- Koncepcja uniezależniania się Unii Europejskiej od światowych koncernów technologicznych, a także budowania swojej suwerenności cyfrowej zaczęła nabierać znaczenia politycznego po 2020 roku.
- Jej zwolennicy wskazują na zależność europejskiego sektora cyfrowego od firm spoza UE. Np. w przypadku usług chmury obliczeniowej, aż 65 proc. udziału w rynku Unii Europejskiej mają trzy amerykańskie przedsiębiorstwa.
- Poprzez takie regulacje jak Digital Services Act (DSA), AI Act czy Digital Markets Act (DMA) Unia Europejska próbuje chronić swój rynek przed amerykańskimi koncernami cyfrowymi i wspierać swoje przedsiębiorstwa. Na liście bardzo dużych platform internetowych wyznaczonych przez Komisję Europejską w ramach np. Digital Services Act (DSA) znajduje się w tej chwili tylko jedna platforma, która jest europejska. W związku z tym powyższe regulacje są głównie wymierzone w duże amerykańskie firmy cyfrowe.
- Intencje a realne efekty to dwie różne kwestie. Koncepcja suwerenności cyfrowej Unii Europejskiej będzie w długim terminie prowadzić do jeszcze większego wykluczenia europejskich firm w światowym wyścigu cyfrowym. Technologia cyfrowa musi mieć znaczenie globalne, żeby się rozwijać. Izolacjonizm i protekcjonizm spowodują efekt odwrotny od pożądanego.
- W Unii Europejskiej istnieje potrzeba stworzenia Unii Rynków Kapitałowych. Sama kapitalizacja rynkowa amerykańskiego Apple w 2023 roku była większa niż całego niemieckiego rynku akcji.
W czasie gwałtownego rozwoju technologii cyfrowych, które stanowią fundament współczesnej gospodarki i infrastruktury, zagadnienie suwerenności cyfrowej zyskuje coraz większe znaczenie polityczne. Suwerenność cyfrową powszechnie rozumie się jako zdolność do samodzielnego kreowania, kontrolowania i korzystania z kluczowych zasobów technologicznych, w tym infrastruktury danych, platform cyfrowych, półprzewodników oraz rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Problem jest taki, iż pod pozorem suwerenności cyfrowej w Unii Europejskiej przemyca się regulacje, które są wprost wymierzone w amerykańskie firmy cyfrowe i ograniczają ich działanie. Do tego tworzy się dla nich nowe podatki i restrykcyjny system kar finansowych. Pomimo licznych inicjatyw politycznych i gospodarczych Unia Europejska nie dorównuje Stanom Zjednoczonym ani Chinom w kluczowych segmentach innowacji technologicznych. Choć podejmowane są zdecydowane próby zmniejszenia tej luki technologicznej, to poza powiększającą się liczbą regulacji, a także ciągłym zwiększaniem finansowania na projekty cyfrowe, przez cały czas nie znaleziono odpowiedniego rozwiązania, aby poprawić tę sytuację. W poniższej analizie prześledzimy koncepcje budowy suwerenności technologicznej Unii Europejskiej i to jak zmieniała się ona w ostatnich latach. Poruszymy również wątek, dlaczego często (i niekiedy specjalnie) myli się bezpieczeństwo cyfrowe oraz suwerenność cyfrową, stosując naprzemiennie i zarazem błędnie oba te określenia. Można odnieść wrażenie, iż europejscy decydenci stawiają na swojego rodzaju protekcjonizm technologiczny, a poprzez bariery rynkowe chcą powstrzymać rozwój konkurencji. Przeczy to powszechnie przyjętym założeniom, iż technologie cyfrowe muszą być globalne, aby się rozwijać.
