradingu: narracje jako siła sprawcza ruchów rynkowych
Skoro twarde fakty są często „w cenach”, a determinizm nie działa, co tak naprawdę napędza wielkie ruchy rynkowe? Odpowiedź brzmi: Narracje. Opowieści.
Robert Shiller, noblista z ekonomii, ukuł termin „Narrative Economics”. Twierdzi on, iż viralowe opowieści mają realny wpływ na gospodarkę. Na giełdzie jest to widoczne jak na dłoni.
Przyjrzyjmy się bańce „Dot-com” z roku 2000. Czy w momencie, gdy spółki internetowe rosły po kilkaset procent w bardzo krótkim czasie, opierało się to na twardych danych z raportów za ostatni kwartał? Głównym paliwem była opowieść o przyszłości, gdyż internet nie był wówczas ani choćby trochę bliski przybrania dzisiejszej formy.
Bańka dot-com na przełomie tysiącleci – indeks Nasdaq Composite wracał do szczytowego poziomu tego okresu przez przeszło 14 lat. Źródło: tradingview.comNarracja brzmiała:
„Internet zmieni świat na niespotykaną dotychczas skalę. Kto nie zainwestuje teraz, przegapi kolejną rewolucję przemysłową”.
Ta historia była tak potężna, iż wyłączała krytyczne myślenie o wycenie. Często również te historie są o tyle pobudzające wyobraźnię, iż po prostu jest w nich wiele prawdy. Ostatecznie internet okazał się przełomowym pod wieloma względami, wynalazkiem, ale to nie oznacza, iż kupowanie kota w worku pod postacią spółek-wydmuszek było trafnym posunięciem (choć oczywiście łatwiej ocenić to po fakcie). Inwestorzy kupują marzenia, wizje i udział w „nowej erze” wielu dziedzin gospodarki i poszczególnych spółek.
Co ciekawe, narracje mają zdolność samospełniania się, tak jak w teorii refleksywności określił to George Soros.:
- Narracja o sukcesie podbija cenę akcji.
- Rosnąca cena akcji waliduje narrację.
- Kolejni inwestorzy przyłączają się do zakupu akcji.
- Cena akcji rośnie.
- Powrót do punktu 1.
Rynek dyskontuje historie znacznie szybciej i agresywniej niż liczby. Liczby są nudne, liniowe. Historie są wykładnicze, emocjonalne. Zrozumienie, jaka narracja aktualnie dominuje na rynku (np. „recesja”, „pivot FEDu”, „wojna”, „AI”), jest ważniejsze dla krótko- i średnioterminowego tradera niż analiza wskaźnikowa i rzetelne określenie fundamentów. Nie musisz wierzyć w narrację, ale inni z pewnością w nią wierzą i to oni przesuwają cenę, wobec której Ty musisz się dostosować.
Epistemologia tradingu: praktyka zarządzania niewiedzą
Przechodząc do części praktycznej, podsumujmy:
- Większość newsów to szum,
- Wyjaśnienia analityków często są dorabiane po fakcie,
- Reakcje rynku nie są deterministyczne,
- Fakty liczą się mniej niż oczekiwania i narracje.
To co ma zrobić trader? Jak zarabiać w środowisku, w którym „nie wiemy, dlaczego coś się dzieje”?
Warto przemyśleć porzucenie prób przewidywania wydarzeń rynkowych, na rzecz planowania i egzekwowania przemyślanych reakcji na nie. Zamiast próbować przewidzieć, co zrobi bank centralny i jak zareaguje rynek, trader powinien skupić się na tym, co rynek faktycznie robi w reakcji na te dane.
Twoimi jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi są (z pewnością w krótkim i średnim terminie):
- Cena: Ostateczny sędzia. jeżeli cena rośnie mimo złych wiadomości, to znaczy, iż popyt jest silny (być może „złe wieści” były już w cenie, a może są “złe” tylko z twojej perspektywy?). Cena nie kłamie, choć bywa myląca.
- Wolumen: Pokazuje, czy za ruchem ceny stoją prawdziwe pieniądze.
- Zmienność: Mówi o emocjach i ryzyku.
Trading w ujęciu epistemologicznym przestaje być grą w „kto ma lepszą szklaną kulę”. Staje się grą w zarządzanie prawdopodobieństwem.
„Nie wiem, czy wyniki będą dobre, ale wiem, iż jeżeli cena przebije poziom X, to rośnie prawdopodobieństwo kontynuacji trendu.”
„Nie wiem, czy to koniec bessy, ale narracja o pivotcie Fedu jest tak silna, iż nie chcę grać przeciwko niej.”
Ten typ myślenia towarzyszy najlepszym traderom i będzie towarzyszył także i Tobie, gdy zrozumiesz naturę informacji, którymi traderzy i inwestorzy “karmieni są” na porządku dziennym.
Przewaga na rynku z reguły nie wynika z posiadania informacji, której nie mają inni (to nielegalne lub niemożliwe), ale z behawioralnej asymetrii informacji dostępnych dla wszystkich i lepszego zarządzania ryzykiem, gdy nasza hipoteza okazuje się błędna.
Podsumowanie
Na końcu tej drogi dochodzimy do paradoksalnego wniosku: Najlepszym, co trader może wiedzieć, jest świadomość tego, jak mało wie.
Arogancja („Wiem, iż musi wzrosnąć, bo wskaźniki są tanie”) to najkrótsza droga do bankructwa. Pokora epistemologiczna oznacza akceptację faktu, iż rynek jest chaotyczną sumą milionów umysłów i algorytmów, której nie da się w pełni zamknąć w logicznym modelu deterministycznym.
Inwestor, który to zrozumie, przestaje walczyć z rynkiem. Przestaje obrażać się na rzeczywistość, gdy ta nie pasuje do jego analizy. Zamiast tego, staje się obserwatorem przepływu kapitału i narracji. Akceptuje niepewność jako naturalne środowisko pracy.
Twoim celem nie jest „mieć rację”. Twoim celem jest zarabiać pieniądze. Często wymaga to porzucenia własnego ego i przyznania:
„Nie rozumiem dlaczego to rośnie, ale widzę, iż rośnie, więc przyłączam się do ruchu z odpowiednim stop-lossem„.
To jest moment, w którym przestajesz być analitykiem-teoretykiem, a stajesz się traderem-praktykiem.
W świecie giełdowym, gdzie prawda miesza się z fikcją, a fakty z narracjami, jedyną prawdą, która ma znaczenie na koniec dnia, jest stan Twojego rachunku.

3 godzin temu