Europa dwóch energetycznych prędkości

3 dni temu

Węgry pozostają największym importerem rosyjskiego gazu w UE i sprzeciwiają się unijnym planom odejścia od rosyjskich surowców do 2028 roku. Budapeszt powołuje się na ograniczenia infrastrukturalne. Brak integracji energetycznej pogłębia podziały w Europie.

Węgry, ze względu na brak dostępu do morza i niewystarczającą infrastrukturę, przez cały czas polegają na rosyjskiej energii, mimo unijnego planu REPowerEU zakładającego odejście od rosyjskich surowców do 2028 roku.

Budapeszt, podobnie jak Słowacja i Austria, sprzeciwia się tym planom argumentując to potrzebami zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego oraz faktem posiadania ograniczonej infrastruktury do importu alternatywnych źródeł.

Geografia wrogiem

W rozmowie z Financial Times w połowie czerwca węgierski minister spraw zagranicznych, Péter Szijjártó, stwierdził, iż osoby zarzucające jego rządowi bliskie powiązania z Rosją “wykazują całkowity brak zrozumienia dla regionalnych uwarunkowań fizycznych i infrastrukturalnych” jego regionu.

Szijjártó zaznaczał, iż w odróżnieniu od Niemiec i Francji, które zbudowały własne terminale do odbioru skroplonego gazu ziemnego, Węgry jako kraj bez dostępu do morza muszą polegać na infrastrukturze energetycznej swoich sąsiadów.

W przeciwieństwie do Niemiec czy Francji, które zainwestowały znaczne środki w infrastrukturę do importu skroplonego gazu ziemnego, „jesteśmy krajem śródlądowym, zależnym od naszych sąsiadów i ich sąsiadów.” – zaznaczał Szijjártó.

Węgry pozostają w znacznym stopniu uzależnione od rosyjskich węglowodorów i są w tej chwili największym odbiorcą rosyjskiego gazu w Unii Europejskiej. Surowiec ten dociera do tego kraju głównie za pośrednictwem gazociągu TurkStream, który przebiega przez Turcję i Bułgarię.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, iż udział rosyjskiego gazu w unijnym imporcie spadł z 45 procent w 2021 roku do 19 procent w poprzednich dwunastu miesiącach. W tym samym okresie jedynie 3 procent importowanej do UE ropy pochodziło z Rosji.

Znaczne różnice cen

Brytyjski dziennik Financial Times podaje, iż rosnące ceny energii na południowym wschodzie Europy pogłębiają różnice w UE i komplikują wspólną strategię odejścia od rosyjskich węglowodorów.

– Brak w pełni zintegrowanego systemu energetycznego w Unii Europejskiej stawia nas w niekorzystnej pozycji. Wypełniamy nasze zobowiązania w zakresie realizacji celów strategii energetycznej. Dlaczego zatem mamy ponosić znacznie wyższe koszty na rynku, który przynajmniej w założeniu powinien dążyć do wyrównania cen? 一 pytał premier Grecji Kyriakos Mitsotakis.

Zgodnie z danymi organizacji Ember, najwyższe ceny za energię w kwietniu tego roku odnotowano we Włoszech, gdzie wyniosły one 101,01 euro za megawatogodzinę, co oznacza spadek o 16 procent w porównaniu z marcem. W Niemczech cena osiągnęła poziom 78,51 euro/MWh (spadek o 15 procent), natomiast we Francji spadła aż o 45 procent, do 42,21 euro/MWh. Jeszcze większą obniżkę zanotowano w Hiszpanii, gdzie cena zmniejszyła się o 48 procent i wyniosła zaledwie 27,44 euro/MWh. W Szwecji zaś odnotowano poziom 33,46 euro/MWh, co stanowiło spadek o 18,4 procent.

W Europie Środkowej ceny były wyraźnie wyższe. W Polsce średnia cena dnia następnego w kwietniu wyniosła 81,70 euro za megawatogodzinę, na Słowacji – 85,15 euro/MWh, a na Węgrzech – 86,35 euro/MWh.

Bruksela pozostaje nieugięta

Komisja Europejska zamierza do 2028 roku całkowicie wycofać się z importu rosyjskich paliw kopalnych, utrzymując zakaz ich sprowadzania niezależnie od ewentualnego zakończenia działań wojennych na Ukrainie.

Jak podkreślił unijny komisarz ds. energii, Dan Jørgensen, w połowie czerwca, doświadczenia związane z wykorzystywaniem przez Rosję surowców energetycznych jako narzędzia presji politycznej uzasadniają konieczność trwałego zerwania tych powiązań.

W ramach nowych propozycji wprowadzone zostaną zakazy importu oraz świadczenia usług powiązanych z rosyjskim gazem. Obowiązujące w tej chwili kontrakty będą musiały zostać wypowiedziane najpóźniej do stycznia 2026 roku lub – w przypadku niektórych umów – do 2028 roku.

Tomasz Winiarski

Idź do oryginalnego materiału