Koncepcje budowy suwerenności technologicznej Unii Europejskiej
Pojęcie cyfrowej suwerenności odnosi się do zdolności Unii Europejskiej do samodzielnego tworzenia, kontrolowania i zabezpieczania kluczowych technologii cyfrowych bez uzależnienia od zewnętrznych dostawców oraz hegemonów technologicznych. Koncepcja wzmocnienia transformacji cyfrowej była już zawarta w europejskiej agendzie cyfrowej z 2010 roku. Pierwsza agenda cyfrowa skupiała się głównie na obniżeniu kosztów łączności elektronicznej, lepszej ochronie konsumentów w sektorze telekomunikacji, a także większemu dostępowi do Internetu[1]. Nie poruszała ona zbyt szczegółowo (w porównaniu do działań z ostatnich lat) kwestii suwerenności technologicznej – ten pogląd ewoluował i zaczął się pojawiać dopiero później. Jeszcze w 2015 roku priorytetem była strategia jednolitego rynku cyfrowego, która została ogłoszona przez Komisję Europejską 6 maja 2015 roku pod przewodnictwem Jeana-Claude’a Junckera. Jej celem było przekształcenie narodowych rynków cyfrowych w jeden zintegrowany rynek cyfrowy, eliminując bariery dla transgranicznych transakcji online, wzmacniając zarazem konkurencyjność europejskiej gospodarki cyfrowej. Jednym z głównych postulatów jednolitego rynku cyfrowego był lepszy dostęp do towarów i usług online dla konsumentów oraz przedsiębiorstw. Zawarto w nim między innymi uproszczenie procedur VAT dla transakcji transgranicznych oraz zmianę przepisów dotyczących praw autorskich. Na ówczesnym etapie nie tworzono regulacji, które wprost uderzały w amerykańskie koncerny cyfrowe, a skupiano się na ulepszeniu rynku wewnętrznego Unii Europejskiej w tym zakresie. Dalsze działania obejmowały zwiększenie ochrony danych osobowych, cyfryzacji przemysłu i usług, a także rozwój gospodarki opartej na danych i chmurze. Trudno jednak mówić o tym, iż w początkowym okresie po 2015 roku jednym z głównych postulatów była niezależność cyfrowa Unii Europejskiej. Obiektywnie patrząc, raczej była to jej transformacja. W tamtym okresie zaczęły jednak pojawiać się pierwsze bariery regulacyjne, które ograniczały dostęp do europejskiego rynku zagranicznym koncernom cyfrowym. Jako pierwszą poważną barierę regulacyjną wskazuje się rozporządzenie dotyczące polityki RODO. Głównym celem rozporządzenia była w założeniu ochrona praw obywateli UE, ujednolicenie przepisów oraz zwiększenie kontroli obywateli nad swoimi danymi osobowymi. Jednakże rozporządzenie nałożyło szereg obowiązków na przedsiębiorstwa. Według IAPP i EY, firmy z listy „Fortune 500” musiały wydać ok. 7,8 mld dolarów na dostosowanie swojej polityki prywatności do rozporządzenia RODO[2], a problem dotyczył głównie przedsiębiorstw zlokalizowanych poza Unią Europejską, ale działających na europejskim rynku. W sierpniu 2020 roku po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej każde przekazywanie danych osobowych do Stanów Zjednoczonych w ramach transgranicznego przetwarzania zostało uznane za niezgodne z przepisami RODO. Stany Zjednoczone nie zostały uznane przez Unię Europejską za państwo zapewniające porównywalny poziom ochrony danych. Problem ten dotyczy m.in. największych firm technologicznych takich, jak dostawcy usług chmurowych (np. AWS, Microsoft) czy serwisy społecznościowe (np. Facebook, Google)[3]. Dopiero w lipcu 2023 roku Komisja Europejska przyjęła nową decyzję o adekwatności dla Transatlantyckiego Ramowego Porozumienia o Ochronie Danych (DPF). Oznaczało to, iż firmy w Stanach Zjednoczonych certyfikowane w ramach DPF mogą legalnie otrzymywać dane z Unii Europejskiej[4]. jeżeli jakaś firma nie przystąpiła do tego, to przez cały czas transfer danych może być niezgodny z RODO.
Unia Europejska po wprowadzeniu RODO jeszcze bardziej zaczęła zaostrzać swoją politykę w kwestii suwerenności cyfrowej. W 2020 roku Parlament Europejski wydał dokument: „Digital sovereignty for Europe”. Dotyczy on potrzeby zbudowania własnej cyfrowej suwerenności względem dominacji amerykańskich i chińskich gigantów technologicznych. Zwrócono w nim uwagę na ryzyko uzależnienia się od obcych technologii w obszarach sztucznej inteligencji, superkomputerów czy sieci 5G. W ramach dotychczasowych działań Unii Europejskiej do 2020 roku, opracowanie wskazywało na stosowane instrumenty wsparcia finansowego. Szczególnie w przypadku programu badawczo‑innowacyjnego Horizon 2020, który posiadał budżet w wysokości 80 mld euro w latach 2014–2020. W założeniu miał on wspierać projekty w obszarach nanoelektroniki, robotyki, 5G, big data, chmury i sztucznej inteligencji. Dodatkowo uruchomiono inicjatywy takie jak 5G‑PPP, fundusz inwestycyjny w sztuczną inteligencję i blockchain, a także duże projekty kwantowe, mające na celu zacieśnienie współpracy międzysektorowej oraz wzmocnienie europejskich zdolności technologicznych[5]. W perspektywie finansowej w latach 2021–2027 przewidziano 100 mld euro na program Horizon Europe oraz 9,2 mld euro na program Digital Europe, który ma umożliwić przyciągnięcie ponad 20 mld euro rocznych inwestycji w sztuczną inteligencję. Wśród rekomendacji w dokumencie z 2020 roku znaleźć można również potrzebę powołania agencji monitorującej inwestycje zagraniczne, aby chronić najważniejsze technologie Unii Europejskiej przed przejęciami i tworzeniem grupy dominującej na rynku. Jednakże powyższe kwoty nie są tak duże, gdy porówna się je z wartościami inwestycji podwyższonego ryzyka sektora prywatnego (Venture Capital) w Stanach Zjednoczonych. Inwestycje Venture Capital (VC) dotyczą głównie finansowania młodych firm we wczesnych fazach rozwoju. W samym 2021 roku wartość inwestycji VC w Stanach Zjednoczonych wyniosła 344,7 mld dolarów[6], czyli więcej niż wszystkie wskazane wyżej programy unijne razem wzięte od 2014 do 2027 roku. Dlatego koncepcja uniezależniania się Unii Europejskiej od światowych koncernów technologicznych w swoich założeniach może się nie udać, pomimo iż budowa suwerenności cyfrowej nasiliła się jeszcze bardziej po 2020 roku. W marcu 2021 roku Komisja Europejska przedstawiła „Kompas Cyfrowy 2030”, wyznaczając cztery główne cele cyfrowej transformacji UE do 2030 roku. Jednym z kluczowych zagadnień był postulat dotyczący produkcji półprzewodników. W tym założeniu Unia Europejska powinna osiągnąć 20 proc. udziału w rynku światowym[7], a 75 proc. firm powinno korzystać z chmury, sztucznej inteligencji lub big data.
Postulaty cyfrowe z „Raportu Draghiego”
W obliczu nasilającej się rywalizacji technologicznej pomiędzy USA a Chinami i coraz większą marginalizacją europejskich przedsiębiorstw w tym zakresie, były szef Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghi, zaprezentował szeroką koncepcję wzmocnienia cyfrowej konkurencyjności Unii Europejskiej. Jego raport z drugiej połowy 2024 roku był szeroko omawiany przez ekonomistów i polityków na całym świecie. Rekomendacje z „Raportu Draghiego” w zakresie przemysłu cyfrowego skupiają się na pokonaniu kluczowych barier strukturalnych, które osłabiają pozycję Unii Europejskiej. Jego zdaniem jednym z istotniejszych czynników było niewykorzystanie pierwszej fali cyfryzacji w latach dziewięćdziesiątych[8]. Efektem zaniechań w transformacji cyfrowej jest aż 65 proc. udziału trzech amerykańskich przedsiębiorstw w europejskim rynku usług chmury obliczeniowej. W raporcie wskazuje się również na dysproporcje finansowania w zakresie technologicznym. Przedsiębiorstwa z Unii Europejskiej otrzymują zaledwie 6 proc. całkowitego finansowania przeznaczanego na rozwój projektów z zakresu sztucznej inteligencji. Dla porównania zdecydowana większość tych środków trafia do firm z siedzibą w Stanach Zjednoczonych, które pozyskują aż 61 proc. globalnych inwestycji. Na drugim miejscu plasują się firmy z Chin, przyciągając 17 proc. tego rodzaju kapitału[9]. Pokazuje to znaczną dysproporcję w poziomie wsparcia finansowego między regionami świata i niewielką rolę Unii Europejskiej w tym zakresie. Świadczy o tym również statystyka, iż wśród 50 największych firm technologicznych na świecie jest tylko pięć z Europy[10]. Ponadto Mario Draghi wskazuje w swoim raporcie, iż 40 spośród 147 startupów o wartości przekraczającej 1 mld dolarów przeniosło swoje siedziby z Europy, a ich głównym miejscem docelowym są Stany Zjednoczone.
W poszukiwaniu rozwiązań na poprawę tego stanu rzeczy Mario Draghi zaproponował konsolidację operatorów telekomunikacyjnych, aby stworzyć podmioty o skali pozwalającej konkurować z globalnymi gigantami. Ponadto chciałby również wprowadzenia opłat od dostawców treści internetowych dla operatorów za korzystanie z infrastruktury. Choć nie oznacza to wprost wprowadzenia podatku cyfrowego wycelowanego w amerykańskie koncerny cyfrowe, to w praktyce oznacza jego wdrożenie w innej formie. Zgodnie z założeniem duże platformy internetowe (prowadzące na przykład streaming treści wideo) partycypowałyby w kosztach utrzymania i rozbudowy infrastruktury telekomunikacyjnej, z której korzystają. Sam pomysł jest wskazywany jako kontrowersyjny i został on poddany silnemu lobbingowi przez europejskie firmy telekomunikacyjne. Wskazuje się również na potrzebę wzrostu liczby inwestycji. Łączna suma rocznych inwestycji związanych z transformacją energetyczną i cyfrową powinna oscylować w granicach 750–800 mld euro rocznie, aby pobudzić konkurencyjność Unii Europejskiej. Najważniejsze w finansowaniu według Draghiego powinny być trzy sektory. Należą do nich infrastruktura szerokopasmowego Internetu wraz z towarzyszącym jej sprzętem i oprogramowaniem, rozwój zdolności obliczeniowych oraz technologii związanych ze sztuczną inteligencją, a także produkcją i innowacyjnością w obszarze półprzewodników. Mario Draghi zawarł także postulat stworzenia unii rynków kapitałowych. Czyli szerszej integracji europejskich rynków kapitałowych, aby lepiej kierować oszczędności gospodarstw domowych na inwestycje w innowacje i nowe technologie. Wśród innych rekomendacji można również znaleźć między innymi stworzenie organizacji na wzór amerykańskiego DARPA, czyli agencji rządowej zajmującej się rozwojem technologii wojskowej. Kluczowymi czynnikami kształtującymi nową politykę Unii Europejskiej według Draghiego powinna być deregulacja przepisów, a także położenie większego nacisku na współpracę publiczno-prywatną oraz zwiększenie inwestycji w sektor prywatny związany z gospodarką cyfrową.
Ograniczanie ekspansji zagranicznych firm technologicznych na europejskim rynku
Wraz z rozwojem zagranicznych technologii cyfrowych na europejskim rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej regulacji Unii Europejskiej, które są odczuwalne głównie dla amerykańskich koncernów cyfrowych działających na europejskim rynku. Wynika to głównie z tego, iż funkcjonuje stosunkowo kilka europejskich dużych firm cyfrowych. Jedną z regulacji jest Digital Services Act (DSA), które weszło w życie w 2022 roku i zaczęło być stopniowo stosowane od 2023 roku. Celem DSA jest uregulowanie działalności platform internetowych (np. Facebooka, TikToka). Platformy muszą ujawniać jak działają ich algorytmy rekomendacji i moderacji treści. Co więcej, powstał obowiązek walki z dezinformacją i szybkiego reagowania na nielegalne treści. Znacznemu ograniczeniu została też poddana możliwość dobierania reklam względem preferencji użytkowników portali społecznościowych, co znacząco utrudnia tworzenie odpowiednio spersonalizowanych kampanii marketingowych, a także uderza w podstawy biznesowe oparte na modelu reklamowym. Dla bardzo dużych platform, do których zaliczają się wszystkie główne amerykańskie serwisy, DSA wprowadza obowiązek przeprowadzania corocznych ocen ryzyka dotyczących wpływu na zdrowie publiczne, procesy demokratyczne i bezpieczeństwo danych. Digital Services Act jest mocno krytykowany przez Stany Zjednoczone i obecną administrację Donalda Trumpa. Przewodniczący Federalnej Komisji Łączności (FCC) – Brendan Carr – powiedział w kwestii DSA, że: „Europa zmierza w kierunku, który jest fundamentalnie sprzeczny z amerykańską tradycją wolności słowa”[11]. Ponadto Amerykanie zarzucają Unii Europejskiej, iż DSA jest wymierzone w amerykańskie platformy internetowe. W odpowiedzi na unijne przepisy, amerykańskie platformy podejmują działania dostosowawcze, ale równocześnie ograniczają inwestycje w UE oraz część funkcji. Na przykład Meta zapowiedziała wycofanie narzędzia CrowdTangle, stosowanego do monitorowania wyborów. Zdaniem Unii Europejskiej w tym przypadku nie było odpowiedniego nadzoru nad dezinformacją w trakcie kampanii do Parlamentu Europejskiego[12]. Zgodnie z DSA bardzo duże platformy internetowe są zobowiązane również do uiszczania corocznych opłat nadzorczych na rzecz Komisji Europejskiej. W 2025 roku łączna suma tych opłat wyniosła 58,2 miliona euro. Rozłoży się ona na wszystkie firmy objęte obowiązkiem uiszczania opłat, w tym Google, Amazon, Meta, Apple i TikToka[13]. W związku z tym Meta, Google i TikTok wszczęły postępowania sądowe kwestionujące sposób obliczania ich indywidualnych opłat. DSA oznacza też znaczący wzrost kosztów operacyjnych platform internetowych, w tym zatrudnienie tysięcy dodatkowych moderatorów w językach urzędowych Unii Europejskiej. Dodatkowo trwa spór pomiędzy Unią Europejską a właścicielem platformy X – Elonem Muskiem. Zgodnie z DSA, portal przedsiębiorcy miałby otrzymać karę finansową przekraczającą aż 1 mld dolarów[14]. Natomiast sam Elon Musk stwierdził choćby publicznie, iż Komisja Europejska działa wbrew zasadom demokracji[15]. Regulacja DSA w swoim założeniu miała chronić Europejczyków przed dezinformacją, a stała się narzędziem do kontrolowania dużych zagranicznych firm technologicznych i tworzenia barier dla amerykańskich dużych firm cyfrowych. Problem prawie nie dotyczy europejskich przedsiębiorstw. Na liście bardzo dużych platform internetowych wyznaczonych przez Komisję Europejską w ramach Digital Services Act znajduje się w tej chwili tylko jedna platforma, która jest europejska – Zalando.
Kolejnym rozporządzeniem Unii Europejskiej wartym uwagi jest Digital Markets Act (DMA). Rozporządzenie zostało wydane w 2022 roku i ma na celu ograniczenie dominacji największych firm technologicznych, czyli tzw. strażników dostępu (ang. Gatekeepers). DMA, podobnie jak DSA, uderza przede wszystkim w amerykańskie przedsiębiorstwa. Wśród siedmiu firm uznanych za gatekeeperów, aż pięć to podmioty amerykańskie (Google, Apple, Meta, Amazon, Microsoft)[16]. Wynika to głównie z bardzo wysokich progów przychodowych i liczby użytkowników. W tym przypadku warto posłużyć się praktycznymi przykładami, aby zrozumieć, co w zasadzie oznacza wprowadzenie DMA. Na przykład Google nie może już faworyzować własnych usług (np. Google Maps) w wynikach wyszukiwania, a Apple musi umożliwić instalowanie aplikacji spoza App Store w Europie. Do tego w 2024 roku Komisja Europejska nałożyła pierwsze kary za naruszenie DMA. Apple otrzymało grzywnę w wysokości 500 mln euro, a Meta – 200 mln euro[17]. Obydwie firmy muszą również wprowadzić zmiany w swoich modelach biznesowych w ciągu 60 dni lub grożą im kolejne kary. Kolejnym przykładem tego, w jaki sposób DMA ma negatywny wpływ na duże koncerny cyfrowe jest Google Hotels, które straciło około 17 proc. udziału w rynku Unii Europejskiej. Mniejsza możliwość ekspozycji własnej usługi spowodowała znaczący spadek liczby rezerwacji. Część tej straty odzyskały konkurencyjne platformy (Trivago i Tripadvisor), ale dla Google oznacza to wymierny ubytek przychodów na rynku europejskim[18]. Straty mogą ponieść nie tylko duże, amerykańskie korporacje, ale również europejscy konsumenci. Według badania Badriego Narayana i Hosuka Lee-Makiyama z European Centre of Political Economy, wprowadzenie Digital Markets Act (DMA) może prowadzić do spadku Produktu Krajowego Brutto (PKB) Unii Europejskiej o około 85 miliardów euro oraz spadku dobrobytu konsumentów o około 101 miliardów euro[19]. Udowadnia to, iż wprowadzane regulacje nie są w interesie mieszkańców Unii Europejskiej, a mają na celu kontrolę rynku.
Wartą odnotowania jest również pierwsza na świecie regulacja związana ze sztuczną inteligencją – AI Act. W domyśle jej celem jest ochrona praw obywateli, zapewnienie bezpieczeństwa oraz promowanie etycznego rozwoju sztucznej inteligencji. Jednak wokół regulacji narosło wiele kontrowersji i krytyki ze strony branży technologicznej. Wdrażanie systemów opartych na sztucznej inteligencji wiąże się z koniecznością przeprowadzania ocen zgodności i monitorowania po jej wdrożeniu oraz zapewnienia nadzoru ludzkiego. Wskutek nadmiernej biurokracji istnieje ryzyko przeniesienia się utalentowanych specjalistów i inwestorów do bardziej przyjaznych regulacyjnie rynków, takich jak Stany Zjednoczone czy Chiny. Ponadto niektóre firmy technologiczne, które obawiają się rygorystycznych przepisów, mogą zdecydować się na niewprowadzanie swoich najnowszych modeli sztucznej inteligencji na rynek europejski. Przykładem może być brak dostępności modelu Llama 3 firmy Meta w Unii Europejskiej z powodu nadmiernych regulacji[20].
Unia Europejska chce budować suwerenność cyfrową nie tylko ze względu na swoje zacofanie technologiczne, ale także w związku z kwestiami cyberbezpieczeństwa. Cyberbezpieczeństwo zyskuje coraz większe znaczenie w unijnej polityce cyfrowej ze względu na rosnącą liczbę i powagę ataków cybernetycznych, które mogą zagrozić nie tylko przedsiębiorstwom, ale również strategicznym elementom infrastruktury krytycznej. Tylko w Polsce liczba cyberataków wzrosła z 6,5 tys. rocznie w 2019 roku, do aż 80,3 tys. w 2023 roku[21]. Ataki mogą być inicjowane zarówno przez cyberprzestępców, jak i państwa trzecie, co w kontekście napięć geopolitycznych (np. rosyjska inwazja na Ukrainę) i funkcjonowania państw mało przychylnych Unii Europejskiej zwiększa potrzebę odporności cyfrowej i kontroli nad własnym systemem. Wydaje się jednak, iż mylnie stawia się tutaj znak równości pomiędzy bezpieczeństwem cyfrowym a suwerennością cyfrową, ponieważ są to dwie zupełnie inne kwestie. W przypadku tej drugiej podejmowane są próby uregulowania rynku, aby amerykańskie przedsiębiorstwa nie miały zbyt dominującej pozycji. W swoim założeniu suwerenność cyfrowa odnosi się do zdolności państwa do kontrolowania swoich danych, infrastruktury cyfrowej i polityki technologicznej, bez zależności od podmiotów zagranicznych. Natomiast bezpieczeństwo cyfrowe to ochrona systemów komputerowych, a także danych i użytkowników sieci przed atakami, nieautoryzowanym dostępem, kradzieżą danych lub wirusami. Istotne jest tutaj systematyczne monitorowanie przez odpowiednie służby, aby firmy obsługujące strategiczne technologie w Unii Europejskiej nie były powiązane kapitałowo ani zarządczo z reżimami uznawanymi za wrogie, a także odpowiednie wdrożenie procedur w tym zakresie. Błędne stawianie znaku równości pomiędzy bezpieczeństwem cyfrowym a suwerennością cyfrową jest łatwym wytłumaczeniem ingerencji w europejski rynek cyfrowy i wprowadzania regulacji mających na celu ograniczenie ekspansji zagranicznych podmiotów technologicznych.
Czy technologie cyfrowe muszą być globalne, aby się rozwijać?
Technologie cyfrowe wyróżniają się wysokimi kosztami stałymi przy jednoczesnych niskich kosztach krańcowych. Oznacza to, iż ich rozwój wymaga dużych inwestycji początkowych. Natomiast koszt obsługi dodatkowego użytkownika jest relatywnie niski. W związku z tym zasięg globalny pozwala na rozłożenie wysokich kosztów stałych na większą liczbę użytkowników, co czyni inwestycje w rozwój technologii bardzo atrakcyjnymi w przypadku globalizacji[22]. W badaniach z 2017 roku wskazywano, iż jednolity rynek cyfrowy Unii Europejskiej mógłby przynieść europejskiej gospodarce choćby 415 mld euro[23]. W tym samym roku Rada Unii Europejskiej opublikowała statystyki, z których wynika, iż jedynie 7 proc. małych i średnich firm w UE prowadzi sprzedaż internetową w innych krajach członkowskich. Natomiast usunięcie barier w przepływie danych miałoby zwiększyć unijne PKB o 8 mld euro rocznie[24]. Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Handlu (WTO) rozwój sztucznej inteligencji mógłby zwiększyć wydajność konsultantów biznesowych o ok. 40 proc., a produktywność w centrach obsługi klienta o 34 proc[25]. Oznacza to wzrost zapotrzebowania na chipy wykorzystywane przez AI. Według Światowej Organizacji Handlu wartość globalnego rynku chipów do zastosowania w sztucznej inteligencji była szacowana na 61,5 mld dolarów w 2023 roku, ale w 2032 roku może wzrosnąć już do 621 mld dolarów. Jednocześnie wprowadzenie pełnych barier w międzynarodowym przepływie danych mogłoby doprowadzić do spadku globalnego PKB choćby o 5 proc., a eksportu o 10 proc. Prognozy zawarte w raporcie Global Industry Vision wskazują, iż w perspektywie sześciu lat niemal wszystkie największe firmy na świecie (badanie wskazuje 97 proc.) sięgną po rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji. Globalna natura sztucznej inteligencji stanowi fundament jej rozwoju, gdyż skuteczne modele wymagają dostępu do rozproszonych, międzynarodowych zbiorów danych. Dlatego musi dynamicznie rosnąć globalny rynek centrów danych. Według opracowania DLA Piper i TMT Finance z 2024 roku rynek centrów danych na świecie, napędzany dynamicznym rozwojem sztucznej inteligencji, ma według prognoz zwiększyć swoją wartość o ponad 50 proc. do 2029 roku, osiągając poziom 483 mld dolarów[26].
Powyższe liczby potwierdzają funkcjonowanie w praktyce teorii General Purpose Technology. Czyli twierdzenia, iż technologia ogólnego przeznaczenia (szerokiego zastosowania) wpływa na wiele sektorów gospodarki. Często stając się fundamentem dla długotrwałego wzrostu gospodarczego i innowacji. Podobnie było w przypadku wcześniejszych przełomowych technologii (np. energia elektryczna, silnik parowy) – rozwijały się one jako technologie ogólnego przeznaczenia, które musiały cechować się powszechną dostępnością[27]. Oznacza to, iż technologia cyfrowa w celu wywołania długofalowej fali innowacji, musi być szeroko rozpowszechniona i dostępna na skalę globalną. Tymczasem rozwiązania i regulacje proponowane przez Unię Europejską raczej nie zwiększą jej konkurencyjności cyfrowej, a jedynie staną się kolejną barierą rozwojową. Technologie cyfrowe napędzają globalizację, a kraje, które nie uczestniczą w globalnej infrastrukturze cyfrowej, pozostają w tyle zarówno technologicznie, jak i gospodarczo. Z analiz wynika, iż przedsiębiorstwa z państw rozwijających się, które wdrażają technologie informacyjno-komunikacyjne (ICT), osiągają znacznie lepsze wyniki w porównaniu do firm, które nie inwestują w takie rozwiązania. Takie przedsiębiorstwa są średnio dwa razy bardziej dochodowe i wykazują o ok. 65 proc. wyższą produktywność[28]. Jedną z najbardziej znanych publikacji w kontekście opinii, iż technologie cyfrowe muszą być globalne, żeby się rozwijać, jest książka „Społeczeństwo sieciowe” z końca XX wieku, autorstwa Manuela Castellsa. Przekonuje on, iż rozwój technologii cyfrowych jest ściśle powiązany z procesami globalizacji. W jego ujęciu powstaje nowe społeczeństwo nazywane sieciowym. Zgodnie z tą teorią, władza, informacja i gospodarka funkcjonują poprzez transnarodowe sieci wymiany. Castells podkreśla, iż infrastruktura cyfrowa, taka jak światłowody czy satelity, musi przekraczać granice państw, aby umożliwić błyskawiczny przepływ danych na skalę globalną.
Tymczasem w Unii Europejskiej tworzy się regulacje, takie jak AI Act, które ograniczają rozwój technologii cyfrowych i poprzez prawo starają się ograniczyć ekspansję zagranicznych podmiotów na europejskim rynku. Jednocześnie odbywa się to przy rosnącym wykluczeniu Unii Europejskiej na mapie świata i przejmowaniu światowego rynku przez firmy z Chin i Stanów Zjednoczonych. Jedną z potrzeb Unii Europejskiej jest także większa integracja rynków kapitałowych. Pomimo wieloletnich starań na rzecz utworzenia Unii Rynków Kapitałowych, europejski rynek pozostaje silnie rozdrobniony. W Unii Europejskiej zgromadzonych jest ok. 11 bilionów euro oszczędności gospodarstw domowych na niskooprocentowanych rachunkach i depozytach bankowych, które nie trafiają na rynek kapitałowy i nie wspierają inwestycji[29], przez co finansowanie przedsiębiorstw przez cały czas opiera się głównie na bankach, a udział rynku kapitałowego w finansowaniu firm jest znacznie niższy niż w Stanach Zjednoczonych. Rynek kapitałowy jest rozdrobiony na państwa członkowskie i jest mocno zdecentralizowany. Prowadzi to do sytuacji, iż nie jest on tak bardzo atrakcyjny jak w Chinach czy Stanach Zjednoczonych. Potwierdzają to liczby, w trzecim kwartale 2024 roku stosunek kapitalizacji giełdowej USA do Europy osiągnął rekordowe 3:1 – podczas gdy w 2000 roku był to stosunek wysokości 2:1[30]. Sama kapitalizacja rynkowa amerykańskiego Apple w 2023 roku była większa niż cały niemiecki rynek akcji[31], co jasno obrazuje, iż europejski rynek kapitałowy wymaga reformy.
Podsumowanie
Unia Europejska planuje zwiększyć finansowanie projektów związanych z rozwojem suwerenności cyfrowej. Sama koncepcja nie jest nowością, a ewoluowała od 2010 roku. Początkowo celem była większa digitalizacja, natomiast wraz z rosnącym uzależnieniem Unii Europejskiej od amerykańskich dostawców cyfrowych zaczęto twierdzić, iż pojawiła się potrzeba zwiększenia liczby regulacji, aby chronić obywateli Unii Europejskiej. Jednakże w praktyce mają one za zadanie powstrzymać ekspansję amerykańskich przedsiębiorstw cyfrowych. Koncepcja zaprezentowana w „Raporcie Draghiego” owszem podnosi sprawę dotyczącą zacofania technologicznego w Unii Europejskiej, jednakże przedstawione tam postulaty nie do końca rozwiązują problemy. Głównymi rozwiązaniami przedstawianymi na szczeblu unijnym są nowe regulacje dla podmiotów amerykańskich, a także zwiększenie zakresu finansowania firm europejskich. Jednocześnie poziom finansowania firm ze środków unijnych europejskich przedsiębiorstw cyfrowych jest bardzo niski w porównaniu do inwestycji prywatnych w Stanach Zjednoczonych. Budowa suwerenności cyfrowej w taki sposób może się nie udać. Również coraz częściej dostawcy technologii cyfrowych zaprzestają wdrażania na europejskim rynku nowych rozwiązań ze względu na prawo unijne. Zaprzestanie wdrażania nowych rozwiązań jeszcze bardziej będzie uwypuklało lukę technologiczną. Przedsiębiorstwa cyfrowe, żeby się rozwijać, potrzebują dostępu do rynku globalnego i ogromnego zasobu danych. Stopniowy izolacjonizm UE i protekcjonizm europejskich firm spowolni rozwój technologiczny, zwłaszcza biorąc pod uwagę będącą jeszcze w początkowej fazie Unię Rynków Kapitałowych. w tej chwili europejski rynek kapitałowy jest rozdrobiony i ma problemy w pozyskiwaniu inwestycji na rozwój start-upów, a także rokrocznie traci swoje znaczenie na rzecz Stanów Zjednoczonych.
Przypisy:
[1] https://www.europarl.europa.eu/factsheets/pl/sheet/64/europejska-agenda-cyfrowa
[2] https://www.geekwire.com/2018/race-gdpr-finish-line-us-tech-companies-preparing-europes-stringent-new-privacy-law/
[3] https://itwiz.pl/tsue-przetwarzanie-danych-usa-jest-niezgodne-rodo/
[4] https://eucrim.eu/news/commission-puts-transatlantic-data-transfers-on-new-basis/
[5] https://www.europarl.europa.eu/RegData/etudes/BRIE/2020/651992/EPRS_BRI(2020)651992_EN.pdf
[6] https://www.reuters.com/markets/us/us-vc-funding-cools-2021-record-investors-keep-their-powder-dry-2023-01-06/
[7] https://cyberpolicy.nask.pl/cyfrowy-kompas-na-rok-2030-europejska-droga-w-cyfrowej-dekadzie/
[8] https://pie.net.pl/wp-content/uploads/2024/09/Tygodnik-PIE_37-2024.pdf
[9] https://www.bankier.pl/wiadomosc/Draghi-UE-potrzebuje-800-mld-euro-rocznie-by-zachowac-konkurencyjnosc-gospodarki-8808752.html
[10] https://cepa.org/article/digital-draghi-europe-needs-tech-to-stay-competitive/
[11] https://spidersweb.pl/2025/03/stany-zjednoczone-dma-dsa.html
[12] https://odoserwis.pl/a/2123/komisja-ue-wszczela-na-podstawie-aktu-o-uslugach-cyfrowych-dsa-formalne-postepowanie-przeciwko-facebookowi-i-instagramowi
[13] https://www.pymnts.com/cpi-posts/a-drop-in-the-bucket-eu-charges-big-tech-just-e58m-under-dsa
[14] https://spidersweb.pl/2025/04/x-musk-ue-grzywna-miliard.html
[15] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/elon-musk-krytykuje-ue-jako-niedemokratyczna-instytucje/clxs1lv
[16] https://itif.org/publications/2025/03/21/does-the-dma-intentionally-target-us-companies/
[17] https://www.polskieradio.pl/395/7786/Artykul/3514311,eu-hits-apple-with-%E2%82%AC500m-and-meta-with-%E2%82%AC200m-in-firstever-fines-under-digital-markets-act
[18] https://www.mirai.com/blog/who-are-the-winners-and-losers-of-googles-implementation-of-the-dma/
[19] https://ecipe.org/wp-content/uploads/2020/10/ECI_20_OccPaper_07_2020_Ex-ante_Regulations_LY06.pdf
[20] https://wyborcza.biz/biznes/7,177150,31173242,meta-udostepnila-ai-rownie-potezne-co-chatgpt-ale-mieszkancy.html?disableRedirects=true
[21] https://cert.pl/uploads/docs/Raport_CP_2023.pdf
[22] https://ijrpr.com/uploads/V4ISSUE5/IJRPR13052.pdf
[23] https://delab.uw.edu.pl/jrc-likwidacja-wirtualnych-granic/
[24] https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/digital-single-market/
[25] https://www.trade.gov.pl/wiedza/ai-a-globalny-handel-nowe-mozliwosci-i-ryzyka/
[26] https://itwiz.pl/dzieki-ai-globalny-rynek-centrow-danych-wzrosnie-o-ponad-polowe-do-2029-roku/
[27] https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7366943/
[28] https://itif.org/publications/2023/05/08/transforming-global-trade-and-development-with-digital-technologies/
[29] https://www.afme.eu/news/press-releases/details/key-industry-report-tracks-european-capital-markets-performance-in-2024—unlocking-capital-markets-for-a-competitive-europe
[30] https://www.voronoiapp.com/markets/-US-vs-European-Stock-Market-Capitalization-Historic-31-Ratio-Reached-in-Q3-2024-2882
[31] https://www.wnp.pl/tech/apple-bedzie-wart-wiecej-niz-niemiecki-rynek-akcji,515092.html